Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: w Pile powiedzieli "a", teraz czas na "b" (felieton)

Żużlowcy zbojkotowali finał Złotego Kasku, który miał się odbyć w Pile. Powód? Fatalny stan band i wystający krawężnik na prostej. Zawodnikom klaszczę i pochwalam, bo zdrowie jest najważniejsze. Teraz czas wydłużyć czas powrotu po kontuzjach.

Bartłomiej Ruta
Bartłomiej Ruta
Finał Złotego Kasku został odwołany przez wystające krawężniki WP SportoweFakty / Jakub Barański. / Finał Złotego Kasku został odwołany przez wystające krawężniki

"Szprycą w twarz" to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Najpierw był Wrocław i uszkodzona maszyna startowa. To zdarzenie miało miejsce podczas memoriału Tomasza Jędrzejaka. W ostatni weekend do tego skandalu doszedł kolejny, który miał miejsce podczas próby rozegrania finału Złotego Kasku w Pile. Żużlowcy zauważyli podczas obchodu toru, że spod band wystają betonowe krawężniki. Z samego płotu okalającego tor wystawały gwoździe. Fatalna fuszerka ze strony organizatorów.

Zawodnicy zebrali się w grupę i szybko podjęli decyzję, że na takim torze nie pojadą. Chwała im za to. Żużel to i tak na tyle niebezpieczny sport, że i w idealnych warunkach ryzykują wiele. Pytam jednak, dlaczego osoby, które motocykl żużlowy widzą tyle, co my, dziennikarze, eksperci, czy kibice zabierają głos i mówią, że sami zainteresowani podjęli złą decyzję?

Do tragedii dopuścić łatwo. Później jednak nie znajdziemy odpowiedzialnych i winnych. Będzie typowy polski ping-pong, czyli odbijanie piłeczki i obrzucanie się nawzajem błotem. Po co? Skoro sami zawodnicy mówią, że jest niebezpiecznie, że nie chcą ryzykować, to po co mamy dyskutować?

Ktoś powie, że ten krawężnik wcale by nie przeszkadzał. Inna osoba doda, że przecież nie jedne zawody odbyły się na torze o takim stanie i wszystko było dobrze, ale to tylko dlatego, że nie doszło do tragedii. Doskonale pamiętam, jak PGE Ekstraliga karała kluby za to, że banda jest krzywa. Zespoły dostawały po kieszeni, bo kąt nachylenia był niewłaściwy, a my mamy dyskutować o wystających gwoździach i krawężniku? Żużlowcy podjęli dobrą decyzję i biję im brawo.

Czytaj także: "Kto dopuścił tor w Pile do zawodów?"

Mam jednak taką obawę, że nasze gwiazdy są jednak krótkowzroczne. Teraz zachowali się właściwie, postawili na swoim, bo dbali o swoje i kolegów bezpieczeństwo. Co będzie jednak za miesiąc, kiedy jeden z drugim odniosą kontuzję i z niezaleczonym stanem będą chcieli wrócić do ścigania? Jak dalece bezpieczny jest zawodnik, który z kul przesiada się na motocykl? Czy wtedy też zobaczymy bojkot? Nie sądzę, a uważam, że powinniśmy.

Czasem warto się zatrzymać i zastanowić, bo takie sytuacje już mieliśmy. Niestety były to zdarzenia dotyczące tych najlepszych (Jason Doyle w sezonie, kiedy zdobywał mistrzostwo świata, jeździł z kontuzją byle tylko przypieczętować tytuł). Jeśli powiedziało się "a", trzeba powiedzieć teraz "b".

ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy żużlowcy powinni później wracać do ścigania po kontuzjach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×