Polacy zaczynają walkę o złoto. W sobotę półfinał mistrzostw świata par. Trener kadry nie boi się rywali

- W półfinale groźni będą Szwedzi, ale jeśli mielibyśmy się ich bać, to cała ta zabawa nie miałaby sensu. Jedziemy na półfinał do Niemiec z konkretnym celem, a w lipcu, w finale w Togliatti walczymy o medal – mówi trener kadry Marek Cieślak.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Marek Cieślak, Martin Vaculik WP SportoweFakty / Michał Krupa / Marek Cieślak, Martin Vaculik.
W sobotę reprezentacja Polski rozpoczyna walkę o medale w Speedway of Nations. Biało-czerwoni są faworytem półfinału w Landshut, choć Szwedzi z pewnością zechcą nam pokrzyżować szyki. - Wiadomo, że nigdy nie wolno lekceważyć żadnego z rywali, a Szwedzi to już taki konkretny przeciwnik - mówi trener kadry Marek Cieślak. - Szwedzi są jednak do objechania. Poza tym jakbyśmy się mieli bać kogoś na tym etapie, to nie miałoby to sensu.

- Dla nas celem jest finał w Togliatti i dopiero tam ma się rozpocząć cała zabawa - kontynuuje szkoleniowiec. - Znam ten tor doskonale. Kiedyś byłem tam z kadrą na meczu towarzyskim, po którym wziąłem Artioma Łagutę do Unii Tarnów. On jeździł w Polonii Bydgoszcz, ale praktycznie nie dostawał szans, nie liczył się. – To wy mnie chcecie, dziwił się, kiedy usłyszał, co mu proponuję. W lipcu w Togliatti Artiom będzie chciał z reprezentacją Rosji zgarnąć drugie złoto z rzędu, a my będziemy chcieli pokrzyżować mu szyki.

Do Landshut trener Cieślak zabiera Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego i Bartosza Smektałę. Już wcześniej mówił, że powołania zostały zrobione na podstawie ubiegłorocznych wyników. - Mamy drugiego i czwartego zawodnika Grand Prix oraz mistrza świata juniorów, więc to chyba niezły zestaw. Zgodnie z regulamin Smektała musi jechać raz, ale pewnie dostanie, chociaż ze trzy biegi. Myślę, że seniorzy bez problemu oddadzą mu po jednym - zauważa Cieślak.

Para Zmarzlik, Janowski wygrała World Games 2017, ale rok później, na finał SoN 2018, trener Cieślak zabrał Janowskiego z Patrykiem Dudkiem. - Szkoda, że Bartek rok temu nie pojechał, ale to stało się trochę z winy regulaminu. Powołania wysyłałem, kiedy on miał dołek formy. Zdobył 2 punkty w Grad Prix Czech, a Patryk Dudek był w tych zawodach na podium. Tak to jest, jak trzeba podać skład na trzy miesiące przed - komentuje szkoleniowiec reprezentacji.

- W ogóle, to ten regulamin jest zrobiony przeciwko nam - stwierdza Cieślak. - W tym roku już nie trzeba mieć silnej pary, żeby wygrać zawody. To daje szansę takim Anglikom, którzy mają przede wszystkim Taia Woffindena. Rok temu wygrał on bieg finałowy, ale złoto zgarnęli Rosjanie, którzy zajęli miejsca drugie i trzecie, bo premiowana była jazda parą. Jeśli w tym roku dojdzie do takiej sytuacji, czyli biegowego remisu, będzie wyścig dodatkowy z udziałem dwóch zawodników.

Czytaj także: Zła prognoza dla Landshut. Czy trzeba będzie odwołać mecz PGE Ekstraligi?

- Togliatti i regulaminem będziemy się jednak martwili później. Teraz skupiamy się na Landshut, gdzie jest długi, fajny tor, który powinien nam odpowiadać. Trzeba zrobić swoje, no i wciągnąć młodego Smektałę w ściganie z najlepszymi, tak żeby on skorzystał, ale i po to, żeby drużyna coś na tym zyskała - kończy Cieślak.

ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Które miejsce zajmą Polacy w Landshut?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×