Noty dla zawodników forBET Włókniarza Częstochowa:
Leon Madsen 4+. Być może brak "piątki" dla kapitana Lwów będzie dla niektórych zaskoczeniem, ale naszym zdaniem tego dnia w jeździe Duńczyka czegoś brakowało. Chyba dopiero na ostatni swój wyścig znalazł odpowiednie ustawienia i w nim rzeczywiście był poza zasięgiem rywali. Inna sprawa, że trochę szwankuje jazda zespołowa z Pawłem Przedpełskim. W pierwszym biegu Madsen delikatnie przeszkodził mu w drugim łuku, później zaś do samej mety go ścigał, choć nie musiał, bo i tak prowadzili podwójnie.
Paweł Przedpełski 3. Choć sam zainteresowany deklarował, że jest to dla niego spotkanie tak samo ważne, jak każde inne, to w jakiś sposób musiało działać na niego to, że pierwszy raz w życiu jedzie przeciwko macierzystemu klubowi. Od początku było u niego widać chęć walki. Już w pierwszym starcie na dystansie wyszarpał punkt Norbertowi Kościuchowi. W trzecim swoim biegu wraz z Madsenem przywieźli podwójne zwycięstwo, ale później popsuł wyjście spod taśmy w powtórce 11. biegu i pozostało mu oglądać plecy rywali.
Adrian Miedziński 4+. Z perspektywy kibiców Włókniarza zasłużył na miano "man of the match", czyli zawodnika spotkania. Dobrze startował i był szybki na dystansie. W 9. biegu rozdzielił podwójnie prowadzących braci Holderów, a w Toruniu to niełatwa sztuka. Nie było dla niego straconych pozycji, co przypłacił upadkiem w 11. wyścigu. Został wykluczony, choć sytuacja była sporna. Wygrywając pierwszy bieg nominowany przesądził o meczowym triumfie Lwów.
ZOBACZ WIDEO Grand Prix w Częstochowie od 2021 roku? To możliwe!
Fredrik Lindgren 4+. I niesamowitemu Szwedowi przytrafiła się jedna wpadka. Albo coś nie zagrało ze sprzętem, bo w trzecim swoim biegu ruszył tak wolno ze startu, że można było mieć wrażenie, iż ma defekt, albo wybrał tak fatalną koleinę. Później już był nieomylny, ale nie możemy dać "piątki" zawodnikowi tej klasy, który przywiózł zero.
Matej Zagar 4. Słoweniec sprawiał wrażenie mocno zmobilizowanego, wręcz nabuzowanego. W drugim starcie poszerzał wejście w łuk Jasonowi Doyle'owi. Pech sprawił, że Australijczyk "nadział się" na Michała Gruchalskiego i w wyniku fatalnego upadku doznał kontuzji. Na Zagara ze strony miejscowych posypały się gromy, ale różnie można na tę sytuację spoglądać. Na pewno jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie uzna, że Słoweniec celowo chciał zrobić krzywdę rywalowi. W pozostałych biegach Matej Zagar był bardzo waleczny. Kropkę nad i postawił w biegu nominowanym, kiedy to wyprzedził Jacka Holdera i umiejętnie go blokował.
Michał Gruchalski 4. Właśnie takich występów od najbardziej doświadczonego młodzieżowca wymaga się we Włókniarzu. Pewny od początku zawodów. W drugim biegu w wyniku kraksy stracił najlepszy motocykl, co od razu było zauważalne w następnych dwóch jego startach. Sam mówił, że druga maszyna nie jest tak dobra, a mimo to zdobywał punkty.
Jakub Miśkowiak 4. Fenomenalnie spisał się w czwartym biegu dnia. Nikt przecież nie spodziewał się, że zwycięży pokonując m.in. Nielsa Kristiana Iversena, a przy tym wykręci najlepszy czas dnia. Zapewne nie bez znaczenia była obecność w jego boksie Rafała Haja, głównego mechanika Grega Hancocka. Miśkowiak na przedostatniej prostej wymownie kiwnął głową w stronę parku maszyn na znak, że maszyna spisuje się wybornie. Ma chłopak potencjał.
Damian Dróżdż bez oceny. Nie startował.
Noty dla zawodników Get Well Toruń:
Jason Doyle bez oceny. Wystartował tylko w pierwszym biegu, bo w drugim doznał kontuzji po upadku i został przewieziony do szpitala. Pozostaje nam życzyć szybkiego powrotu do zdrowia Australijczykowi.
Zobacz również: Nowe informacje ws. zdrowia Jasona Doyle'a. Australijczyk nie ma powodów do zadowolenia
Norbert Kościuch 1. Decydując się na przejście do PGE Ekstraligi na pewno nie tak wyobrażał sobie wejście w sezon. Zabrzmi to brutalnie, ale póki co niczego do drużyny toruńskiej nie wnosi. Żeby była jasność - chodzi nam tu tylko o liczby. W niedzielę miał dwie szanse na punkty, obu nie wykorzystał (1 punkt trafił na jego konto z urzędu, bo obsada biegu była trzyosobowa). Nie poradził sobie ani z Przedpełskim, ani z Gruchalskim.
Chris Holder 5. Na tak jeżdżącego Australijczyka od dawna czekał cały żużlowy Toruń. Imponował startami i przede wszystkim prędkością na dojeździe do łuku. Znajomość toru sprawiała też, że nie popełniał błędów i rywale długo nie mieli na niego sposobu. Dopiero w ostatnim wyścigu, kiedy losy spotkania były już przesądzone, nie miał nic do powiedzenia i przyjechał czwarty. Niestety dla torunian, momentami wyglądało to tak, że jako jedyny stawiał opór rywalom, a to za mało, aby odnieść sukces.
Rune Holta 3. Postanowiliśmy potraktować go łagodniej, bo był to jego pierwszy mecz po kontuzji. Brak objeżdżenia był zauważalny. Pojawił się jednak zalążek lepszej jazdy w 13. biegu, kiedy to wjechał przed Mateja Zagara na drugim łuku, a później zbudował nad nim bezpieczną przewagę. Takie małe pozytywne rzeczy są choć drobnym pocieszeniem dla torunian, którzy jeszcze w tym sezonie nie wygrali.
Niels Kristian Iversen 2. Duńczyk aż czterokrotnie został podwójnie pokonany przez parę rywali. Tłumaczył to tym, że podczas próby toru stracił najlepszy silnik, ale to nie najlepiej świadczy o teamie, skoro zawodnik tej klasy dysponuje tylko jedną dobrą jednostką napędową na domowy tor. Jeśli torunianie mają szukać przyczyn porażki to nie tyle w kontuzji Doyle'a, co bezbarwnej postawie Iversena.
Czytaj także: Holder i Vaculik jak pociski. Kubera wykonał czarną robotę
Maksymilian Bogdanowicz 1. Bardzo chaotyczna jazda. To zastanawiające, bo przecież ten chłopak w zeszłym roku bardzo przyzwoicie prezentował się na torach Nice 1. Ligi Żużlowej. Na pewno stać go na kilka punktów w meczu, ale wyraźnie zmaga się z jakimiś problemami.
Igor Kopeć-Sobczyński 2. Uporał się w biegu młodzieżowym na dystansie z Jakubem Miśkowiakiem, ale to raczej nie był wybitny wyczyn, bo przecież Kopeć-Sobczyński w przeciwieństwie do swojego rywala zna Motoarenę jak własną kieszeń. Później dwukrotnie kończył biegi na końcu stawki.
Jack Holder 4-. Prędzej czy później Jacek Frątczak na pewno desygnowałby go za Norberta Kościucha czy Runego Holtę, ale wobec kontuzji Jasona Doyle'a musiał zastępować Australijczyka. Waleczny, ale czasami aż do przesady. Powtórki pokazały, że w biegu nominowanym z premedytacją kopnął Mateja Zagara. Gdyby sędzia to zauważył, najpewniej skończyłoby się kartką, być może nawet czerwoną. I właśnie za to zachowanie dajemy mu do oceny minus.
SKALA OCEN
6 - Fenomenalnie
5 - Bardzo dobrze
4 - Dobrze
3 - Przeciętnie
2 - Słabo
1 - Kompromitacja