PGE Ekstraliga. Michał Świącik: Zagar pytał o zdrowie Doyle'a. Nie było tam celowości (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Matej Zagar, Jason Doyle
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Matej Zagar, Jason Doyle

Sporo kontrowersji wzbudził upadek Jasona Doyle'a i zachowanie po wykluczeniu z powtórki Mateja Zagara w meczu Get Well Toruń - forBET Włókniarz Częstochowa (39:51). Prezes Lwów, Michał Świącik, broni swojego zawodnika.

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Gratulacje za pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Zapunktowała cała drużyna. Pewnie wracaliście w szampańskich nastrojach.

Michał Świącik, prezes forBET Włókniarza Częstochowa: Musieliśmy się nawet na moment zatrzymać, bo wymagała tego znakomita atmosfera. Ale to już u nas tradycja. Nieważne czy wygrywamy czy przegrywamy, zatrzymujemy się w jakiejś restauracji na wspólny posiłek, rozmowy.

A ogólnie jak pan oceni postawę zespołu?

Zgodzę się z tym, że pojechali wszyscy. Pierwsze mocne uderzenie wyprowadziliśmy w 4. biegu, kiedy to Jakub Miśkowiak razem z Matejem Zagarem wygrali podwójnie. Oni dali sygnał do tego, że jedziemy o zwycięstwo. Łatwo jednak nie było, bo gospodarze mocno się stawiali. Kluczem do naszego sukcesu była równa postawa całej drużyny. Później, po nieszczęśliwym upadku Jasona Doyle'a, jechaliśmy do końca. Myślę, że z Australijczykiem niewiele by się zmieniło, bo zastępujący go zawodnicy nie pojechali najgorzej. Ostatecznie odnieśliśmy pewną wygraną.

Czytaj również: Przebudzony Holder to za mało. Miedziński przesądził o wygranej

Wspomniał pan o wygranej Jakuba Miśkowiaka, który osiągnął najlepszy czas dnia. Jaki wpływ na jego jazdę miała obecność Rafała Haja w jego teamie?

Nie rozpatrywałbym tego w ten sposób, że tylko Rafał Haj coś wniósł. Nie mniejszą robotę w teamie robi wujek Kuby, czyli Robert Miśkowiak. Ale oczywiście, Rafał Haj ma ogromne doświadczenie. Pracował u Grega Hancocka, Maćka Janowskiego, teraz opiekuje się Jakubem Miśkowiakiem. Rozmawialiśmy, że wobec tego, że Greg Hancock w najbliższym czasie najprawdopodobniej jeździć nie będzie, to Rafał Haj dołączy do Kuby.

ZOBACZ WIDEO Grand Prix w Częstochowie od 2021 roku? To możliwe!

Najgorętsze tematy po niedzielnym meczu dotyczą Mateja Zagara, który został wykluczony za spowodowanie upadku Jasona Doyle'a i Michała Gruchalskiego oraz zachowanie Słoweńca po tym wydarzeniu. Jak się pan odniesie do jego wypowiedzi na antenie nSport+ i całej sytuacji?

W bardzo prosty sposób. Upadek Jasona Doyle'a nie był spowodowany celowością Mateja Zagara. W magazynie PGE Ekstraligi Krzysztof Cegielski mówił o tym, że w Toruniu zawodnicy często wynoszą się na pierwszym łuku, bo tam się tak po prostu jeździ. Matej zrobił to samo, co zrobiłby każdy w jego sytuacji, natomiast rzeczywiście było tam ciasno. Jason był bardzo blisko, a zaraz obok niego Michał Gruchalski. W konsekwencji Jason nie miał gdzie uciekać, bo z prawej był Gruchalski, który też nie chciał odpuścić.

Duży pech.

Żeby było jasne, to zaraz po pojawieniu się w parku maszyn Matej Zagar dopytywał nas czy mamy jakieś informacje na temat stanu zdrowia Jasona Doyle'a. Nie jest więc tak, jak przedstawiają to niektórzy dziennikarze i media. Według mnie szuka się sensacji. U Mateja wkradła się nerwowość, bo nie spodziewał się wykluczenia. Moim zdaniem w ostatnim czasie mamy podobne sytuacje, które skończyły się inaczej. W Grudziądzu Maciej Janowski również na pierwszym łuku wyniósł się szerzej wywożąc Antonio Lindbaecka i Kennetha Bjerre, co wykorzystał Maksym Drabik zjeżdżając do krawężnika. Gospodarze natomiast musieli zamknąć gaz, aby nie doszło do wypadku. Wrocławianie wyjechali na 5:1. Odebrano to tak, że Janowski wygrał start i dyktował warunki jazdy. Jak to się więc ma do niedzielnego wykluczenia Mateja Zagara? Ustalmy w końcu czy ktoś po wygranym starcie dyktuje warunki, czy nie. Nie można takich samych sytuacji rozpatrywać i interpretować różnie.

Jako prezes Włókniarza nie zgadzam się z pisaniem, że Zagar skasował Doyle'a i potem nie okazał żadnej skruchy. To brzmi tak, jakby Matej celowo chciał, aby Jason doznał kontuzji, co jest niedorzeczne.

A jak się pan odniesie do wypowiedzi Mateja Zagara, który na pytanie o tę sytuację zaczął pozdrawiać swojego syna? Komentarz Słoweńca potraktowano tak, jakby w ogóle nie obchodziło go to, co stało się z Jasonem.

Życzę tym, którzy to z boku opisują, aby w trakcie zawodów weszli do parku maszyn i zobaczyli, jakie tam panują emocje, zwłaszcza gdy dochodzi do kontrowersyjnych wykluczeń. Tu mieliśmy do czynienia właśnie z taką sytuacją. Matej po wykluczeniu był wściekły, nie mógł tego zrozumieć i w tym momencie jest proszony o wypowiedź przed kamerami. Odmówić nie może, bo takie mamy przepisy. Prosiłem Mateja o opanowanie, więc odreagował w taki sposób, że pozdrowił syna, który miał tego dnia urodziny. Udzielając wypowiedzi był rozwścieczony i starał się jakoś zapanować nad emocjami, bo powiedziałby dwa słowa za dużo i też byłoby larum, a do tego otrzymałby karę za niestosowne komentarze.

Ustalmy zatem raz jeszcze. Nie było tak, że Matej Zagar nie był zainteresowany zdrowiem Jasona Doyle'a?

Absolutnie nie. Zresztą osobiście staram się dowiadywać o stan zdrowia Jasona. Jesteśmy w kontakcie i wszyscy we Włókniarzu trzymamy za niego kciuki, aby jak najszybciej wrócił do zdrowia. Doskonale wiemy, że zawodnicy muszą się wzajemnie szanować.

Mieliśmy jeszcze dwie kontrowersyjne sytuacje. Jedna z nich to upadek i wykluczenie Adriana Miedzińskiego. Jak przyjęliście tę decyzję?

Jest ona niepodważalna i z werdyktem sędziego się nie dyskutuje. Można dywagować czy Adrian pojechałby tak szeroko, gdyby Jack Holder nie miał uniesionej prawej nogi. Gdy ktoś to robi, to robi to w konkretnym celu. Inaczej, gdy jedzie sam, balansuje, nikogo obok niego nie ma, to nie mam nic przeciwko temu. Ale przepis mówi krótko, że jadąc w kontakcie nie można tego robić. Przecież rywal nie "położy się" na tę nogę. Uważam, że Adrian Miedziński byłby bliżej Jacka Holdera, gdyby ten nie wymachiwał nogą i nie musiałby jechać tak szeroko pod bandę.

Powiedzmy sobie jedno - mój zawodnik Fredrik Lindgren jest ganiany i słyszę, że jeśli jeszcze raz podniesie nogę wychodząc z łuku, mimo że nikomu wówczas nie przeszkadza, to dostanie kartkę. W niedzielę widzieliśmy jednak, że można być w kontakcie z rywalem i wierzgać nogami.

W magazynie PGE Ekstraligi omawiano też 14. wyścig. Wówczas Matej Zagar do samej mety blokował Jacka Holdera, a ten odpłacił mu się kopiąc go, co wyraźnie uchwyciły kamery. Czy wobec tego pana zdaniem Australijczyk powinien zostać ukarany kartką?

Zacznę od tego, że zawodnicy od dawien dawna się blokowali. Przecież to jest żużel, twarda, męska walka. Tymczasem słyszę, że jazda Mateja była nieelegancka, że wjechali na metę przez drugie pole startowe. To Jack Holder jechał za plecami Mateja i to on powinien się zastanowić nad przeprowadzeniem akcji, która da mu powodzenie. Kopnął Mateja i pragnę spytać, co wówczas, gdyby nasz zawodnik się przewrócił, uderzył głową o tor czy złamał kręgosłup? Co wtedy powiedzieliby wszyscy fachowcy?

W takim razie czy pana zdaniem Jack Holder zasłużył na żółtą lub czerwoną kartkę?

Nie jestem zwolennikiem karania za wszystko. Myślę, że nie, ale na pewno przydałaby się reprymenda, rozmowa z arbitrem. Wiadomo, że na torze jest nerwówka. Być może któryś z naszych zawodników mógłby postąpić tak samo, bo czasami nie jesteśmy w stanie zapanować nad emocjami. Możemy ganić zawodników, karać Jacka Holdera, Mateja Zagara czy kogokolwiek innego. Postawmy się jednak w skórze tych zawodników. Przecież to nie są szachiści, tylko żużlowcy.

Zobacz także: Get Well Toruń musi dać klubowe silniki Norbertowi Kościuchowi. Inaczej straci go na dobre

W następnej kolejce zmierzycie się z mistrzami Polski z Leszna. To będzie mecz na szczycie, pierwszej drużyny z drugą.

Fogo Unia Leszno to zespół fenomenalnie jeżdżący, co pokazują od dłuższego czasu. W tym sezonie jeszcze nie przegrali. Uważam, że wygrać z nimi będzie bardzo trudno. Oni nie mają słabych punktów. Mimo że nie ma Jarosława Hampela, a ostatnio chory był Janusz Kołodziej, to i tak wygrywają mecze. To dobrze ułożona drużyna, mądrze prowadzona.

Ale pewnie będziecie chcieli powtórzyć wyczyn z zeszłego roku i wygrać.

Oczywiście, że będziemy walczyć. Na takim poziomie żużla wszystko może się wydarzyć, bo rywalizują ze sobą najlepsi z najlepszych.

Źródło artykułu: