Noty dla zawodników Fogo Unii Leszno:
Emil Sajfutdinow 6. Rosjanin powetował sobie niepowodzenia z sobotniej rundy Grand Prix Polski na PGE Narodowym w Warszawie. W Częstochowie popisał się akcją sezonu, kiedy to na wyprostowanym motocyklu przejechał drugi łuk i tuż przed metą minął przy bandzie Jakuba Miśkowiaka. Klasa.
Brady Kurtz 4. Podstawowe zadanie Australijczyka to przywożenie przynajmniej "jedynek" i pokonywanie zawodników tzw. "drugiej linii" z drużyny przeciwnej. W niedzielę wywiązał się z tych założeń w stu procentach.
Jarosław Hampel 3+. Sam mówi o tym, że jedzie źle, bo wpływ na to miała przerwa spowodowana kontuzją. Brakuje mu jeszcze objeżdżenia. Z przymrużeniem oka można tylko stwierdzić, że zrobił przysługę gospodarzom, bo gdyby także on pojechał na swoim poziomie to miejscowych nie byłoby co zbierać.
ZOBACZ WIDEO Inżynier z F1 pracuje nad sprzęgłem dla Łaguty. Niedługo zacznie nad silnikiem
Janusz Kołodziej 6. Tak samo bezbłędny jak Emil Sajfutdinow i trudno cokolwiek tu dodać, bo zwyczajnie spisał się rewelacyjnie. Widać, że radzi sobie ze zdrowotnym kryzysem, który dopadł go jakiś czas temu.
Piotr Pawlicki 5. Otarł się o komplet "oczek", ale wyrwał mu go w pierwszym starcie Matej Zagar. Przegrał dopiero na ostatnim łuku po świetnej walce, więc ujmy mu to absolutnie nie przynosi.
Dominik Kubera 4. Zero w biegu młodzieżowym ciekawie nie wygląda, ale później był już pewnym punktem zespołu. Wynik jego zespołu był jednak tak dobry, że mógł żartować, iż ktoś musiał w pewnym momencie "zawalić" i padło na niego, bo jest najmłodszy w drużynie.
Bartosz Smektała 5. Mimo ostatniego miejsca w biegu nominowanym, dajemy "piątkę", bo wcześniej trzykrotnie nikt z miejscowych nie znalazł na niego sposobu. Tymczasem wyścig 15. nie miał już praktycznie żadnego znaczenia.
Noty dla zawodników forBET Włókniarza Częstochowa:
Leon Madsen 3. Z zawodników gospodarzy szarpał najwięcej, sięgnął po najwięcej punktów (12), ale co z tego, skoro nie poradził sobie z żadnym liderem gości. Sajfutdinow, Kołodziej, Pawlicki - wszyscy oni pokazali mu plecy. Nie był sobą po sobotnim triumfie w GP na PGE Narodowym, ale to żadne pocieszenie dla częstochowskich kibiców. Wręcz przeciwnie, bo jeśli ma to tak wyglądać za każdym razem po Grand Prix, to marna wiadomość dla Włókniarza.
Paweł Przedpełski 1. Nieobecny jak większość drużyny Lwów w tym meczu. Trudno jakkolwiek skomentować jego postawę, bo, choć zabrzmi to brutalnie, był po prostu niezauważalny. Dwa razy zameldował się na torze i dwukrotnie był ostatni.
Fredrik Lindgren 2. Szwed miał odwagę przyznać wprost, że zawalił. Całą energię wyssało z niego sobotnie GP na PGE Narodowym, gdzie był drugi (Zobacz więcej). W niedzielę w Częstochowie można było się zastanawiać z kolei, czy to aby na pewno Lindgren jedzie z numerem 11. Dla kibiców Włókniarza ważne może być jedynie to, że nie schował głowy w piasek, tylko porażkę przyjął po męsku na klatę.
Adrian Miedziński 1. Wizualnie zaprezentował się lepiej od Przedpełskiego, wynik też był lepszy, ale przecież on sam od siebie oczekuje większych zdobyczy punktowych, niż tylko 2 w czterech startach i to na własnym torze. W jego przypadku występ również może nie do zapomnienia, ale na pewno koniecznie musi z niego wyciągnąć wnioski.
Matej Zagar 2. Plus za akcję w pierwszym starcie, kiedy to tak gniótł i naciskał na Pawlickiego, że w końcu się z nim uporał na ostatnim wirażu. I właściwie to byłoby na tyle, bo w kolejnych startach Słoweniec, zresztą jak większość biało-zielonej drużyny, niemiłosiernie się męczył.
Jakub Miśkowiak 4. Tak naprawdę jedyny z zawodników Włókniarza, który nie przeszedł obok meczu (Lindgren wspominał, że drużyna była mentalnie nieobecna). Pojechał z zębem, nie położył się przed przeciwnikami, tylko walczył na tyle, na ile było go stać. Dzielnie postawił się Emilowi Sajfutdinowi, a to, że Rosjanin pojechał w niewyobrażalny sposób, nie było jego winą.
Michał Gruchalski 2. Ocena ciut podniesiona, bo pokonał Dominika Kuberę w biegu młodzieżowym, a to nie jest łatwa sztuka. Od początku było jednak widać, że jest wolny na dystansie, co przełożyło się na kolejne starty, w których punktów nie zdobył.
Damian Dróżdż bez oceny. Nie startował.