Fredrik Lindgren nie czuł się tygrysem. Całą energię poświęcił na GP, dla Włókniarza nie zostało nic

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / SGP na PGE Narodowym. Fredrik Lindgren, Bartosz Zmarzlik.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / SGP na PGE Narodowym. Fredrik Lindgren, Bartosz Zmarzlik.

W sobotę Leon Madsen i Fredrik Lindgren zajęli dwa pierwsze miejsca w GP w Warszawie, dzień później zawiedli na całej linii w meczu Włókniarza. W klubie można usłyszeć, że w sobotę z asów uleciała cała energia.

Fredrik Lindgren w sobotę walczył z Antonio Lindbaeckiem w Grand Prix Warszawy tak, że iskry leciały. Chodziło tylko o 1 punkt, ale Lindgren zaryzykował tak mocno, że omal nie spowodował karambolu. W niedzielę, w meczu ligowym forBET Włókniarz Częstochowa - Fogo Unia Leszno (31:59), Szwed był cieniem samego siebie.

Co się stało? Lindgren tłumaczył trenerowi Markowi Cieślakowi, że nie był sobą. - Nie czuję się tygrysem - powtarzał Szwed, dodając, że nic mu nie zagrało, bo nie czuł sprzętu, taśmy, niczego nie czuł. Lindgren nie miał żadnych uwag do toru, choć procedura meczu zagrożonego wymusiła inne przygotowanie niż zwykle. Przyznał też, że z silnikami również nie stało się przez noc nic złego. Dodał, że słaby wynik jest wyłącznie jego winą i tego, że całą energię wyssało z niego GP na PGE Narodowym w Warszawie.

Czytaj także: Baron o wygranej Unii w Częstochowie: Nie zawsze będzie tak kolorowo

W przypadku Lindgrena znaczenie miały nie tylko stres i emocje związane z zawodami, ale i wszystko to, co działo się po ich zakończeniu. Fredrik dopiero o drugiej w nocy położył się do łóżka. Wstał o piątej, nie spał wcale. To samo Leon Madsen. Liderzy Włókniarza, zamiast spać, rozgrywali w swoich głowach raz jeszcze całe zawody. To musiało się odbić na ich dyspozycji.

Trener Cieślak dzień po już nie chciał gadać o tym, co stało się w niedzielę. Przyznał, że nie chce się tłumaczyć, szukać wymówek, bo drużyna przegrała i trzeba to po męsku przyjąć. - Odchorować - podkreśla, bo przecież sezon się nie skończył, a zawodnicy Włókniarza muszą wyrzucić wszystko, co złe z głowy i jechać dalej.

Czytaj także: To o nim zespół Boys nagrałby męską wersję piosenki "Szalona"

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy

Komentarze (22)
Młody byczek
21.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To niech GP mu płaci a nie ze klub ma mu dołożyć bo on będzie reprezentował miasto itp a na drugi dzień zmęczony psss ja jak bym tak powiedział swojemu szefowi to by mi podziękował 
avatar
Regres
21.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
JA PIER...nie był tygrysem ...a kase dostaje jak szakal ...może trzeba ci płacić jak myszce :) do roboty Fredka 
avatar
sympatyk żu-żla
21.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Obaj zawodnicy jechali Narodowym bardzo widowiskowo, Wielkie uznanie dla nich. Na meczu ligowym słabiutko wypadli.Jakie sa temu przyczyny,.Można różnie myśleć , 
avatar
Goldi
21.05.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dla nich najlepiej byloby robic co mecz 8-12 pkt, brac kase i byc zdrowym. Czuja szanse obecnych lat. Lindgren z 15 pkt w niedzielnym meczu to nic wielkiego, Lindgren indywidualnym mistrzem świ Czytaj całość
avatar
netoperek
21.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jest to czego się obawiałem - "kac" po SGP czyli wydrenowanie energii. Dlaczego jednak pozostałe Lwy (poza Miśkowiakem) pojechały na hamulcu? Nie wiem. Dobrze byłoby to naprawdę głęboko prze Czytaj całość