W magazynie PGE Ekstraligi dyskusję rozpoczęto jednak od meczu pomiędzy Fogo Unią Leszno a Stelmet Falubazem Zielona Góra. Jeszcze przed pierwszym wyścigiem sporo mówiło się o tym, że są to dwie najmocniejsze drużyny w kraju.
- Nie ma niedosytu. Dużo walki, mocni zawodnicy po obu stronach i piękne wyścigi. Jesteśmy w środku sezonu. Porażka boli. Chcieliśmy przekroczyć barierę 40 punktów, a po cichu myśleliśmy o 46. Zawody jednak się dobrze dla nas ułożyły - stwierdził menedżer zielonogórzan Adam Skórnicki, który w ciemno wziąłby finał PGE Ekstraligi z udziałem obu ekip.
Czytaj także: Udany powrót Grigorija Łaguty do PGE Ekstraligi
Dla leszczynian było to szóste ligowe zwycięstwo z rzędu. Już teraz pojawiają się głosy, że Fogo Unia nie przegra w tym roku spotkania w fazie zasadniczej. - Wbrew pozorom Unia się czasem męczy na swoim torze. Odnoszę wrażenie, że Leszno lepiej jeździ na wyjazdach niż u siebie - ocenił w studiu Jacek Gajewski.
ZOBACZ WIDEO Stal Gorzów stawia na widowiska, ale nie jest to komfortowe dla zawodników z problemami
Skuteczny na własnym torze jest za to Speed Car Motor Lublin. W niedzielę "Koziołki" pokonały Get Well Toruń i zrobiły kolejny krok ku utrzymaniu w PGE Ekstralidze. Kontrowersje wywołała jednak decyzja sztabu trenerskiego, by zastosować zastępstwo zawodnika za Andreasa Jonssona.
- Klub z Lublina nie dostanie nominacji do nagrody fair-play, ale regulamin na to pozwala. Wiadomo, że Jonsson nie jechał rewelacyjnie w tym roku, ale jeszcze w czwartek w Szwecji startował. Teraz nagle zachorował - stwierdził Gajewski.
Speed Car Motor zdobył na ZZ siedem punktów. - Nie wiem czy w obecnej formie Andreas zrobiłby tyle - dodał Gajewski.
Za to w Toruniu zabrakło menedżera Jacka Frątczaka, który po ostatniej porażce we Wrocławiu znalazł się na zwolnieniu lekarskim. Drużynę prowadzili Adam Krużyński, Karol Ząbik i Mark Lemon. - Trio zgrane. Tonący brzytwy się chwyta. Widzimy jaki ma to wpływ na wynik zawodników z Australii. Ten pomysł z Lemonem nie był głupi. To miało dodać pewności Doyle'owi i braciom Holderom - stwierdził Gajewski
- Chyba dobry ruch. Wiemy też, że ma kontrakt w Belle Vue Aces. Ciekawe czy to jednorazowy występ - dodał Gajewski, który w przeszłości sam prowadził Get Well Toruń.
W szeregach Get Well zabrakło po raz pierwszy w tym sezonie Norberta Kościucha, który ostatnio miał za złe menedżerowi, że już po pierwszym biegu jest zastępowany przez Jacka Holdera. - Dyspozycja Holty po kontuzji mnie zastanawia. Nie wiem czy dobrym pomysłem było zostawienie w domu Kościucha - skomentował Gajewski.
- To co po był kontraktowany Kościuch? - zapytał obecny w studiu Stanisław Chomski, który krytykował koncepcję składu z mocnym rezerwowym.
Czytaj także: Krużyński zapewnia, że w Get Well nie ma paniki
Doświadczenia z zastępowaniem przez rezerwowego ma Jakub Jamróg, bo w Betard Sparcie na słabsze występy kolegów czyha Gleb Czugunow. - Zawodnik z numeru ósmego straszy. To nie jest komfortowa sytuacja. Kościuch wiedział, na co się pisze. Ja też. Wierzę w siebie. W to, że poradzę sobie ze swoją rolą - powiedział zawodnik Betard Sparty.
Gdy dyskusja przeszła na mecz truly.work Stali Gorzów z MRGARDEN GKM-em Grudziądz, Chomski był zadowolony z występu własnej ekipy i stwierdził, że "można śmielej patrzeć w kierunku przyszłości". Za to Jacek Gajewski nie skreślił szans grudziądzan na play-offy, mimo kontuzji Patryka Rolnickiego. - Nie zgubili jeszcze punktów u siebie - zauważył.
Na koniec pozostał mecz forBET Włókniarza Częstochowa z Betard Spartą Wrocław. "Lwy" przegrały drugie spotkanie ligowe z rzędu. - Zastanawiające jest to, że przyjeżdżają goście i na początku zaczynają wygrywać - stwierdził Gajewski.
Zdaniem eksperta, w tej chwili wrocławianie są pewniakami do fazy play-off. - Takie mecze jak w Częstochowie dużo dają. Wiara w siebie i energia wzrastają. Jeśli druga linia utrzyma się na poziomie, to Wrocław może mocno zamieszać - skomentował.
- Misja mistrzostwo Polski jest aktualna - zapowiedział Jamróg w studiu.