Plusy i minusy weekendu. Ekspert nie ma wątpliwości. "Pryska mit wielkiego trenera Marka Cieślaka"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Leon Madsen, Marek Cieślak.
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Leon Madsen, Marek Cieślak.

forBET Włókniarz przegrał drugie spotkanie na własnym torze i awans zespołu do play-off stanął pod znakiem zapytania. - Najgorsze, że trener pogubił się w zeznaniach. Wielki szacunek należy się natomiast Sparcie - uważa Władysław Komarnicki.

Spotkanie forBET Włókniarz - Betard Sparta zakończyło się wynikiem 41:49 i od tego meczu rozpoczynamy rozdawanie plusów za ostatni weekend. - Ten największy należy się wrocławianom. Sparta miała to, czego zabrakło Włókniarzowi. Było widać u nich pełną determinację. Zawodnicy i obóz szkoleniowy tryskali energią i doskonale współpracowali. To była prawdziwa drużyna - mówi nam Władysław Komarnicki, były prezes Stali Gorzów.

- Wrocławianie mi zaimponowali, bo wykonali niesamowity skok jakościowy, kiedy wszyscy zaczęli stawiać na nich krzyżyk. Po porażce w Grudziądzu i kontuzji Janowskiego wydawało się, że mogą wylecieć z play-off. Te wszystkie przeciwności ich umocniły. Od razu przypomniała mi się sytuacja z Gorzowa, kiedy urazu nabawił się Iversen, a my zgarnęliśmy złoto. Sparta na pewno będzie w play-off. A jak obudzą Milika, to mogą zdziałać jeszcze więcej - dodaje.

Zobacz także: Siedmiu wspaniałych: Łaguta wchodzi z buta!

Wiele obaw mieliśmy również w przypadku truly.work Stali, która przegrała na własnym torze derby ze Stelmet Falubazem, a później męczyła się z osłabioną Spartą. Gorzowianie ostatecznie pokonali MRGARDEN GKM. - Grudziądzanie mają piątkę równych seniorów, a poza tym gorzowski tor dobrze znają Bjerre z Pawlickim. Obawiałem się tego meczu, ale drużyna spisała się na piątkę z plusem. Słowa uznania dla trenera, sztabu i zarządu, że wytrzymali temat Kildemanda, który przez wielu był skreślany, ale otrzymał kolejne szanse i poszedł w górę. Cała Stal jedzie coraz lepiej i to dobry prognostyk - uważa Komarnicki.

ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Get Well Toruń mogą czuć się urażeni słowami Przemysława Termińskiego

Z PGE Ekstraligi przenosimy się do Nice 1.LŻ, gdzie kolejną niespodziankę sprawił Car Gwarant Start Gniezno, który pokonał na wyjeździe Lokomotiv Daugavpils. - Postęp tej drużyny jest ogromny, a przecież tak słabo zaczęli rozgrywki. Trzeba również pochwalić Ostrovię. Za nami półmetek rywalizacji w pierwszej lidze, a liderem jest beniaminek. To niewiarygodne. Mariusz Staszewski wykonuje tam kapitalną robotę - twierdzi były prezes Stali.

Zobacz także: Adam Krużyński: Byliśmy prawdziwym zespołem. Paniki nie ma

Jeśli chodzi o minusy, to od razu trzeba wspomnieć o forBET Włókniarzu, który przegrał drugi z rzędu mecz na własnym torze. - Moim zdaniem powoli pryska mit nieomylnego trenera Marka Cieślaka. Porażka z Betard Spartą potwierdza, że z Włókniarzem dzieje się coś złego. Już mecz ze Stalą Gorzów udowodnił, że są tam problemy. Gdyby nie dołek Kasprzaka, to częstochowianie przegraliby także tamto spotkanie - zauważa Komarnicki.

- Zespół trochę się pogubił, ale bardzo pogubił się Marek Cieślak. Najbardziej w swoich zeznaniach i tłumaczeniach. Drużyna była słaba w spotkaniu z Unią Leszno, a trener opowiadał o syndromie Crumpa, bezsennej nocy liderów i meczu zagrożonym. Tym razem Grand Prix przed meczem w Częstochowie się nie odbyło. Zakładam również, że wszyscy spali. Nie dziwię się, że prezes Świącik uderzył pięścią w stół. Marek Cieślak powinien wziąć się ostro do roboty, a jeśli nie, to lepiej będzie przesiąść się na rower lub zająć hodowlą psów - podkreśla Komarnicki.

Swoje mecze przegrały także drużyny z Zielonej Góry i Torunia. - Falubazu za porażkę z Fogo Unią krytykować nie będę, bo mistrz Polski jest w wielkiej formie i to żaden wstyd. Zawiódł mnie jednak Patryk Dudek. Lider cyklu Grand Prix zapomniał, jak się jedzie na torze, który mu zawsze pasował. To się kompletnie nie skleja - uważa prezes honorowy Stali.

- W Get Well największym rozczarowaniem jest dla mnie postawa zawodnika, którego lubię i cenię. Nie mogę zrozumieć, co dzieje się z Iversenem. Nie poznaję tego zawodnika. Chyba toruńskie środowisko mu nie służy. Jego punktów w Lublinie najbardziej mi zabrakło. Słabiej jazdy Holty, który jest po kontuzji, chyba się spodziewałem. Nie najlepsze wyjazdy w przypadku starszego z Holderów to też nic nadzwyczajnego, ale Duńczyk miał być jednym z liderów - podsumowuje Komarnicki.

Źródło artykułu: