Od ubiegłego roku Fogo Unię Leszno określa się mianem hydry. Gdy jednemu zawodnikowi przytrafia się słabszy występ, to braki uzupełnia kolega z drużyny. Wystarczy popatrzeć na nazwiska w kadrze leszczyńskich "Byków" - Emil Sajfutdinow, Jarosław Hampel, Janusz Kołodziej i Piotr Pawlicki. Do tego mocni juniorzy w postaci Dominika Kubery i Bartosza Smektały.
Efekt był taki, że menedżer Piotr Baron mógł zapomnieć czym jest rezerwa taktyczna. Zgodnie z regulaminem, można po nią sięgać w sytuacji, gdy drużyna przegrywa co najmniej sześcioma punktami. Wtedy jeden z zawodników może zastępować słabiej dysponowanego kolegę.
Czytaj także: Fatalne sędziowanie w Krsko
Baron po raz ostatni stosował tego typu zmianę w finale PGE Ekstraligi we Wrocławiu w sezonie 2017. Później podopieczni nie dawali mu powodów, by sięgał po manewry taktyczne. Piękna seria dobiegła końca 2 czerwca 2019 roku.
ZOBACZ WIDEO Czy bunt zawodników był potrzebny? Bartosz Smektała o odwołanym finale Złotego Kasku
W spotkaniu wyjazdowym z MRGARDEN GKM Grudziądz żużlowcy z Wielkopolski zaczęli tracić dystans. Baron zareagował i w ósmym biegu Dominik Kubera w ramach rezerwy taktycznej zastąpił słabiej dysponowanego Brady'ego Kurtza. Junior gości przywiózł w tej gonitwie cenny punkt.
W jedenastej gonitwie, przy wyniku 34:26 dla gospodarzy, Baron zastosował nawet podwójną rezerwę taktyczną. Sajfutdinow i Pawlicki zastąpili Kurtza i Hampela.
Wspaniała seria leszczynian bez manewrów taktycznych trwała aż 24 spotkania. Jej powtórzenie będzie nie lada wyczynem. Biorąc pod uwagę siłę aktualnego mistrza Polski, to właśnie Fogo Unia będzie pierwszym kandydatem do tego, by tworzyć nową serię tego typu. Od niedzieli liczenie trwa jednak od nowa.
Czytaj także: Zmarzlik z piekła do nieba w ciągu jednej doby