Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Wiele mówi się ostatnio o dopingu technologicznym i dolewaniu nitro do metanolu. Czy to ma sens?
Leszek Demski, szef polskich sędziów i komisarzy: To jest dobre pytanie. Zmieszać można wszystko, ale trzeba by wpierw sprawdzić, co z tego wynika. Ktoś rzucił hasło nitro, ale przecież to jest środek wykrywalny i wyczuwalny, bo ma inny zapach od metanolu. Ukryć się tego nie da, więc już choćby to stawia pod znakiem zapytania sens zastosowania nitro.
A czy jest coś, co można dolać lub dosypać do baku żużlowego motocykla i uzyskać większą moc? Cały czas mówimy o niedozwolonych środkach, bo jedynym dopuszczonym paliwem jest metanol.
Są różne środki, które można próbować dodawać, czy też mieszać. Słyszałem choćby o paliwie lotniczym. Zwróćmy jednak uwagę, że na zawodach ligowych, ale nie tylko, jeden cały czas patrzy drugiemu na ręce. Kierownicy drużyn widzą co się dzieje u rywala. Zawodnicy, mechanicy także. A odkręcanie zbiornika baku w parku maszyn, w innym miejscu niż okolice beczki z metanolem, nie jest naturalne. Cały czas staram się powiedzieć, że dyskusja o dodawaniu czegoś do metanolu nie ma sensu, bo nie bardzo jest jak to zrobić i jest to w obecnym czasie bardzo łatwe do wykrycia.
Czytaj także: Ostafiński: Chemia, dziurawe gaźniki, czyli łap oszusta
To może są metody, by dolać lub dosypać coś bez rozkręcania?
Teoretycznie jest taka możliwość, bo można zrobić podwójny zbiornik. Tyle, że coś takiego od razu byłoby wykryte na kontroli. A innej opcji nie ma. Dodam też od razu, że teraz sprawdzenie paliwa w baku jest prostsze niż kilka lat temu. W kilka sekund można to zrobić. Wynik też jest natychmiastowy.
ZOBACZ WIDEO: Doping technologiczny. Czy jest możliwe, aby żużlowcy dolewali coś do silników?
Ostatnio jednak nie było kontroli paliwa na meczach ligowych?
Kontrole na lidze są obowiązkowe w fazie play-off. Na innych meczach już nie, ale obecnie w każdy weekend na jednym spotkaniu jest kontrola. Paliwo też jest sprawdzane.
Skoro zatem wszystko pod kontrolą, to skąd wziął się ten dziwny płomień u Grigorija Łaguty, któremu na meczu Sparta - Motor zapalił się silnik. Pan to zresztą nagłośnił do spółki z tunerem Jackiem Filipem.
Ten płomień, który pojawił się u Łaguty, na pewno nie powstał na skutek spalania metanolu. Sam metanol nie spala się takim kolorem, jaki wówczas widzieliśmy. Płomień metanolu jest praktycznie niewidoczny, a tu był żółty. To nie jest jednak dowód na to, że Łaguta stosuje niewłaściwe paliwo. Ten efekt mógł powstać wskutek innych dodatków, które stosują zawodnicy.
Jakich?
Słyszymy o dodatkach do oleju silnikowego, ale i też o spryskiwaniu filtra powietrza różnymi środkami, które zasysane są później przez gaźnik. To jest robione przed zawodami, ale regulamin obecnie tego nie zabrania.
A jest możliwe, że zawodnicy stosują niedozwolone środki, których nie da się wykryć, a z drugiej strony kontrolerzy nie mają wystarczających narzędzi. Przy dopingu medycznym w innych dyscyplinach jest tak, że zawodnicy i ich lekarze wciąż wynajdują coraz to nowe sposoby na doping i druga strona często za nimi nie nadąża.
Też słyszę te historie, że NASA przyjechała do żużla, ale speedway to nie jest technologia z kosmosu, czy nawet Formuła 1. Apelowałbym o opamiętanie do osób, które sugerują takie rzeczy.
Czyli żużel jest wolny od dopingu?
Nie można jednoznacznie tego stwierdzić. Dlatego kontrole będą nadal przeprowadzane. Prawdopodobnie zdarzają się zawodnicy, którzy oszukują, ale nie mówmy, że mamy ligę oszustów, a jeśli ktoś oszukuje, to prędzej czy później wpadnie. Nie oskarżajmy, dopóki nie mamy na to dowodów.
Stosowanie przez żużlowców gaźników z sidecarów to też legenda?
Taki gaźnik wygląda z zewnątrz jak ten żużlowy, więc mógłby być stosowany. Zresztą ja o partiach gaźników z sidecarów, które trafiają do żużla, słyszę dwa, trzy razy w roku od kilku lat. Dlatego właśnie są częste kontrole gaźników przed i po meczu. W trakcie też. Jak dotąd u nikogo takiego gaźnika nie znaleziono. Dziurawego gaźnika też nie. Jedynym znanym przypadkiem zgłoszenia takiego nieregulaminowego gaźnika do zawodów był Hubert Czerniawski.
A tamta sprawa została jakoś wyjaśniona? Dowiedzieliście się, skąd Czerniawski wziął ten gaźnik?
Złożył wyjaśnienia, że kupił przez internet. Na tym stanęło, więcej nie mogliśmy zrobić.
Zwolennicy teorii spiskowych mówią, że zawodnicy wożą na zawody po kilka gaźników, w tym i te dziurawe. Mają też flamastry i naklejki używane przez sędziów, by móc zakamuflować używanie nieregulaminowego gaźnika.
A widział pan zawodnika, który jeździ na zawody czterema busami? Przecież żużlowiec musiałby wozić ze sobą naklejki, etykiety, plomby, stickery, a to nie wszystko. Potrzebny byłby program do obróbki graficznej i przynajmniej trzy drukarki, jedna atramentowa, druga laserowa, a trzecia do kodów. Z takim busem-laboratorium można by kombinować, ale nie inaczej. Poza wszystkim można się bawić w podrabianie w warunkach domowych, ale nie w warunkach bojowych, gdy goni czas.
Docierają do pana informacje, że dany zawodnik jest nienaturalnie szybki, że łamie prawa fizyki, że jego motocykl rozpędza się tam, gdzie raczej powinien tracić szybkość.
Co jakiś czas słyszę, że tego trzeba sprawdzić, że info pewne na sto procent. To się powtarza co roku. Nie chcę mówić, kto był na widelcu w sezonie 2018, ani teraz, ale zapewniam, że systematycznie sprawdzamy gaźniki, czy pojemność silnika. Nawet jak są tylko przypuszczenia, to sprawdzamy. Nie od razu, ale żaden sygnał nie jest pomijany.
Niektórzy triumfują i mówią, że kilku zawodników po ostatnich kontrolach poszło z wynikami w dół.
A czy zawodnicy, którzy dobrze jechali rok temu, a teraz nie jadą, też są podejrzani o oszukiwanie? Czy powiemy, że na przykład taki Lindgren przestał jechać tak dobrze, jak na starcie sezonu 2018, bo przestał stosować niedozwolone środki? Niedawno miałem przykład zawodnika, co do którego były wątpliwości i nawet jakiś protest. Rozebraliśmy silnik i okazało się, że tam nic nie ma, że wszystko w porządku.
Czytaj także: Po ostatniej kolejce triumfują twórcy teorii spiskowych
Troy Batchelor, a więc zawodnik, pisze jednak otwarcie, że wystarczyły kontrole, by zawodnik, który zadziwiał, nagle zgasł. Można się domyślać, że chodziło mu o Grigorija Łagutę.
Może powiedział to, żeby odwrócić uwagę od swojego słabszego wyniku. Jemu nie wyszło, to powiedział coś takiego. Jeśli ma dowody, to niech je pokaże, a chętnie je zbadamy. Gdyby przy każdym zawodniku, który akurat pojechał słabiej zastosować tłumaczenie, że było gorzej, bo przestał oszukiwać, to popadlibyśmy w absurd.
Słyszał pan opowieści ze Szwecji, gdzie ponoć ze sprzętem nie jest wesoło, gdzie mechanicy uciekają z dziurawymi tłumikami do lasu, żeby ukryć oszustwo.
Słyszałem wiele historii ze Szwecji, ale nie wiem, czy są one prawdziwe. Ostatnio dowiedziałem się, że jeden z zawodników nie zezwolił na rozebranie silnika po meczu. Nie mam jednak tego, jak zweryfikować.
Żużel ligowy jest sportem drużynowym, więc każda nieprawidłowość związana ze sprzętem, lub zawod Czytaj całość