Marian Maślanka. Lwim pazurem: Kontuzja Woffindena to głębszy problem. Zmiana regulaminu jest konieczna (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tai Woffinden

- Po kontuzji Taia Woffindena niektórzy twierdzą, że powinno się wykluczać z meczu sprawców kolizji. To byłoby fatalne rozwiązanie. Zamiast sprawiedliwości, mielibyśmy cyrk - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

W tym artykule dowiesz się o:

Lwim pazurem to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

[tag=859]

Betard Sparta Wrocław[/tag] bez Taia Woffindena. To efekt upadku, który spowodował Grigorij Łaguta. Niektórzy twierdzą, że należy zmienić regulamin i wykluczać również sprawcę kolizji. Całe szczęście, że władze polskiego żużla nie chcą iść w tym kierunku, bo to prowadziłoby do wielu nadużyć. Kluby wykorzystywałyby takie sytuacje, żeby eliminować liderów rywali. Zamiast sprawiedliwości, mielibyśmy cyrk i gigantyczne kontrowersje.

Przyznam również, że śmieszą mnie porównania do piłki nożnej. Słyszałem głosy, że piłkarz, który fauluje i doprowadza do kontuzji, jest wykluczany z meczu. To przecież nieprawda. Czasami nie ma nawet żółtej kartki, bo do urazu dochodzi w niegroźnych okolicznościach. Jeśli chodzi o Łagutę, to u niego nie było żadnej premedytacji. Owszem, popełnił błąd, ale później robił wszystko, żeby to naprawić. Gdyby nie podjął takiej próby, to konsekwencje byłyby jeszcze poważniejsze.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Polska - Izrael. Przełomowy mecz Piotra Zielińskiego? "Nie oczekujmy, że będzie liderem"

Zgadzam się jednak, że szalone ataki, które mają za cel wyeliminowanie rywala, należy karać czerwonymi kartkami. To ważne zadanie dla żużlowych sędziów. Nie popadajmy jednak w skrajności, bo zamiast coś poprawić, doprowadzimy do bałaganu i regulamin trzeba będzie zmieniać dwa razy.

Nie mam wątpliwości, że potrzebujemy zmian w regulaminie. Muszą być one jednak dokładnie przemyślane. Podoba mi się pomysł z natychmiastowym zastępstwem zawodnika. Żużlowiec jest niezdolny do jazdy po upadku spowodowanym przez rywala i jeden raz może zastąpić go każdy z kolegów. To mogłoby być sprawiedliwe rozwiązanie, które pozwoli na wyrównanie szans. I w tym przypadku musimy się jednak mocno zastanowić nad praktyką. Teoria brzmi dobrze, ale trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy można zastąpić tak lidera, dwóch, a może trzech najskuteczniejszych żużlowców z każdej drużyny?

Moim zdaniem przepis powinien obejmować maksymalnie dwóch zawodników. Jeśli zespół traci trzeciego lub czwartego jeźdźca pod względem średniej biegopunktowej, to taką dziurę powinni już zasypywać młodzieżowcy lub człowiek, który znajduje się pod numerami 8 i 16. Przykład Betard Sparty Wrocław pokazuje, że wartościowy junior może przykryć nawet brak lidera. To, co zrobili wrocławianie, powinno być przykładem, jak budować zespół, żeby poradził on sobie także w sytuacjach kryzysowych.

Marian Maślanka

Źródło artykułu: