Żużel. Wpadka Marka Lutowicza nie oznacza, że to koniec kontroli. Będą pobierane próbki paliwa z baku?

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc w walce z  braćmi Holderami
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc w walce z braćmi Holderami

Rywalizacja w PGE Ekstralidze wkracza w decydującą fazę. Wiele wskazuje na to, że będzie się ona rozgrywać nie tylko na torze, ale i w parku maszyn. Krążą pogłoski o możliwych kontrolach z badaniem paliwa z baku włącznie.

Od prezesa jednego z klubów PGE Ekstraligi dowiadujemy się, że na jednym z piątkowych spotkań może zostać przeprowadzona kontrola taka, jak na Grand Prix? Co to znaczy? Zdaniem naszego informatora ni mniej, ni więcej, jak szczegółowe sprawdzanie gaźników, ale i też testy paliwa, które zawodnicy mają w baku. Jest to możliwe i bardzo proste. Od szefa sędziów Leszka Demskiego wiemy, że można to zrobić w kilka sekund. Wynik też jest natychmiastowy. Niemal od razu wiadomo, czy dany żużlowiec wzbogaca metanol.

Informację o możliwej kontroli można potraktować o tyle poważnie, że przecież Demski w wywiadzie, jakiego nam udzielił kilka dni temu, powiedział wyraźnie (rozmowę przeczytasz TUTAJ), że o ile sprawdzanie paliwa jest obowiązkowe w fazie play-off, o tyle teraz będzie ono przeprowadzane na jednym ze spotkań każdej kolejki. Ma to związek z coraz liczniejszymi pogłoskami o powszechnym stosowaniu dopingu technologicznego u zawodników. Do ostatniej niedzieli można było uznać to za czcze gadanie, ale właśnie w miniony weekend znaleziono nieregulaminowy gaźnik u juniora Power Duck Iveston PSŻ Poznań Marka Lutowicza.

Czytaj także: Cegielski mówi, że żużel jest wolny od dopingu na wielką skalę

Swoją drogą, to aż się prosi o kontrolę na meczu Get Well Toruń - Speed Car Motor Lublin. W końcu to jest spotkanie o być albo nie być jednej z tych drużyn w PGE Ekstralidze. Dobrze by było przeciąć wszelkie spekulacje dotyczące sprzętu używanego przez zawodników i paliwa, które będą oni lali do baku taką szczegółową kontrolą. Chodzi o to, żeby przegrany nie mógł po zakończeniu meczu kolportować plotek, że przegrał, bo rywal oszukiwał.

Jest jeszcze jeden argument za przeprowadzeniem kontroli w Toruniu. Przecież to od startującego w Motorze Grigorija Łaguty zaczął się temat technologicznego dopingu. Po tym, jak w meczu lublinian we Wrocławiu pojawił się ogień na silniku Łaguty, tak Demski, jak i tuner Jacek Filip zwrócili uwagę, że metanol nie daje takiego płomienia. Oczywiście to nie znaczy, że żużlowiec oszukiwał, ale warto by, dla świętego spokoju, sprawdzić paliwo Łaguty. Tak, żeby Get Well nie mógł w razie wpadki snuć spekulacji, że przecież mógł spaść przez dolanie nitro do metanolu.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Falubazu panicznie bał się toru w Grudziądzu. Teraz wyjaśnia dlaczego

Komentarze (39)
avatar
Twardzi jak STAL
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedz na ryby :redaktorze: i nie zawracaj Nam d......! 
avatar
Twardzi jak STAL
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Darku! Nie można było napisać :Lutowicz to oszust i złodziej:?Swoją :świetną:jazdą okradł by innych! Nie da rady przerobić tytułu?CO ZA PADAKA! 
avatar
Dobry-men
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak nawiasem nawiązując do postów poniżej dotyczących Griszy zauważę, że nap Taj od pewnego momentu przestał jechać. Przypadek? 
avatar
Terolo
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli Grisza pojedzie słabo to będę przekonany że kombinował on na motoarenie potrafi wygrać z każdym . 
avatar
Anastazy
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Od szefa sędziów Leszka Demskiego wiemy, że można to zrobić w kilka sekund. " Jaki problem wszystkim ?