Żużel. Bali się taśmy ruszającej się na wietrze. We Wrocławiu przydałyby się dwa stojaki

Wiatr rozdawał karty w trakcie meczu Sparta - Włókniarz. Powiewy powodowały, że taśma niemal cały czas falowała. Zawodnicy robili, co mogli, żeby stanąć jak najdalej od taśmy, bo bali się, że ta ich dotknie i sędzia może ich wykluczyć.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Stadion Olimpijski Zawodnicy pod taśmą WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Stadion Olimpijski. Zawodnicy pod taśmą.
Zawodnicy są wykluczani za dotknięcie taśmy. W normalnych okolicznościach przeważnie wygląda to tak, że żużlowiec próbujący przechytrzyć sędziego na starcie wjeżdża w taśmę. Nie musi jej zerwać, wystarczy, że dotknie jej przednim kołem. W niedzielnym meczu Betard Sparta Wrocław - forBET Włókniarz Częstochowa (56:34) wiało czasami tak mocno, że taśma fruwała na wszystkie strony, a żużlowcy, widząc to, odjeżdżali dalej, żeby przednie koło ich motocykla czasem nie zetknęło się z taśmą. Jakub Jamróg przed jednym z wyścigów odjechał tak daleko, że kierownik startu (na polecenie arbitra) musiał go na siłę zaciągać z powrotem pod taśmę.

Czy strach zawodników przed dotknięciem fruwającej taśmy był uzasadniony? W przepisach mamy zapis, że wykluczenie za taśmę następuje po tym, jak żużlowiec dotknie jej motocyklem. Nie jest sprecyzowane, że dotknięcie musi nastąpić z winy zawodnika. Pewnie żaden sędzia przy zdrowych zmysłach nie wykluczyłby żużlowca za to, że taśma pod wpływem wiatru dotknęłaby jego maszyny, ale najwyraźniej zawodnicy woleli dmuchać na zimne.

Czytaj także: Szef sędziów zaproponował ważną zmianę w regulaminie

Jacek Frątczak, z którym rozmawialiśmy o tej sytuacji, stwierdził, że sędzia mógł, albo sam, albo przez komisarza toru, przekazać zawodnikom, żeby nie bali się podjeżdżać pod taśmę, bo nie będą wykluczani za ewentualny zły dotyk pod wpływem wiatru. Inna sprawa, że arbiter zawsze może zweryfikować, jak doszło do zetknięcia koła z taśmą. Są kamery, można to sprawdzić. Chyba, że mamy taką sytuację, jak w tym roku w Gorzowie, gdzie trudno było zweryfikować na podstawie obraz z kamer, kto wygrał wyścig, bo kierownik startu zasłonił widok.

A swoją drogą, to może we Wrocławiu przydałby się drugi stojak. Inna sprawa, że to mogłoby zagrażać bezpieczeństwu. Zdarza się, że kierownicy startu zapominali zabrać jeden stojak z toru, a co by było, gdyby zostawił dwa.

Czytaj także: Siedmiu wspaniałych. Demon Drabik gonił Pawlickiego


ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob przerażony tym, co dzieje się w żużlu. Karty rozdają mechanicy


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy powinno się doprecyzować przepis o taśmie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×