- Moment ogłoszenia decyzji Artioma był bardzo dobrze przemyślany. Wraz z zarządem i prezydentem Grudziądza uzgodniliśmy, że pierwsi zostaną poinformowani kibice. A lepszego momentu niż wywiad tuż po wyjazdowej wygranej nie było. Trzymaliśmy wszystko w tajemnicy i się udało - mówi nam Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej GKM-u.
Dodajmy, że Łaguta i GKM doszli do porozumienia już w środę. Rozmowy z Rosjaninem przebiegły w ekspresowym tempie. - Wszystko trwało 15 minut. Spotkaliśmy się w środę po jego powrocie ze Szwecji. Przyjechał do Grudziądza i na starcie powiedział nam, że chce mieć święty spokój. Znakomicie czuje się w GKM-ie i nie zamierza odbierać żadnych telefonów z innych klubów. Teraz nikt nie powinien zawracać mu już głowy. Podaliśmy sobie rękę, a wiadomo, że dla nas dane słowo jest święte - wyjaśnia Cichoracki.
Zobacz także: Chris Holder musi sobie zadać ważne pytanie. Czy po spadku zostać w Get Wellu?
Łaguta jest zdecydowanym liderem grudziądzkiego klubu. Podobnie było w piątek na Motoarenie. Rosjanin zdobył 12 punktów i dwa bonusy. Szansę na płatny komplet stracił dopiero w ostatnim wyścigu. Jako jedyny pokonał go Jason Doyle.
Zobacz także: Michał Świącik: Włókniarza o tej porze dosięgnął kryzys. Musimy to zwalczyć
- Wreszcie wygraliśmy! W końcu przestaniecie nam liczyć dni bez wyjazdowej wygranej. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Zwycięstwo od początku było naszym celem. Byliśmy prawdziwym zespołem w parku maszyn. Jesteśmy dumni z chłopaków, bo wszyscy byli razem. Nawet Patryk Rolnicki i jego tata przyjechali do Torunia. Oni także pomagali. W parkingu żyliśmy tak samo, jak na torze - podsumowuje Cichoracki.
ZOBACZ WIDEO: Przez ten transfer ludzie śmiali się z GKM-u