Żużel. A jednak mają trenera. Nie zdziwcie się, jeśli zobaczycie Dariusza Śledzia w parku maszyn Sparty
Komisja Orzekająca Ligi ukarała Spartę Wrocław w związku z nieregulaminowym stanem toru na meczu ze Stalą. Jak się dowiadujemy, zakaz pełnienia funkcji nałożony na trenera Dariusza Śledzia nie jest zakazem wstępu do parku maszyn.
- Nie zdziwcie się, jeśli w najbliższej kolejce zobaczycie Śledzia w parku maszyn Sparty - słyszymy w PZM, bo też, jak się okazuje, zakaz pełnienia funkcji trenera nie jest zakazem wstępu do parku maszyn. Śledź nie może paradować w koszulce z napisem "trener", nie może też robić narad dla zespołu. W parkingu może jednak przebywać jako np. członek teamu jakiegoś zawodnika, czyjś mechanik.
Czytaj także: Internet problemem żużlowców. Cierpią przez hejterskie komentarze
Na dobrą sprawę Śledź dostał karę, która w żaden sposób nie wiąże mu rąk. Będzie blisko drużyny, zawodnicy będą go mieli pod ręką. Nawet zmiany może robić swobodnie, bo wypełnianie programu na pewno nie zostanie odebrane, jako prowadzenie zespołu. Jedynym utrudnieniem dla Śledzia będzie właściwie to, że nie będzie mógł zebrać całej drużyny w jednym miejscu i przekazać uwag wszystkim żużlowcom naraz. Pytanie, czy to jest jakiś problem.
Zasadniczo Sparta jakoś specjalnie nie ucierpiała na karach KOL, gdy idzie o sztab kierujący zespołem. Krzysztof Gałandziuk, którego kluczowym zadaniem jest koordynacja prac na torze, akurat nie pełnił w meczu ze Stalą funkcji kierownika zawodów. Był kierownikiem drużyny. Niewykluczone, że stało się tak, bo klub wolał dmuchać na zimne. Gałandziuk jako kierownik zawodów miał już karę w zawiasach, więc wrocławianie woleli nie ryzykować i w feralnym meczu wpisali mu inne stanowisko.
ZOBACZ WIDEO: Polscy juniorzy za ten pomysł go nie pokochają
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>