Dla Fogo Unii Leszno mecz z Get Well Toruń powinien być może nie spacerkiem, ale formą mocniejszego treningu. Ekipa mistrza Polski będzie mieć w piątkowy wieczór tę niewdzięczną rolę, że wbije ostatni gwóźdź do trumny ekipy z Torunia. Wcześniej wieko jeszcze się nie domykało, pacjent umierał na stole i istniały matematyczne szanse, na to, że Jason Doyle wraz z kolegami jakimś cudem uciekną spod topora. Tuż po 22:00 kalkulatory już nie pomogą i wszelkie wyliczanki stracą sens.
Pewnie nie jest to czas i miejsce żeby żartować sobie z Get Well, ale numer kolejki, w której dokona się definitywna egzekucja torunian też niesie za sobą pewną symboliką. W końcu trzynastka jest uznawana powszechnie za pechową, a w boksie gości będą przecież rozdawać zaproszenia na stypę.
CZYTAJ TAKŻE: Włókniarz straci kasę z miasta? Prezydent mówi o dziurze w budżecie
Nie znając jeszcze wyniku, zabawiliśmy się w proroków i kilka godzin wcześniej zdegradowaliśmy Get Well, bo i ciężko wyobrazić sobie inny scenariusz niż pewny triumf drużyny spod znaku Byka. I to nawet zabierając każdemu seniorowi po jednym wyścigu. Umówmy się, że inne rozstrzygnięcie niż pewny triumf dominatora, w jego niezdobytej twierdzy śmierdziałoby na kilometr i odbiłoby się szerokim echem w środowisku.
ZOBACZ WIDEO Sędzia Paweł Słupski przyznaje: Dostajemy niezbyt miłe informacje
Junior na wagę złota: Fogo Unia też ma o co walczyć. Po pierwszej porażce w sezonie, na torze w Gorzowie ich pierwsza pozycja przed play-offami nie jest jeszcze przypieczętowana. A na kim nie postawić stempla jeśli nie na najsłabszej drużynie w całej PGE Ekstralidze. Piotr Baron nie zaryzykuje wiele w przypadku gdy da się pokazać na pełnym dystansie Dominikowi Kuberze i Bartoszowi Smektale. Im teraz ewidentnie brakuje ponadprogramowych wyścigów.
Piątka seniorów jeździ u siebie jak z nut. Stare żużlowe porzekadło brzmi w końcu, pokaż mi swoich juniorów, a powiem ci jak jesteś dobry. A najlepsza wersja Fogo Unii ma być właśnie w play offach i takie potyczki jak ta najbliższa są doskonałą okazją, aby obdarzyć ich zaufaniem i zbudować. Janusz Kołodziej, Emil Sajfutdinow, czy Piotr Pawlicki już nieraz udowodnili, że korona z głowy im nie spadła w przypadku, kiedy trzeba było odstąpić po gonitwie młodszym kolegom. Po prostu zdawali sobie sprawę z tego, że opłaci im się to w przyszłości.
Silenie się na wskazywanie argumentów i kluczy, które mogłyby przekręcić leszczyński zamek jest trochę jak szukanie igły w stogu siana. Ich pęk dawno temu został wrzucony do rzeki i popłynął z nurtem do Nice 1.LŻ. Gra idzie już tylko o zachowanie części twarzy, bo na pełną nie ma szans. Drużyna jest rozsypana mentalnie i sprzętowo. Gdyby się dało, to pewnie na dwie kończące sezon regularny serie, zespół z Torunia najchętniej w ogóle już by nie wyjeżdżał.
Kto zostanie, ten jedzie: Niewykluczone, że rezultat szybko zejdzie na dalszy plan, o ile już w sztabie szkoleniowym nie panuje przeświadczenie, że trzeba stawiać na zawodników, którzy nie opuszczą klubu po spadku szczebel niżej. Zakładając, że potwierdzą się doniesienia medialne o pozostaniu braci Holderów, wtedy mimo nawet niezadowalających wyników opłaci się objeżdżać dalej i australijskich braci. Beneficjentem takiego podejścia mógłby być i Igor Kopeć-Sobczyński. Bieda wśród juniorów jest ogromna, a w Nice 1 LŻ, kończący dopiero za rok wiek młodzieżowca Igor pewnie jest szykowany na lidera tej formacji.
CZYTAJ TAKŻE: Fogo Unia - Get Well: Rozgrzewka mistrza przed play offami