Żużel. Dzielny jak Leon Madsen. Kapitan z krwi i kości (bohater kolejki)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Leon Madsen

Leon Madsen mocno poturbował się w pierwszym starcie meczu forBET Włókniarza Częstochowa z MRGARDEN GKM-em Grudziądz (52:38). Mimo ogromnego bólu i dyskomfortu, zacisnął zęby i w najistotniejszym meczu sezonu stanął na wysokości zadania.

Mirosław Kowalik, zaproszony jako ekspert do studia Eleven Sports, trochę kpił sobie z kontuzji Leona Madsena, który mocno poobijał się w pierwszym starcie rywalizacji forBET Włókniarza Częstochowa z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Niezwykle ważnej, bo przesądzającej o tym, która z tych drużyn awansuje do najlepszej czwórki i będzie walczyć o medale. Wobec tego nie było mowy o odpuszczaniu, bo każdy uczestnik tego starcia zdawał sobie sprawę z rangi konfrontacji.

Inna sprawa to wykluczenie Madsena z tego wyścigu. Nie zgadzali się z tym byli i aktywni żużlowcy. Nie byle jacy, bo mowa o Tomaszu Gollobie, Krzysztofie Cegielskim czy Mirosławie Jabłońskim. Jedyną osobą broniącą niezrozumiałej decyzji sędziego był szef arbitrów, Leszek Demski. Sympatycy Włókniarza zdążyli się już jednak przyzwyczaić, że jakakolwiek stykowa sytuacja skończy się decyzją niekorzystną dla częstochowian. Niewykluczone, że w piątek po prostu przekroczono granice absurdu.

Czytaj również: forBET Włókniarz wrócił z dalekiej podróży i nie odpuści w Gorzowie

Wracając do Kowalika, to sugerował on, że Duńczyk lubi wyolbrzymiać problem. Na odpowiedź samego zainteresowanego nie musiał długo czekać, bo ten zwrócił mu uwagę w jednej z przerw. Jak się okazało, sprawa ze zdrowiem Madsena była poważna. Kapitan Włókniarza uskarżał się na ból prawej kostki. Istniało nawet podejrzenie złamania, przyjmował zastrzyki przeciwbólowe. Utykał, na jego twarzy rysował się grymas bólu, ale wiedział, o co idzie gra.

ZOBACZ WIDEO Sędzia Paweł Słupski przyznaje: Dostajemy niezbyt miłe informacje

Trybuny SGP Areny Częstochowa drżały o stan zdrowia swojego kapitana. Dało się jednak słyszeć przekonanie wśród fanów, że jeśli pojawi się choćby cień szansy na kontynuowanie zawodów, to Madsen wystartuje i da z siebie wszystko. Kibice zdążyli poznać Duńczyka, który w Częstochowie odnalazł swoje miejsce. Przez fanów jest wręcz wielbiony. Poza tym to właśnie on po meczu Lwów z Get Well Toruń chwycił za mikrofon i obiecał kibicom, że Włókniarz w tym roku będzie walczyć o medale. Słowa dotrzymał.

Zobacz również: Sebastian Ułamek stoi za metamorfozą Mateja Zagara. Pomógł mu poprawić starty

Łatwo nie miał, bo jak następnego dnia po piątkowym starciu mogliśmy zobaczyć w mediach społecznościowych, jego noga nie wyglądała dobrze. Potłuczenia okazały się na tyle poważne, że Madsen zrezygnował ze startu w SEC w Vojens. I jak przy tym brzmią słowa Mirosława Kowalika o symulowaniu, tudzież wyolbrzymianiu kontuzji. Widząc obrażenia Duńczyka, nikt nie miałby mu za złe, gdyby w starciu z grudziądzanami więcej na torze się nie pojawił. Charakter mu na to jednak nie pozwolił.

Madsen zacisnął zęby i do końca piątkowego meczu pozostał niepokonany. I nie było tak, że wygrywał starty i rywale musieli oglądać jego plecy. On musiał zwycięstwa wyszarpać na dystansie. Co za upór, niezmordowanie i zawziętość. Momentami dało się zauważyć, że ściąga nogę z haka, aby odciążyć kontuzjowaną kończynę.

Los chciał, że to właśnie Leon Madsen w 14. biegu przypieczętował awans Lwów do fazy play-off. Znów dla Włókniarza wykonał rzeczy wielkie. Rok temu, także w starciu z grudziądzanami, wyszarpał pierwszą czwórkę dla biało-zielonych. Teraz, mocno pogruchotany zaśmiał się przeciwnościom losu w twarz. Takiego kapitana Włókniarzowi zwyczajnie można pozazdrościć.

Źródło artykułu: