Dariusz Karwacki to niezwykła postać w polskim żużlu. W październiku 2017 roku na torze w Częstochowie zdał egzamin na licencję. Warto podkreślić, że miał wtedy 44 lata, a jego pierwsze podejście miało miejsce w 1991 roku (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Jego marzenia o wystąpieniu w zawodach żużlowych brutalnie przerwał koszmarny wypadek w pracy, wskutek którego "Kazek" doznał skomplikowanego złamania obu nóg, konieczny był przeszczep skóry. Łącznie zawodnik przeszedł kilka operacji. Początkowo rokowania nie były najlepsze, a w pewnym momencie groziła mu nawet amputacja stopy. Kiedy zagrożenie minęło, Karwacki mógł rozpocząć żmudny proces rehabilitacji.
Wydawało się, że będzie musiał zakończyć karierę. On jednak pokazał, że nie zamierza się poddawać. Pół roku po odniesieniu poważnej kontuzji ponownie wsiadł na motocykl.
ZOBACZ WIDEO Kobieta przeciwko rywalizacji pań z panami w żużlu
Pomocną dłoń wyciągnęli do niego działacze Power Duck Iveston PSŻ Poznań i AKŻ Speedway Ostrów. Dzięki nim Dariusz Karwacki wystąpił w turnieju "Poczuj speedway - nie dopalacze". 30 września pojawił się na poznańskim torze, odjechał pięć wyścigów, dzięki czemu mógł utrzymać licencję. Z miejsca stał się także ulubieńcem publiczności (czytaj więcej TUTAJ).
14 października 2018 ukończył z kolei poznański maraton. - To będzie sześć godzin walki. Postanowiłem sobie, że przebiegnę maraton jeszcze w tym roku, żeby ludzie mogli uwierzyć, że można wrócić do sprawności nawet po takim wypadku - mówił przed startem w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
Jego kolejnym celem było wzięcie udziału i ukończenie triathlonu na dystansie ironman, na co składa się 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze oraz 42,195 km biegu.
Dariusz Karwacki, związany kontraktem z drugoligową Euro Finannce Polonią Piła, stanął na starcie zawodów w Wolsztynie, które odbyły się w minioną niedzielę, 18 sierpnia. Choć przygotowywał się do występu krótko, zdołał ukończyć triathlon.
Na metę dotarł około północy w czasie 17:51:51 godz., a więc nieco ponad 50 minut po upływie limitu czasowego. Mimo to na jego przybycie czekali organizatorzy zawodów i wolontariusze.
Choć 46-latek odbył kilka treningów na torze żużlowym w tym sezonie, najprawdopodobniej nie uda mu się utrzymać licencji. Aby tego dokonać musiałby odjechać przynajmniej jeden wyścig w meczu ligowym bądź pięć biegów w zawodach wpisanych do kalendarza PZM.
Zobacz jak Dariusz Karwacki dociera na metę triathlonu w Wolsztynie:
Czytaj także:
- Woryna z drugą szóstką w sezonie. Brzozowski z powrotem na czele (rankingi)
- W centrum Debreczyna stanęła kwiatowa instalacja przedstawiająca zawodników