Niedzielny mecz w Toruniu zakończył się fatalnie dla Nickiego Pedersena, który wskutek zderzenia z Jackiem Holderem złamał cztery żebra, ma poobijane płuca i uszkodzony palec w prawej ręce (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Oznacza to, że Duńczyk nie wspomoże Stelmet Falubazu Zielona Góra w najbliższym półfinale PGE Ekstraligi, w którym rywalem zielonogórzan będzie Betard Spartę Wrocław.
Czytaj także: Get Well wygrał na otarcie łez
- Nie wiemy, czy będzie nam łatwiej. Przede wszystkim, trzeba życzyć Nickiemu szybkiego powrotu do zdrowia. To jest najważniejsze. Nie możemy o tym zapominać - powiedział Dariusz Śledź, menedżer wrocławian.
ZOBACZ WIDEO Z Gollobem łączy ich cierpienie. Chcą sobie nawzajem pomóc
Betard Sparta w tym sezonie sama borykała się z kontuzjami. Najpierw kontuzję leczył Maciej Janowski, później długo do zdrowia po urazie kręgosłupa wracał Tai Woffinden. Tamte zdarzenia wzmocniły drużynę, która mimo osłabienia, była w stanie wygrywać z kolejnymi rywalami. Podobnie może być ze Stelmet Falubazem.
- My też mieliśmy swoje kontuzje w tym roku, taki jest ten sport. Falubazowi przytrafiło się to w takim momencie sezonu, a nie innym. Jeśli zielonogórzanie faktycznie pojadą bez Nickiego, to postaramy się to wykorzystać - dodał Śledź.
Czytaj także: Ostatni bieg wyłonił finalistę Nice 1. LŻ
Wiele wskazuje, że pod nieobecność Pedersena szansę w Stelmet Falubazie otrzyma Martin Smolinski, który jest rezerwowym w drużynie, a w tym roku nie pojechał w ani jednym spotkaniu ligowym. - Smolinski pokazał nawet w Grand Prix Challenge, że potrafi wygrywać i to jest zawodnik, który swoje potrafi - podsumował Śledź.