Żużel. Kolejka w pigułce. Zaczynają się mecze o wszystko. Obejrzymy krew, pot i łzy

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz, Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz, Tai Woffinden

To będzie niezwykle gorąca żużlowa niedziela. W Częstochowie i Zielonej Górze odbędą się półfinały PGE Ekstraligi. Nie ma już miejsca na błędy ani kalkulację. Z pewnością nie zabraknie ostrej jazdy i kontrowersji.

[b]

TO BĘDZIE HIT.[/b] Ciężko wybrać ciekawszy mecz, wszak w półfinałach spotykają się najmocniejsze drużyny sezonu 2019. Osłabiony brakiem Nickiego Pedersena Falubaz może być jednak najtwardszym graczem pierwszych spotkań play-off.

Zielonogórzanie z pewnością mogą liczyć na komplet kibiców i niebywałą atmosferę, a takie okoliczności uskrzydlają. Historia zna wiele przypadków pokazujących, że wobec kontuzji jednego z liderów morale drużyn niebywale rosną. Pedersena w niedzielnym meczu zastąpi nieprzewidywalny Martin Smolinski, który potrafi wyskoczyć z formą jak królik z kapelusza.

Kluczowa będzie postawa Piotra Protasiewicza, który nie zwykł zawodzić kibiców Falubazu w najważniejszych dla ekipy momentach. Zielona Góra bez Pedersena może być dla Sparty niezwykle groźna i wrocławianie z pewnością o tym wiedzą. Choćby dlatego, że sami wygrywali w tym roku mecze bez Taia Woffindena czy Macieja Janowskiego.

ZOBACZ WIDEO Chris Holder powinien zostać i odkupić winy. Inaczej zapamiętają go jako przegranego

Czytaj także: Max Fricke z zakazem startów

TU PACHNIE NIESPODZIANKĄ. Betard Sparta Wrocław jedzie do Zielonej Góry jako faworyt, ale z pewnością nie murowany. Zmotywowana do granic możliwości ekipa Stelmet Falubazu może być w niedzielę barierą nie do przeskoczenia.

Wrocławianie po sromotnej porażce z Fogo Unią Leszno na własnym torze z pewnością liżą jeszcze rany. Półfinał to jednak zupełnie inna bajka i nikt nie ma wątpliwości, że Betard Sparta to wciąż piekielnie mocna drużyna.

OD TEGO ZAWODNIKA DUŻO ZALEŻY. Matej Zagar. forBET Włókniarz Częstochowa w półfinale trafił na piekielnie mocną Fogo Unię, ale "Lwy" nie zwykły się poddawać. Gospodarze niedzielnego pojedynku potrzebują jak powietrza trzech filarów. O formę Madsena i Lindgrena w Częstochowie nikt się nie obawia.

Czytaj także: Falubaz dla Smolińskiego poruszył niebo i ziemię

Zagar bywa jednak bardzo chimeryczny. Jeśli odpali, jego ekipa ma sporę szansę, by postraszyć dominatorów z Leszna. Przynajmniej na swoim obiekcie. Inna sprawa, że Włókniarzowi niezbędna jest nie tylko dobra postawa Słoweńca, ale także wychowanków toruńskiego klubu - Miedzińskiego i Przedpełskiego.

LICZBA KOLEJKI - 31. Tyle punktów zdobył forBET Włókniarz na własnym torze podczas meczu z Lesznem w fazie zasadniczej. Po tym spotkaniu wydawało się, że "Lwy" nie mają już szans na awans do play-off. Życie napisało jednak inny scenariusz. Nie ulega wątpliwości, że Unia świetnie radzi sobie na obiekcie w Częstochowie, ale kluczowe spotkania ligi rządzą się swoimi prawami.

TU MOGĄ POLECIEĆ ISKRY. W obu miastach z pewnością będzie gorąco i to nie tylko ze względu na upalną aurę. W półfinałach nie ma już miejsca na odpuszczanie. Każdy bieg i każdy punkt mogą być na miarę awansu do finału lub nawet na miarę złota. Kibice z pewnością zacierają już ręce na myśli o pojedynkach, które zobaczymy w niedzielne popołudnie.

Źródło artykułu: