"Żużel według Jacka" to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera Get Well Toruń.
***
Nie wiem, ile miałby kosztować transfer Jasona Doyle'a do forBET Włókniarza, ale rynek jest tak ubogi, że pewnie w grę wchodzą niemałe kwoty. Liczba wartościowych zawodników, którzy są skłonni lub zmuszeni zmienić klub, jest naprawdę bardzo niewielka. Australijczyk jest najciekawszą opcją dla tych, którzy szukają wzmocnień. Według mnie ten zawodnik ma jednak swoje wady i jego sprowadzenie wiąże się z ryzykiem.
Jeśli ktoś ma aspiracje, chce walczyć o najwyższe cele, a w tym roku czegoś mu zabrakło, to wtedy pewnie warto sięgnąć po Doyle'a. To jeden z tych zawodników, który ma na koncie sukcesy indywidualne, ale już niekoniecznie idą z tym w parze sukcesy jego drużyn. Mam wrażenie, że to podobny przypadek co Nicki Pedersen. Duńczyk w Polsce jeździ od dawna. Wiele razy był w świetnej formie i zdobywał sporo punktów. Medali DMP nie ma jednak za dużo.
Zobacz także: Menedżer Andreasa Jonssona: Lekarz kazał kończyć. Jego ciało to jedna wielka blizna
Dobry przykład to okres, kiedy Doyle jeździł w Falubazie. Gdy miał problemy z kontuzjami, to wtedy bardziej pilnował swoich indywidualnych występów, niż tych w meczach ligowych. Klub miał do niego pretensje, bo chciał się bić o najwyższe cele. Nic w tym dziwnego.
ZOBACZ WIDEO Trener kadry pracuje nad telemetrią. Będzie mniej błędów sędziowskich
Kolejna sprawa to ryzyko, bo Australijczyk jeździ twardo, zdecydowanie i rzadko odpuszcza. Regularnie przytrafiają mu się upadki. Ten rok nie jest jeszcze taki zły, ale we wcześniejszych sezonach wizyty w szpitalach były dla Doyle'a czymś normalnym.
Trzecia kwestia jest związana z kalendarzem. Mam wrażenie, że nie potrafi go uporządkować. Kiedy przychodzą ważne momenty sezonu, a więc sierpień i wrzesień, to u niego widać kryzys formy. Jeśli ktoś jedzie w trzech lub czterech ligach oraz Grand Prix, to ma prawo dojść do zmęczenia materiału. Mam wrażenie, że u Australijczyka to się powtarza.
Zobacz także: Get Well chce stworzyć potwora za wielkie pieniądze. Prezesi innych klubów łapią się za głowę
Osobna kwestia to jego team. W przeszłości miał ludzi, którzy pięli się z nim w górę. Przeszli razem drogę od pierwszoligowego żużla na sam szczyt. Nagle zrobił rewolucję. Pojawili się nowi ludzie, ale nie dojechał z nimi do końca sezonu. Szykują się kolejne zmiany. Nie wiem, czy to dobra wróżba.
Nie mam wątpliwości, że Jason Doyle podpisze wysoki kontrakt. Być może jego nowemu klubowi się to opłaci. Uważam jednak, że trzeba brać pod uwagę także kwestie, o których wspomniałem. Australijczyk nie jest idealny. Jest rozchwytywany, bo na rynku mamy nędzę.
Jacek Gajewski