Żużel. Michał Świącik: Wszyscy chcą bardzo wcześnie rozmawiać. To niewygodne (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Matej Zagar
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Matej Zagar

Michał Świącik nie kryje, że jest zaniepokojony sytuacją na rynku transferowym. - Dzieje się bardzo dziwna sytuacja w polskiej lidze. Ja zauważyłem w tym sezonie, że wszyscy chcą bardzo wcześnie rozmawiać - przyznał prezes forBET Włókniarza.

[b]

Jakub Nowak, WP SportoweFakty.pl: Ostatni raz kiedy rozmawialiśmy, byliście po przegranym meczu w Lesznie. Było to podczas rundy zasadniczej. Wtedy Pan powiedział, że do końca będziecie walczyć o play-offy. Trochę z tych słów się naśmiewano. Co Pan teraz powie tym wszystkim niedowiarkom?[/b]

Michał Świącik, prezes forBET Włókniarz Częstochowa: Wielu nas skazywało na brak awansu do play off, a nawet, że będziemy walczyć o utrzymanie. Los jest przewrotny, pokazał zupełnie coś innego. Znam trenerów i prezesów klubów, którzy bezpośrednio mi mówili, że to ich drużyny będą w czwórce, a nie nasza. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora do końca. Jedziemy w play-offach. Trafiliśmy na bezbłędną Fogo Unię Leszno. Bardzo mocny, dobrze poukładany i kompletny zespół. Bez żadnych słabych punktów. U nas w Częstochowie było troszkę nerwowo, dało to się odczuć na torze. Tu w Lesznie pojechaliśmy bardziej na luzie. Mimo naszej przegranej, mecz mógł się podobać. Życzę gospodarzom tytułu mistrza Polski, bo zasługują na niego.

Z jakim nastawieniem jechaliście na te zawody? Czy był cień nadziei, że uda się coś ugrać?

To jest sport i zawsze trzeba wierzyć w drużynę. Ja mam tego żywy przykład na Włókniarzu w latach 1996 i 2003, kiedy nie byliśmy faworytem w konfrontacji z dream teamem z Torunia, a dwukrotnie wydarliśmy wtedy tytuł mistrza Polski. No i ostatni mecz Częstochowy w Gorzowie. Gorzów był pewien swojej pozycji w lidze. Nie mieliśmy w składzie Lindgrena. Duża niespodzianka, a więc remis w meczu spowodował, że Stal jedzie w barażach. Tak jak mówię, trzeba do końca wierzyć, bo czasem kilka dziwnych biegów i wynik może się przewrócić do góry nogami.

Będzie lepiej niż przed rokiem, kiedy skończyliście na czwartym miejscu?

Zrobimy wszystko, żeby tak było. Zawodnicy też wiedzą o co jadą.

ZOBACZ WIDEO Prezes Włókniarza przykrył porażkę wizytą Doyle'a

Zobacz także: Falubaz potrzebuje dwóch transferów

Ostatnio zauważyłem, że wielu pielgrzymów akurat z Torunia wędrowało do Częstochowy. Czy jest jakieś zagrożenie, że Miedziński czy Przedpełski mogą wrócić do macierzystego klubu?

Sezon transferowy przed nami. Trzeba usiąść, porozmawiać. Zawodnicy mają mecze przed sobą. Niech każdy pokaże na co go stać. Wtedy siądziemy, zweryfikujemy to wszystko.

Jasonowi Doylowi smakowała częstochowska herbata?

Bardzo sympatyczny człowiek. Chciał zobaczyć mecz, więc przyjechał. Przyjdzie okres transferowy, będziemy rozmawiać o szczegółach. Być może uda się przekonać Jasona do Częstochowy, ale jeszcze przed nami rozmowa z naszymi zawodnikami. Zobaczymy. Pewne decyzje zostaną podjęte już po meczach fazy play-off.

Czyli żadnych decyzji w kontekście Jasona Doyla i innych zawodników nie ma?

Powiem panu tak. Nawet gdyby one w jakichś klubach były, to nikt się tym nie będzie specjalnie chwalił. Raz, z przyczyn proceduralnych, a dwa, sportowo nie można tego robić. To bardziej media i dziennikarze sugerują kto gdzie jest. My prezesi i członkowie zarządu nie chcemy tego robić, bo to nie służy duchowi sportowemu i jest częściowo sprzeczne z wymogami, które obowiązują.

Tobiasz Musielak w studio podobno powiedział, że Australijczyk wybrał już nowy klub na kolejny sezon.

Może Tobiasz wie coś, czego ja jeszcze nie wiem.

Może warto by Tobiasza zapytać?

Wolałbym bezpośrednio Jasona.

Czy wszyscy zawodnicy z obecnego składu dostaną propozycję rozmów?

Oczywiście. To jest zasada, która musi obowiązywać.

Matej Zagar w jednym z wywiadów powiedział, że on propozycji ze strony Włókniarza nie dostał. Dlaczego?

Dzieje się bardzo dziwna sytuacja w polskiej lidze. Ja zauważyłem w tym sezonie, że wszyscy chcą bardzo wcześnie rozmawiać. To jest niewygodne dla działaczy, dla prezesów. Celowo się pewne rozmowy odwleka, żeby dać sobie trochę czasu, ale też sportowego komfortu przed meczami. Trudno jest w połowie sezonu umówić się z zawodnikami kto zostaje, a kto odchodzi. Za chwilę jeden zawodnik będzie jechał z handicapem, że tutaj jedzie, a drugi zdumiony, że już go nie będzie czy ewentualnie będzie się jechało z podtekstem, że jedzie się przeciwko swojej nowej drużynie. Ja mam taką żelazną zasadę, że jakiekolwiek rozmowy, nawet o pogodzie przy kawie z zawodnikiem z przeciwnej drużyny, nie o kontraktach, one w moim przypadku obowiązują dopiero po meczach z tą drużyną. Chodzi o pewną etykę, którą ja przestrzegam i chciałbym, żeby też inni prezesi przestrzegali.

Prawdę mówiąc, trudno o pewnego rodzaju etykę, gdy rynek jest tak ubogi.

Myślę, że to jest temat na dyskusję. Pewnie będziemy z prezesami i zarządem Ekstraligi o tym dyskutować.

Jaki jest pomysł na Michała Gruchalskiego, który kończy wiek juniora?

Będziemy myśleć po play-offach.

Czyli na ten temat też żadnych rozmów nie było?

Nie. Na ten moment nie możemy o tym rozmawiać. Przed nami są ważne mecze i dopiero po ich zakończeniu będziemy rozmawiać z zawodnikami.

Źródło artykułu: