Tai Woffinden zapracował na miano legendy Betard Sparty Wrocław. Brytyjski żużlowiec startuje w klubie z Dolnego Śląska od 2012 roku i w tym okresie zdobył trzy tytuły mistrza świata. Do pełni szczęścia brakuje mu jedynie sukcesu z drużyną w PGE Ekstralidze.
Woffinden w ubiegły weekend miał szansę, aby sięgnąć z Betard Spartą po upragniony tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Podczas finału w Lesznie zdobył jednak tylko 3 punkty. Tydzień wcześniej podczas pierwszego spotkania finałowego we Wrocławiu poszło mu równie słabo i zgarnął 5 "oczek".
Czytaj także: Woryna na motocyklu na ulicach Chorzowa (wideo)
29-latek ma świadomość, że zawiódł w najważniejszym momencie sezonu i chce się zrehabilitować. Dlatego bardzo szybko zadeklarował pozostanie w Betard Sparcie na kolejną kampanię. Po ostatnim biegu w Lesznie i wręczeniu nagród Brytyjczyk poszedł pod sektor gości i chwycił za megafon, a fanom zagwarantował, że w roku 2020 znów będzie cieszyć ich swoją jazdą.
ZOBACZ WIDEO: Gollob zarzucił mu pranie pieniędzy. W sądzie jednak przegrał
- Wiem, że za mną najgorszy sezon w mojej karierze - powiedział Woffinden.
Wystarczy rzut oka na statystyki PGE Ekstraligi, by przyznać rację zawodnikowi Betard Sparty. Znalazł się on na dopiero ósmym miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych żużlowców. Jego średnia biegowa wyniosła 2,208.
Czytaj także: We Wrocławiu tylko Drabik sprostał wyzwaniu
Wpływ na formę Woffindena w tym sezonie bez wątpienia miał wypadek w meczu ligowym w Lublinie, kiedy to Brytyjczyk doznał poważnego urazu kręgosłupa i przez kilka tygodni odpoczywał od startów.