Żużel. TAURON SEC. Mistrzostwa Europy dawniej i dziś. Polacy pokazali jak organizować wielkie imprezy

Materiały prasowe / Na zdjęciu: tor na Stadionie Śląskim
Materiały prasowe / Na zdjęciu: tor na Stadionie Śląskim

Jeszcze nie tak dawno żużlowego mistrza Europy poznawaliśmy na stadionach przypominających łąki. To wszystko zmieniło się za sprawą polskiej firmy One Sport, która uczyniła z TAURON SEC niezwykle ciekawy cykl.

W najbliższą sobotę na Stadionie Śląskim w Chorzowie poznamy nowego żużlowego mistrza Europy. Po raz drugi z rzędu finał europejskiego czempionatu odbędzie się w "kotle czarownic". Organizatorzy imprezy szacują, że na trybunach znajdzie się co najmniej tyle samo kibiców, co przed rokiem. Wtedy wejściówki kupiło ok. 30 tys. fanów.

Cykl TAURON SEC okazał się powiewem świeżości w światowym speedwayu. Bo jeszcze nie tak dawno mistrzostwa Europy gromadziły zawodników drugoplanowych. Stawki za start w imprezie były na tyle niskie, że żużlowcy robili wszystko, by w niej nie wystąpić.

Czytaj także: Ostrovia nie zaskoczyła składem na baraż

Zdarzało się bowiem, że finały rozgrywano na drugim końcu Europy i na stadionach, które trudno uznać za nowoczesne. Wysokie koszty podróży powodowały, że niejednokrotnie żużlowcy musieli wręcz dokładać do występu w czempionacie. Efekt był taki, że zawodnicy z cyklu Speedway Grand Prix nie garnęli do mistrzostw, a na liście triumfatorów znaleźć można nazwiska żużlowców spoza światowej czołówki.

ZOBACZ WIDEO: Rusko ma rację. Transferowe gry sprzeczne z etyką

Nowe oblicze mistrzostw Europy

Wszystko zmieniło się w roku 2013, gdy za mistrzostwa Europy zaczęła odpowiadać firma One Sport z Torunia. Cykl otrzymał nazwę SEC (Speedway Euro Championship). Polacy pokazali przy tym, że mają ciekawy pomysł na speedway. Zaprosili do współpracy Eurosport, który zagwarantował transmisje z cyklu do wielu krajów na całym świecie. Do tego niskie opłaty licencyjne sprawiły, że zawodnicy w końcu mogli zarobić w SEC godziwe pieniądze.

W ten sposób o miano najlepszego żużlowca w Europie zaczęły walczyć największe gwiazdy - Tomasz Gollob, Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen czy nawet Tai Woffinden.

- Teraz to są znacznie bardziej prestiżowe zawody. Wszystko za sprawą dużo silniejszej obsady. To już nie jest żadne prowincjonalne ściganie. Parę lat temu wystarczyło przyjechać na jednodniowy finał i pokonać zawodników drugiego czy trzeciego sortu, żeby zostać mistrzem Europy. Nikogo nie zamierzam obrażać, ale tak to właśnie wyglądało. Teraz jedzie się naprawdę o coś. Rywalizacja jest o wiele trudniejsza, a złoty medal zyskał na znaczeniu - powiedział przed sobotnim finałem dziennikarz Henryk Grzonka (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Konflikt z Brytyjczykami

Dlatego nie należy się dziwić, że bardzo szybko wybuchł konflikt pomiędzy One Sport a brytyjską firmą BSI, która zarządza mistrzostwami świata. Brytyjczycy chcieli zrobić wszystko, by storpedować cykl organizowany przez Polaków.

Przy wsparciu federacji FIM próbowali wywalczyć zakaz startów żużlowców z Grand Prix w SEC. Byłby to ogromny cios w rangę mistrzostw, bo nagle największe gwiazdy musiałyby wybierać między walką o miano najlepszego zawodnika Europy i globu.

Konflikt udało się zażegnać po długich negocjacjach. Wypracowano kompromis, w myśl którego stali uczestnicy cyklu Grand Prix nie mogą otrzymać stałych "dzikich kart" na rywalizację w SEC. Jeśli chcą jeździć w mistrzostwach Europy, to muszą wziąć udział w kwalifikacjach.

Polacy robią swoje

O konflikcie z BSI w One Sport już nikt nie pamięta. Polacy patrzą w przyszłość i robią swoje. Przed rokiem podjęli się ambitnego zadania, jakim było zbudowanie toru jednodniowego na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Dotąd takie nawierzchnie, usypywane z myślą o ledwie jednym turnieju, były domeną Brytyjczyków z BSI. Pozwoliły one bowiem na organizację SGP na największych światowych arenach.

Polacy pokazali, że potrafią. Zwieźli przed rokiem do Chorzowa kilkadziesiąt ton nawierzchni, a tor prezentował się dość dobrze. Nie było sytuacji jak w SGP, gdzie początkowo jednodniowe tory pozostawiały sporo do życzenia i niejednokrotnie zawodnicy walczyli o utrzymanie się na motocyklach, a nie z rywalami.

Czytaj także: Adam Goliński odpowiada hejterom

W tym roku na Stadionie Śląskim znów pojawi się sztuczny tor. Organizatorzy z One Sport zapewniają, że będzie jeszcze lepszy niż w zeszłym sezonie, bo wyciągnięto wnioski z zeszłorocznych doświadczeń. To zapowiada nam kapitalne ściganie.

Sukces TAURON SEC i turnieju finałowego w Chorzowie bez wątpienia zmartwi Brytyjczyków. Nie jest bowiem tajemnicą, że Polakom z One Sport marzy się przejęcie praw do organizacji mistrzostw świata. Europejski czempionat pokazał, że żużel na najwyższym poziomie można robić lepiej niż w przypadku Brytyjczyków z BSI. Najlepszym dowodem na to są nieszablonowe pomysły promocyjne, jak chociażby ostatnie przejazdy Kacpra Woryny na motocyklu żużlowym po centrum Chorzowa, który szukał… Stadionu Śląskiego (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Komentarze (2)
avatar
-Stan-
27.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I jeszcze jedno. Panie Redaktorze, to SEC "biednym krewnym" SGP. To zawody o różnej klasie organizacji zawodów a także i bardzo różnej klasie zawodników w tych zawodach startujących. I jeszcze Czytaj całość
avatar
yes
26.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
One Sport niech robi to co robi. Po co im odwalać obowiązków? reklama