Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Wzruszyłeś się w sobotę?
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Nie, bo Zmarzlik tylko dopełnił formalności. Nawet toastu jeszcze żadnego nie wzniosłem, ale może w niedzielę wieczorem jakąś lampkę Piccolo wypiję.
Ostafiński: Chcesz powiedzieć, że nie ścierpła ci skóra, kiedy Madsen strzelał trójkami jak z ckm-u i co najmniej dwa razy postawił naszego Bartka pod ścianą. Na dokładkę zrobił to przed biegami Polaka z Sajfutdinowem. Przyznam, że mnie dopadły wątpliwości.
Hynek: Ja nie miałem żadnych. U mnie było spokojnie jak na wojnie.
Hynek: Bardziej ciekawiła mnie rozgrywka między Emilem a Leonem. W trakcie zawodów tak mi nawet przeszło przez głowę, żeby Madsenowi silnik sprawdzić. Abstrahując już kibicowskie komentowanie, był jakiś nienaturalnie szybki.
Ostafiński: Śmiać mi się chce, jak to mówisz, bo w przypadku Madsena zabawne jest to, że jak z kimś pogadasz prywatnie, to głowa boli od spekulacji, a gdy prosisz o kilka zdań do publikacji, to temat się urywa.
Czytaj także: Zmarzlik czuł presję, popełniał błędy, ale ostatecznie został mistrzem świata
Ostafiński: W tej naszej dyskusji wolę skupić się na faktach. Leon był szybki, ale za tym wcale nie muszą stać tajemne moce. Mnie zaimponował. Może mówiłbym inaczej, gdyby zgarnął złoto, ale na szczęście Zmarzlik wytrzymał presję.
Hynek: To ja ci już powiem, że team Zmarzlika, w przypadku przegranej, pewnie sprawdziłby Madsenowi gaźnik. Na szczęście nie trzeba było i cieszę się, że Bartek jest takim kozakiem w wieku 24 lat.
Hynek: Myślę sobie, że nasz Bartek, to kandydat na złotego multimedalistę
Ostafiński: Też tak myślę. Niektórzy już przykleili Zmarzlikowi łatkę polskiego Tony'ego Rickardssona. Czyli już nie jest małym Gollobem, jak pisał kiedyś Zbigniew Boniek. Zgadzam się jednak co do tego, że Zmarzlik jest kandydatem na multimedalistę. Zwłaszcza że jest człowiekiem skoncentrowanym na sporcie.
ZOBACZ WIDEO: Stelmet Falubaz szykuje bombę transferową? Chodzi o zawodnika zagranicznego!
Ostafiński: Na dokładkę Bartosz jest dobrze poukładany, kulturalny i nie gwiazdorzy. Inaczej niż Maksym Drabik. Czytałeś, jak mistrz świata juniorów odpowiedział na gratulacje Marcina Najmana?
Hynek: Czytałem i nie powiem, żeby mi się spodobało. Zmarzlik od takich rzeczy ucieka. On nie wdaje się w jakieś bezsensowne utarczki, w ogóle mało mówi, a za to koncentruje się rzeczach ważnych. Dwa zdania riposty Drabika na gratulacje Najmana mówią o nim wiele.
Hynek: Pozwól jednak, że odbiję piłeczkę. A co ty na to? Jak wyszło?
Ostafiński: Słabo, bo Marcin Najman tylko pogratulował sukcesów, zauważył, że Bartosz podziękował rodzicom, a Maksym już nie, więc dodał kilka słów o roli taty Sławomira Drabika. Zrobił to bez cienia złośliwości. Odpowiedzią była riposta, którą najkrócej i najtrafniej ujął chyba Oskar Polis. Nie będę powtarzał, zainteresowanych odsyłam na Facebooka.
Ostafiński: Poza wszystkim, to już rok temu pisałem, że słabe jest to, iż Maksym nie dostrzega zasług ojca i nie potrafi docenić tego, że znalazł się w takim, a nie innym miejscu, dzięki tacie. Swoją drogą, jak prześledzi się wpis i wymianę uwag, to można się natknąć na nie lada ciekawostkę. Wyszło, że Andrzej Gołota jeździł z tatą Drabikiem i Najmanem do Ryszarda Kowalskiego po silniki dla Maksyma.
Hynek: Skoro już jesteśmy przy polskim tunerze, to spójrz, jak rozłożyły się silnikowe siły na podium. Złoto Kowalski, srebro Graversen i brąz Holloway.
Hynek: Patrząc na jazdę Janowskiego, czy Woffindena mam nieodparte wrażenie, że polski majster był skoncentrowany na Zmarzliku, a reszta zeszła na dalszy plan.
Ostafiński: Nie sądzę. Woffinden miał poważną kontuzję i to wytrąciło go z rytmu. A Janowski? Mam wrażenie, że kiedy już zapewnił sobie utrzymanie i widział, że nie ma szansy na nic więcej, to zeszło z niego powietrze.
Ostafiński: Swoją drogą, to takie, nie inne tunerskie podium cieszy. Pokazuje, że polski Kowalski wciąż jest najlepszy. Ciekawostką jest pojawienie się Hollowaya, który już na dobre wskoczył w lukę po Anderssonie. Ciekawe, co za rok. Iversen testował nowy silnik GM-a.
Hynek: Niby ten Holloway wskoczył, ale Dudek na jego silnikach dalej błądzi. Szkoda mi Patryka, bo ma potencjał, żeby odgrywać poważne role w GP, a jak to mówią kolarze, sprzęt nie podaje. Z tym testowanie też bym był powściągliwy. Milik również próbował jakiegoś GM-a nowej generacji na GP w Pradze i szału nie było. Zgadzam się jednak z tym, że dobrze, iż podium rozdzieliło się na trzech różnych tunerów. Nie ma nudy.
Ostafiński: À propos Dudka, to nie zwalałbym całej winy na sprzęt. Tam jest według mnie głębszy problem. Zresztą przestańmy każde niepowodzenia tego, czy innego zawodnika sprowadzać do kwestii braku prędkości. Według mnie to jest droga donikąd. A nowy GM dopiero wchodzi do gry, więc trzeba się wstrzymać z wnioskami.
Czytaj także: Mamy trzeciego mistrza. Zmarzlik dołączył do Szczakiela i Golloba
Ostafiński: W każdym razie mamy trzech różnych tunerów i dwóch różnych mistrzów z Polski. Tyle że tylko jeden z nich zachowuje się, jak na mistrza przystało. Drugiego nazwałbym "miszczem".
Hynek: Bo Zmarzlik ma gen zwycięzcy. Coś, czego się kupi w sklepie, albo na bazarze. U innych tego nie widzę więc całe szczęście, że Zmarzlik ma dopiero 24 lata, więc za dziesięć może mieć worek medali.
Hynek: Zmarzlik trochę przypomina mi Kamila Stocha. Długo wydawało się, że nie doczekamy następcy mistrza Małysza, a tymczasem Stoch przerósł go osiągnięciami. Czuję, że Zmarzlik przerośnie mistrza Tomasza
Ostafiński: Też tak czuję, choć nie zgadzam się z teorią o genach. Tu jest pokora, umiar i praca. Zmarzlik nie zawraca sobie głowy genami czy talentem, ale zwyczajnie wie, że na sukces trzeba ciężko pracować. Zapamiętaj: pokora, umiar i praca.