[b]
KOMENTARZ. [/b]Prezes Krzysztof Mrozek zasłynął z barwnych wypowiedzi i przed sezonem 2019 stwierdził, że prowadzenie PGG ROW-u Rybnik będzie jednym z łatwiejszych zadań. Trener Piotr Żyto miał mieć tak duży komfort pracy, że w trakcie meczów miał delektować się pewnym złocistym napojem.
Tyle że słowa z ust Mrozka padły w momencie, gdy ten był pewny zakontraktowania Grigorija Łaguty. Rosjanin słowa nie dotrzymał i sprawił, że Żyto mógł zapomnieć o napojach wyskokowych. Po niektórych meczach wyjazdowych mogła nawet pojawić się małą panika. Sprowadzony bowiem w miejsce Łaguty Linus Sundstroem nie był strzelbą tego samego kalibru. Było to widać zwłaszcza w meczach wyjazdowych.
Czytaj także: Co dalej z Hancockiem w polskiej lidze?
Ostatecznie Żyto po ostatnim spotkaniu sezonu 2019 mógł zapalić cygaro, bo awans do PGE Ekstraligi udało się wywalczyć. Spora w tym zasługa Rosjanina, ale nie Łaguty. To Siergiej Łogaczow był ogromną wartością dodaną w końcówce sezonu. Gdyby Łogaczow nie wyleczył kontuzji na ostatnie mecze, to z awansem PGG ROW-u mogłoby być różnie.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"
Los zabrał, los oddał. Tak można podsumować ostatnie dwanaście miesięcy w wykonaniu rybnickich "Rekinów". Przed rokiem w decydujących meczach zabrakło kontuzjowanych Daniela Bewleya czy Larsa Skupienia, w tym sezonie Brytyjczyk w ostatnich meczach wrócił do dawnej formy, a wykurował się też Łogaczow. To miało ogromny wpływ na wywalczenie awansu.
BOHATER. Kacper Woryna. Kapitan z krwi i kości. Rybniczaninowi powierzono tę funkcję w roku 2017, gdy wyszła na jaw dopingowa wpadka Łaguty i szybko musiał dojrzeć. W zeszłym sezonie przyszło mu przeżyć ogromne rozczarowanie, ale w obecnym udało się tego uniknąć. W skali całych rozgrywek najrówniej jeżdżący zawodnik PGG ROW-u.
KONTROWERSJA. Kibicom z Rybnika doskonale zapadło w pamięci spotkanie z początku sezonu, gdy "Rekinom" przyszło się mierzyć z Orłem Łódź w sobotni wieczór, bo telewizja postanowiła zrealizować transmisję z zawodów. Tor był wymagający po opadach deszczu, fani marzli na trybunach, a goście konsekwentnie powtarzali, że warunki nie nadają się do jazdy. Spotkanie się zaczęło, ale szybko zostało przerwane i przełożone na inny termin, choć miejscowi nie mieli problemów z płynną jazdą. Za drugim podejściem Orzeł i tak został rozgromiony w Rybniku.
PLUS. Siergiej Łogaczow. Został zatrudniony w roli ucznia Grigorija Łaguty. Gdy Rosjanina zabrakło w składzie, można było mieć wątpliwości, co do jego przydatności do ekipy. Tymczasem ciężką pracą i swoją wolą udowodnił, co potrafi. Był jednym z wygranych tego sezonu i zasłużył na szansę w PGE Ekstralidze.
MINUS. Linus Sundstroem. Nie był to transfer, który rzuciłby rywali na kolana. Szwed przyszedł do Rybnika z PGE Ekstraligi, a momentami nie był nawet w stanie prezentować poziomu odpowiedniego na Nice 1. LŻ. Nieprzypadkowo na ostatnie spotkania sezonu nawet nie otrzymywał powołań.
CYTAT. - Jestem jaki jestem, ale postanowiłem mocno ograniczyć moją obecność w mediach - powiedział Krzysztof Mrozek po zakończeniu sezonu. Być może właśnie pokora i metamorfoza prezesa były kluczem do sukcesu w sezonie 2019. Wprawdzie nadal zdarzało mu się być wszędzie i np. naprawiać maszynę startową, ale zrezygnował z kursu kolizyjnego z PGE Ekstraligą, wycofał pozew sądowy przeciwko spółce zarządzającej ligą, a po kolejnych meczach fazy play-off tonował nastroje. Na quada wsiadł dopiero po zwycięskim finale. I w ten sposób zaczął celebrować awans.
Czytaj także: Prezes Stali ośmieszył Krzysztofa Kasprzaka
LICZBA. 10 304. Tyle osób może pomieścić stadion w Rybniku. Nie jest to już najnowsza arena, bo jednak do remontu doszło przed sezonem 2004, ale na większości spotkań obiekt pękał w szwach. Pusto bywało jedynie w sektorze gości. Kibice PGG ROW-u pokazali jedno. Oni w roku 2017 nie spadli z PGE Ekstraligi, tylko pozostali na tym poziomie.