Żużel. Transfery. Betard Sparta nadal wierzy w Maxa Fricke. Na Dolnym Śląsku budują "kompletną paczkę"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Max Fricke w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Max Fricke w kasku czerwonym

Betard Sparta Wrocław przystąpiła do ofensywy. We wtorek ogłoszono kontrakty Maxa Fricke i Macieja Janowskiego. Mimo słabych występów, klub ciągle wierzy w Australijczyka. Za to o końcu kariery myśli powoli Hans Andersen.

W poniedziałek działacze Betard Sparty Wrocław pochwalili się kontraktem Maksyma Drabika (czytaj więcej o tym TUTAJ), po czym we wtorek odpalili dwie "bombki". Słowo "bomba" nie pasuje bowiem do zawodników, których pozostanie w stolicy Dolnego Śląska było formalnością.

"Miałem dwa świetne lata we Wrocławiu, więc z przyjemnością mogę ogłosić, że zostaję w zespole na sezon 2020" - napisał Max Fricke w social mediach, a do tych "świetnych lat" można mieć jednak nieco zastrzeżeń.

Czytaj także: Zmarzlik urządził sobie nowy kącik w domu

Prawda jest bowiem taka, że Fricke do tej pory nie zaprezentował pełni swojego potencjału. Zdarzały mu się jedynie przebłyski, ale nie był żużlowcem, który zachwycał w PGE Ekstralidze tak jak w czasach jazdy dla ROW-u Rybnik.

ZOBACZ WIDEO "Druga Połowa". Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. "Byłoby miło, gdyby prezes Midak przeprosił za swój wpis"

Pozostanie Fricke we Wrocławiu to poniekąd efekt zabetonowanego rynku i tego, że wrocławianie nie mieli szerokiego pola manewru. Jako zawodnik drugiej linii Australijczyk ciągle może dorzucić kilka cennych punktów, choć jeszcze nie tak dawno wydawałoby się, że ma on większy potencjał. Klub ciągle jednak w niego wierzy, skoro podpisano dwuletnią umowę.

W kategoriach formalności należy ocenić też pozostanie Macieja Janowskiego. Nieprzypadkowo Andrzej Rusko nazwał go w komunikacie prasowym "legendą wrocławskiego żużla". W mieście coraz częściej można spotkać samochody z charakterystycznym numerem 71, z którym startuje Janowski. Dlatego nikt nie wyobraża sobie drużyny bez jej kapitana.

Betard Sparta promuje drużynę na sezon 2020 hasłem "kompletna paczka". To nawiązanie do jednego ze sponsorów, ale można mieć spore wątpliwości, czy na torze to faktycznie będzie "kompletna paczka". Takie określenie w tej chwili pasuje chyba tylko do Fogo Unii Leszno.

Niegdyś z Wrocławiem przez dłuższy okres związany był Hans Andersen. Duńczyk jeździł na Dolnym Śląsku w najlepszym okresie dla swojej kariery, która trwa już trochę lat. A czy trwać będzie dalej? Wtorkowy wpis 39-latka sprawia, że można mieć pewne wątpliwości.

Czytaj także: Czas, aby 2. LŻ była tylko dla Polaków

Nie jest tajemnicą, że rok 2019 był dla Andersena trudny w związku z licznymi upadkami i kontuzjami. Duńczykiem interesują się m.in. Wilki Krosno, ale pytanie czy on sam jest zainteresowany jazdą w 2. Lidze Żużlowej?

"Ostro po swoje" - zapowiada z kolei Nicolai Klindt. Duńczyk trzeci sezon z rzędu reprezentować będzie barwy TŻ Ostrovii. Należy mu bić brawa za decyzję o przedłużeniu kontraktu. Widać, że zawodnik zżył się z ostrowskim środowiskiem, z którym związany jest jeszcze od czasów 2.LŻ.

Aby dopełnić formalności, należy też odnotować kontrakt Piotra Protasiewicza w Stelmet Falubazie Zielona Góra. W tym przypadku też zaskoczenia nie ma.

Komentarze (6)
avatar
Pan Jot
7.11.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czy mi się wydaje, czy liga będzie nawet całkiem wyrównana? Ale jakbym miał wskazać najsłabszą drużynę, to Wrocław byłby jedną z opcji. 
avatar
użytkownik zawiesił konto
6.11.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Po przejściu Drabika w wiek seniora siła drużyny wrocławskiej znacznie spadnie. To nie będzie drużyna w walce o medale, a o utrzymanie się w ekstralidze. 
avatar
Electraa
5.11.2019
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
"Prawda jest bowiem taka, że Fricke do tej pory nie zaprezentował pełni swojego potencjału. Zdarzały mu się jedynie przebłyski, ale nie był żużlowcem, który zachwycał w PGE Ekstralidze tak jak Czytaj całość
Kacper.U.L
5.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Paczka na Byki pewnie.Oby tylko znów Kołodziej nie zerwał się i nie popsuł wszystkim widowiska:)