Żużel. Drużyna indywidualistów. Na papierze forBET Włókniarz wygląda dobrze, ale jak będzie w praktyce?

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Leon Madsen przed Pawłem Przedpełskim i Jarosławem Hampelem
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Leon Madsen przed Pawłem Przedpełskim i Jarosławem Hampelem

Leon Madsen, Jason Doyle i Fredrik Lindgren. Na papierze forBET Włókniarz Częstochowa ma trzech mocnych liderów, ale są to też wielkie indywidualności. Czy zarządzanie drużyną z tak dużym ego nie będzie problemem?

Przed laty Polonia Bydgoszcz wyznawała zasadę 3x15+1. Tak wielu ekspertów i dziennikarzy oceniało skład, który oparty był na trzech liderach - Tomaszu Gollobie, Piotrze Protasiewiczu i obcokrajowcu (Todd Wiltshire, Henrik Gustafsson czy Mark Loram).

Zadaniem drugiej linii było dorzucenie kilku punktów, tak aby na koniec spotkania w dorobku drużyny znajdowało się co najmniej 46 punktów. Za sprawą rewelacyjnej jazdy Golloba czy Protasiewicza strategia dawała efekty w postaci złotych medali DMP. Wystarczył jednak słabszy mecz jednego z liderów czy też kontuzja, by "Gryfy" zjeżdżały z toru jako pokonane.

Czytaj także: Nowa GKSŻ. Piotr Szymański nadal na czele

Podobną strategię mogą obierać działacze forBET Włókniarza Częstochowa w sezonie 2020. "Lwy" zakontraktowały Leona MadsenaFredrika Lindgrena i Jasona Doyle'a. Zespół może się pochwalić trójką liderów, której pozazdrościć mogą mu prezesi większości ekstraligowych klubów. Tylko Fogo Unia Leszno jest w stanie równać się pod tym względem z częstochowianami.

ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"

Na papierze wygląda to wręcz idealnie, a jak wyjdzie w praktyce? - Poczekajmy z ocenami, zobaczymy jak Doyle wkomponuje się w tę drużynę. Będziemy tam mieć trzech indywidualistów - komentował zaraz po zakończeniu rozgrywek w magazynie PGE Ekstraligi w nSport+ Sławomir Kryjom.

Warto bowiem zauważyć, że Madsen czy Doyle nie zwykli jeździć zespołowo. Duńczyk kilkukrotnie w minionym sezonie miał problemy z dogadaniem się na trasie z Pawłem Przedpełskim. Czasem wręcz sprawiał wrażenie, jakby sam znajdował się na torze. Również Australijczyk przez ostatnie dwa lata w Toruniu nie dogadywał się z partnerami, choć też należy przyznać, że nie miał ułatwionego zadania, bo często tworzył duet z juniorami.

To samo tyczy się zresztą Runego Holty, który ma stanowić o sile drugiej linii forBET Włókniarza. Norweg z polskim paszportem też nie jest prymusem, jeśli chodzi o jazdę w parze. W roku 2018 w trakcie meczu rzucał przekleństwami w kierunku Daniela Kaczmarka, o jazdę którego miał spore pretensje.

- To goście zaprawieni w bojach na wielu żużlowych torach. Myślę, że bardzo ważną rolę odegra trener Marek Cieślak. To wytrawny gracz na żużlowym rynku i poradzi sobie z tym, aby te indywidualności, mocne charaktery, ukierunkować na wynik całego zespołu. Jeśli to się uda, to sądzę, że efekt końcowy będzie bardzo dobry - powiedział nam Marian Maślanka, były prezes Włókniarza.

To tylko pokazuje, że to co na papierze wygląda pięknie, nie musi funkcjonować na torze. Trener Marek Cieślak stanie przed sezonem 2020 przed ogromnym wyzwaniem. Pozostanie mu liczyć, że Madsen, Doyle czy Lindgren będą w takiej formie, że już od startu będą odjeżdżać rywalom. Wtedy nie powinno być problemów z przeszkadzaniem sobie na trasie.

Czytaj także: Robert Lambert pewniejszy niż Daniel Bewley

Nieco inaczej sprawę widzi jednak Jacek Frątczak, który miał okazję współpracować m.in. z Doylem i Holtą w Get Wellu Toruń. Jego zdaniem, trzech mocnych liderów to akurat atut forBET Włókniarza. - Też miałem inny stereotyp Doyle'a i wyobrażenie współpracy z Jasonem, a tymczasem miło się zaskoczyłem. To facet, który pyta, sam sugeruje pewne rzeczy, interesuje go to, jak radzą sobie juniorzy - powiedział nam ostatnio Frątczak (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Źródło artykułu: