Kilka klubów w ostatnim czasie zatrudniło nowych szkoleniowców. Nie brakowało głosów w środowisku, że do pracy może wrócić Mirosław Kowalik. Trener na razie nie zamierza jednak tego robić, ponieważ ma w życiu inne priorytety.
- Na razie nie wracam do pracy. Nie mam propozycji z żadnego klubu. Prowadziłem rozmowy, jednak zostały już zakończone. Skupiam się obecnie na pracy poza żużlem i jestem zadowolony - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty.
Trenera na sezon 2020 nie przedstawili jeszcze działacze Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań. Drugoligowiec jest najbardziej łączony z Grzegorzem Kłopotem. Pisaliśmy o tym już kilka tygodni temu. - Nie, z Poznania akurat nikt do mnie nie dzwonił. W ogóle nie było takiego tematu - dodaje Kowalik.
Zobacz także: Żużel. Transfery. Hity i kity. Pedersen brakującym elementem układanki? Brak nowego juniora może odbić się czkawką
Nasz rozmówca ułożył sobie życie zawodowe i nie skupia się na sporcie. - Mam dobrą pracę i tylko na tym się skupiam. Jest perspektywa zarabiania dobrych pieniędzy, dlatego na razie nie myślę o żużlu. Przyjdzie sezon, to będziemy zastanawiać się dalej. Mam nadzieję, że dojdzie jeszcze jakaś przygoda z telewizją i chyba na tym skończy się moja przygoda z żużlem - twierdzi.
Szkoleniowiec miał ostatnio nieudane mariaże ze Stalą Rzeszów i Euro Finannce Polonią Piła. Kluby wpadły w problemy finansowe i praca Kowalika trwała tylko kilka miesięcy. Zdecydowanie najlepiej wspomina Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Drużyna znad morza pod wodzą tego trenera awansowała do finału Nice 1.LŻ i postraszyła nawet w barażu ekipę z Torunia. - To prawda, bardzo dobrze wspominam pracę w Gdańsku. Było tam naprawdę miło - podsumowuje 50-latek.
Zobacz także: Żużel. Transfery. Ostrovia mogła mieć talent Stelmetu Falubazu. W klubie nie żałują, że odpuścili
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają