Żużel. Wychowanek Ostrovii zadebiutował w lidze. Babcia wierną fanką, a młodszy brat trenuje w szkółce

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Sebastian Szostak
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Sebastian Szostak

Zaczynał w speedrowerze, jednak marzył o tym, by zostać żużlowcem. Licencję zdał krótko po tym jak skończył 15 lat. Na debiut w lidze czekał kolejny rok. Sebastian Szostak i jego młodszy brat Gracjan, to nadzieje nie tylko ostrowskiego speedwaya.

Sebastian Szostak, podobnie jak Patryk Dudek czy bracia Gomólscy, zanim został żużlowcem, ścigał się na speedrowerze. W Ostrowie tor do tej dyscypliny sportu usytuowany jest tuż obok Stadionu Miejskiego, gdzie ścigają się żużlowcy. - Od zawsze ciągnęło mnie do żużla. Chciałem spróbować swoich sił w speedwayu. Mama bez problemu się zgodziła i wstąpiłem do szkółki  - wspomina 16-letni wychowanek TŻ Ostrovia.

Od początku uchodził za duży talent. W szkółce pojawił się jako trzynastolatek. Od razu spodobało mu się nie tylko jeżdżenie, ale także praca w warsztacie czy mycie motocykli. - Do szkółki trafiłem w wakacje w 2016 roku. Licencję na motocykle o pojemności 250 cc zdałem w 2017 roku, bo jeszcze nie mogłem wówczas podejść do egzaminu na popularne "pięćsetki". Nie miałem jeszcze skończonych 15 lat. Pod koniec sezonu 2018 zdałem egzamin na klasyczne motocykle o pojemności 500 cc. Jedni potrzebują więcej czasu na naukę jazdy na motorze innym przychodzi to szybciej - tłumaczy Szostak.

Kiedy na początku października ubiegłego roku Sebastian Szostak zdawał egzamin na certyfikat żużlowca, w Rzeszowie towarzyszyły mu najwierniejsze fanki, czyli babcie. To dzięki nim kibice w Ostrowie mogli zobaczyć za sprawą nagranego materiału wideo, jak 15-latek pokonuje z polotem kolejne okrążenia rzeszowskiego toru, przyjeżdżając do mety kilkadziesiąt metrów przed innymi adeptami. Niewątpliwym atutem młodziana z Ostrowa jest znakomite wyjście spod taśmy. - Cały czas pracuję na tym elementem z trenerem Staszewskim - podkreśla Szostak.

ZOBACZ WIDEO: #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

W jednym z pierwszych wywiadów po zdobyciu żużlowych papierów, Sebastian Szostak mówił, że jest zapatrzony jak w obrazek w Emila Sajfutdinowa. Idola poznał na początku sezonu 2019. Nadal chce czerpać wskazówki od swojego ulubionego żużlowca i to nie tylko w kwestii kolorystyki swojego sprzętu. - Moim idolem był i jest Emil Sajfutdinow. Cały czas chcę się na nim wzorować. Chciałbym być taki jak on. Rosjanin jest waleczny, a przede wszystkim myśli na torze. Ma także duży szacunek dla przeciwników - tłumaczy Szostak, który jeździ z charakterystycznym kolorem szprych w swoich motocyklach. - Lubię pomarańczowy kolor. Ten sam, który dominuje w teamie Emila Sajfutdinowa – zaznacza.

Sebastian Szostak przejeździł już cały sezon w barwach Arged Malesa TŻ Ostrovia, głównie w zawodach młodzieżowych. Zdążył się już niestety nabawić także kontuzji obojczyka, który latem złamał z przemieszczeniem. Po urazie szybko wrócił do formy. Był skuteczny w zawodach MDMP. Błysnął w VI Memoriale Rycerzy Speedwaya w Zielonej Górze, gdzie zajął drugie miejsce, przegrywając tylko z Norbertem Krakowiakiem. Stamtąd przywiózł swój pierwszy puchar do kolekcji trofeów, które miejmy nadzieję, w przyszłości zapełnią się laurami ze znacznie bardziej prestiżowych zawodów.

Z bardzo dobrej strony pokazał się także w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Wielkopolski. Drugą rundę tych zmagań w Ostrowie wygrał z kompletem punktów. W całym cyklu zajął drugie miejsce, przegrywając mistrzostwo Wielkopolski tylko ze znacznie bardziej doświadczonym, Marcinem Kościelskim. Nie zawsze jednak wiodło mu się tak dobrze. W eliminacji Brązowego Kasku w Gdańsku wychowanek ostrowskiego klubu jeden wyścig wygrał, a w pozostałych czterech był wykluczany z powodu upadków. Wielkie rzeczy rodzą się jednak w bólach.

Sebastian Szostak ma talent, ale samym talentem daleko się nie zajedzie. - Jest pracowity. Zaliczył bardzo poprawne debiuty w meczach ligowych, które przypadły akurat na pojedynki barażowe ze Stalą Gorzów. Poczuł klimat PGE Ekstraligi. Czeka go jednak wiele pracy. Najważniejsze jednak, że chce się rozwijać i dalej uczyć - mówi trener Mariusz Staszewski. - Jeśli ktoś marzy o tym, by zostać żużlowcem, spodobała mu się ta dyscyplina sportu, warto przyjść i spróbować - dodaje Sebastian Szostak. W szkółce żużlowej TŻ Ostrovia trenuje także jego młodszy brat, Gracjan. Być może w przyszłości stworzą taki duet, jak chociażby bracia Pawliccy.

Zobacz także: Dwa lata temu Ostrovia mówiła, że ma prawdziwy diament
Zobacz także: Ostrovia i brakujące pół miliona złotych

Źródło artykułu: