- Interesowała się mną większość klubów w Anglii. Ale to nic dziwnego, bo mam za sobą dobry sezon w barwach Poole Pirates, a jednak byłem dostępny na rynku. Dlaczego wybrałem Ipswich Witches? Istotnych było kilka elementów - mówi dla klubowej strony Ipswich Witches Nicolai Klindt, tłumacząc swój transfer do ekipy Czarownic.
- Tak naprawdę nigdy nie lubiłem toru w Ipswich, ale zawsze dobrze mi się na nim wiodło. To był jeden z ważnych czynników przemawiających za tym wyborem. Kolejny: bliskość lotnisk. W tym roku co tydzień podróżowałem po różnych lotniskach, teraz od Stansted do Ipswich będzie dzieliła mnie godzina drogi. To duży plus - wyjaśnia duński żużlowiec.
- Zawsze obserwuję inne kluby. Ipswich Witches zrobiło na mnie dobre wrażenie w minionym sezonie. Bardzo profesjonalnie wyglądały media społecznościowe, strona internetowa, to klub z ciekawymi perspektywami. Jestem przekonany, że to dobry ruch dla mojej dalszej kariery - podkreśla Klindt.
Duński żużlowiec nie ukrywa, że w sezonie 2020 chciałby być liderem Ipswich Witches. Oprócz niego, ważne kontrakty z zespołem Czarownic na przyszły rok mają też Jake Allen i Cameron Heeps.
- Uważam, że jestem wystarczająco dobry, by być numerem jeden. Taka rola wiąże się z dodatkową presją i obowiązkami, ale jestem w takim wieku i mam takie doświadczenie, że w ogóle by mi to nie przeszkadzało. Co więcej - nie mogę doczekać się bycia liderem tej drużyny - zaznacza Klindt.
Zobacz też:
Żużel. Nicolai Klindt: Kluby z PGE Ekstraligi najwyraźniej zgubiły mój numer telefonu (wywiad)
Żużel. Arged Malesa TŻ Ostrovia. Silna formacja seniorska i topowy trener (analiza)
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a