Żużel. Za i przeciw Hynka: Los Drabika leży w rękach FIM. Mogą mu zabrać złoty medal IMŚJ!

Na szczęście złoto nie ruszy się z Polski, a Drabik nie będzie miał daleko na przetransportowania krążka z najcenniejszego kruszcu. Z Wrocławia, a nawet Częstochowy do Leszna gdzie stacjonuje wicemistrz - Bartosz Smektała - jest rzut beretem.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Maksym Drabik na Gali FIM 2019 Materiały prasowe / FIM / Na zdjęciu: Maksym Drabik na Gali FIM 2019.
Złośliwi powiedzą, że w tym roku żużel nie bierze jeńców i nie uznaje stanów pośrednich. Bartosz Zmarzlik został w sobotę Najlepszym Sportowcem Polski, a niecały tydzień później Maksym Drabik jednym ruchem kroplówki staje się największym bohaterem negatywnym nie tylko światka żużlowego.

Przez cały tydzień staraliśmy się budować pozytywny wizerunek tej dyscypliny, odpieraliśmy w imieniu Zmarzlika ataki, tych którzy tak szydzili z sukcesu polskiego mistrza świata, spychając czarny sport w otchłań.

Teraz wytrącono nam wszystkie argumenty z rąk, a żużel znów stał się pożywką i powodem do obrzucania błotem. No bo jak to, 22-letni chłopak musi się "szprycować", podczas gdy maszyna robi całą robotę za niego? Brzmi dosadnie, ale dla laików, niewtajemniczonych w temat, doping zawsze będzie dopingiem. A zagłębianie się w szczegóły? Po co to komu. Wyrok wydany. Pamiętajmy jednak, że w przypadku Drabika nie chodzi o stosowanie jakiś stymulantów, a złamanie procedur antydopingowych, za które obostrzenia są na podobnym poziomie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

CZYTAJ TAKŻE: Dyrektor POLADA: Infuzją dożylną można wypłukać wcześniej stosowane substancje zabronione

Zabawne w tym wszystkim (choć do śmiechu raczej nikomu nie jest, a zwłaszcza zainteresowanemu) jest to, że zaraz po tym jak Drabik był uwikłany w "L4 gate" pisaliśmy, iż karma prędzej, czy później wróci. Z naciskiem na później. A tu proszę, niespodzianka. Drabikowi pięknym za nadobne miał się "odwdzięczyć" GKSŻ przy ewentualnym rozdziale nominacji do eliminacji zawodów rangi międzynarodowej. Drabik wyręczył Piotra Szymańskiego i spółkę, uprzedził GKSŻ. Ma rozmach, nie ma to tamto.

Drabik junior zamiast mieć na głowie sam GKSŻ, poszedł dalej i postanowił za jednym zamachem zadrzeć ze Speedway Ekstraligą, polską agencją antydopingową POLADA, a nawet światową federacją FIM. No mocniej po bandzie już się nie da pójść.

Maksym stosował infuzję dożylną przed rewanżem finałowym w Lesznie. Ten rodzaj przewinienia POLADA wycenia bardzo surowo. Polska agencja dopingowa wlepi mu zawieszenie, które w maksymalnych widełkach wyklucza go z jazdy na cztery lata! Choć należy się liczyć, że aż tak drakońskiej kary Drabik nie dostanie, a skończy się na standardowej, około dwuletniej sankcji.

Zawodnikowi przysługuje oczywiście odwołanie, z którego pewnie skorzysta. Ciekawe, co zrobi Speedway Ekstraliga. W jej gestii jest weryfikacja wyniku i odebranie punktów żużlowcowi. Sęk w tym, że one nie wpłyną na końcowy rezultat dwumeczu finałowego, a cała drużyna nie "beknie" za lekkomyślność jednego zawodnika. Być może spółka najlepszej ligi świata tylko pogrozi palcem młodzianowi, a może nie będzie się z nim patyczkować i odbierze tylko jemu srebrny medal za wicemistrzostwo Polski?

Rano rozmawiałem z dyrektorem polskiej agencji do walki z dopingiem - Michałem Rynkowskim, który w piątkowy poranek był chyba najmocniej rozchwytywanym człowiekiem w kraju nad Wisłą. Zapytałem bez zbędnych ceregieli, co z zawodnikiem, który kilka dni po złapaniu za rękę wygrywa finał ważnej imprezy międzynarodowej pod egidą FIM. Powiedział wprost. Wszystko zależy od federacji, sprawującej pieczę nad rozgrywkami. Należy spodziewać się więc prawdopodobnie najgorszych wieści.

Dobrze by było żeby na pocieszenie pozostał nam fakt, że złoto nie ruszy się z Polski, a Drabik nie będzie miał daleko na przetransportowania krążka z najcenniejszego kruszcu. Z Wrocławia, a nawet Częstochowy do Leszna gdzie stacjonuje wicemistrz - Bartosz Smektała jest naprawdę rzut beretem.

Druga strona, nomen omen medalu, jest gorsza. Shawn Moran w 1990 roku sięgnął po wicemistrzostwo świata, ale niedługo później zaliczył wpadkę dopingową i srebra nie przydzielono nikomu. W obliczu tej historii przesadny optymizm nie jest więc wskazany. Swoją drogą dziwnie by to wyglądało w annałach. Puste miejsce bez tytułu?

CZYTAJ TAKŻE: Oni przekonali się, że z POLADA nie ma żartów

Dwa lata temu w może nie bliźniaczo, ale odrobinę podobnym położeniu znalazł się Grigorij Łaguta. On przed oblaniem testów dopingowych zdążył jeszcze pojechać w półfinale DPŚ i wprowadził swój kraj do barażu w Lesznie. O tym, że tam był świadczą tylko zdjęcia motocykli, bo Łagutę tuż przed turniejem "zawinięto" z parku maszyn. Sborna bez starszego z braci i tak sięgnęła po brąz, ale w tym przypadku nie doszło do odpowiedzialności zbiorowej, ekipy nie spotkały żadne konsekwencje, choć werdykt FIM-u budził kontrowersje. Przecież żużlowiec wcześniej miał ogromny wpływ na awans rodaków dalej. W skrócie, medali nie zabrano, Łagutę skazano. Drabik IMŚJ wygrał sam...

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy w obliczu wpadki dopingowej FIM powinien zabrać złoty medal IMŚJ Maksymowi Drabikowi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×