Marta Półtorak pojawiła się pod koniec ubiegłego roku na Wigilii Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego, a to od razu podsyciło plotki. Zaczęto zastanawiać się, czy wizyta na świątecznej uroczystości w nowym klubie, który całkowicie odcina się od poprzedników nie ma drugiego dna i była prezes żużlowego ośrodka ze stolicy Podkarpacia nie wraca na białym koniu do sponsorowania czarnego sportu w tym mieście.
CZYTAJ TAKŻE: Kułakow odrzucił worek pieniędzy
- Mamy deklarację wsparcia na polach organizacyjnych oraz dostaliśmy niewielką pomoc finansową. Jesteśmy za nią ogromnie wdzięczni. To kobieta instytucja, której żużel w Rzeszowie wiele zawdzięcza i należy o tym pamiętać. Pani Półtorak będzie u nas zawsze witana z otwartymi ramionami. Honorowe miejsce czeka. Nasze relacje są jak najbardziej przyjazne - mówi prezes RzTŻ Rzeszów Jan Madej.
Co na to wywołana do tablicy sama zainteresowana? Z jej słów wynika, że o zaangażowaniu na poziomie sprzed parunastu lat, kiedy pociągała w klubie za sznurki, nie ma mowy.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
- Proszę nie myśleć, że moja firma weźmie na swoje barki budżet klubu. Pewien etap został zamknięty. Jestem zdania, że w kwestiach finansowych powinny wykazać się teraz osoby, które starają się ten klub postawić na nogi. A nie jest to łatwe zadanie, bo po panu Ireneuszu Nawrockim rzeszowski speedway nie startuje z poziomu 0, tylko -1. Tych ludzi, którzy za to się zabrali czeka naprawdę katorżnicza praca żeby odzyskać zaufanie wielu osób, łącznie z kibicami. Nie będę ukrywać, że rzeszowski klub jest mi szczególnie bliski i sama mocno przeżyłam, to co się tutaj ostatnio wydarzyło - tłumaczy.
- Nie chcę po prostu doprowadzić do sytuacji, w której będę z czymś łączona, ktoś mi zarzuci, że się przy tym kręcę, ponieważ tworzy się coś fajnego. A może właśnie odwrotnie, będę symbolem czegoś, co nie wyjdzie, czego oczywiście nie życzę. Zbyt dużo już jednak widziałam w tym sporcie - dodaje.
Okazuje się, że kluczową postacią w całej tej układance jest osoba prezesa Madeja. Marta Półtorak na nim opiera optymizm i powodzenie misji odbudowy żużla w Rzeszowie. O szefie RzTŻ-u wypowiada się w samych superlatywach - Zdążyliśmy się nieźle poznać. Uważam go za bardzo wiarygodnego, oddanego, rzetelnego i mierzącego siły na zamiary człowieka - przekonuje.
CZYTAJ TAKŻE: Będzie transfer braci Curzytków do Sparty
Półtorak trzyma mocno kciuki za prezesa Madeja i spółkę. Zaznacza, że gdy tylko czas jej na to pozwoli chętnie będzie sprawować funkcję doradczą nowego rzeszowskiego projektu. - Jeśli będzie taka wola ze strony RzTŻ-u, a ja będę potrafiła pomóc, z wielką życzliwością posłużę swoim doświadczeniem. Do tematu podejdę na pewno poważnie. Już teraz wespół z klubem przygotowujemy prezentację drużyny. Mamy zamiar zorganizować ją z wielką pompą. W sezonie natomiast, gdy tylko uda mi się wygospodarować trochę wolnego, z przyjemnością pojawię się na zawodach, kupując wcześniej karnet - oznajmia.