Wiemy, że Maksym Drabik złamał przepisy antydopingowe we wrześniu, tuż przed finałem PGE Ekstraligi, czyli równocześnie przed decydującą walką o tytuł IMŚJ. Zawodnik Betard Sparty Wrocław nie zażył żadnej substancji niedozwolonej, ale regulamin jest w tej sprawie jasny. Już samo jego złamanie i przekroczenie dawki leku skutkuje surową karą.
Dlatego nie podoba mi się pomysł, aby ewentualną karę Drabika liczyć od lutego 2020 roku, kiedy to ma zapaść wyrok w jego sprawie. Skoro złamał przepisy, to jestem za tym, aby tytuł IMŚJ mu odebrać.
Czytaj także: Drabik musi się liczyć z surową karą
Zawsze podkreślam, że jestem wrogiem dopingu. Niezależnie jaką on ma formę, techniczną czy ludzką. Może nigdy o tym nie mówiłem głośno i nie chciałbym zdradzać szczegółów, ale sam coś kiedyś straciłem przez to, że ktoś inny wziął coś niedozwolonego. Mogłem mieć na swoim koncie większy sukces.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Jeśli będziemy bronić Drabika, to upokorzymy Bartosza Smektałę, który został srebrnym medalistą IMŚJ. Zresztą, on już raz został upokorzony jesienią zeszłego roku, gdy początkowo nie był wyznaczony do startu w barwach reprezentacji Polski w meczu z Resztą Świata w Rybniku. Wtedy w ostatniej chwili zastąpił tajemniczo chorego Drabika.
Smektała potrafił wówczas odłożyć pewne sprawy na bok. Schował dumę do kieszeni, bo dla niego najważniejsze jest reprezentowanie barw Polski. On wie, że każdy start z orzełkiem na piersi jest czymś wyjątkowym. Dlatego w październiku nie odmówił żużlowym władzom. A przecież był chory, wystartował w meczu reprezentacji wyraźnie osłabiony, więc miał pretekst, by powiedzieć "nie".
Leszczynianin jest innym typem zawodnika niż Drabik. Jemu nie przyjdzie do głowy, by w jakiś sposób wymiksować się od bronienia barw Polski. I teraz tak chcemy mu zapłacić za jego postawę?
Dla mnie Drabik i Smektała to ogień i woda. Tak jak powiedziałem kiedyś w "Czarnym charakterze" oceniając Piotra Pawlickiego, jeden lubi słuchać hard rocka, inny ballad. Tak jest w przypadku tych zawodników.
Czytaj także: POLADA znów się nie popisała ws. Drabika
Szkoda przy tym wszystkim, że Drabik rozstał się z ojcem. Miałem okazję współpracować ze Sławomirem. Wielokrotnie rozmawialiśmy, on zna się na sprzęcie i ma ogromną wiedzę. Naprawdę można o nim logicznie porozmawiać na ten temat. Mówiłem niegdyś, że jeśli Sławek będzie w teamie Maksyma przez lata, to z takim ojcem on osiągnie mnóstwo sukcesów. Wiemy jednak, że nie ma go już w zespole Maksyma. I wiemy, co się właśnie wydarzyło…