Żużel. Wyroku nie opublikowano, ale Sparta została ukarana finansowo, a dyrektor dostał karę w zawiasach

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Dominik Kubera, Max Fricke.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Dominik Kubera, Max Fricke.

Pamiętacie pierwszy finał PGE Ekstraligi 2019 i aferę z przygotowaniem toru we Wrocławiu? Choć na stronie EŻ próżno szukać komunikatów KOL o finale sprawy, wiemy, że skończyło się karą finansową dla Sparty i zawieszeniem dyrektora klubu.

Cztery godziny przed wielkim finałem Betard Sparta Wrocław - Fogo Unia Leszno tor na Stadionie Olimpijskim był nieregulaminowy. Ostatecznie został odebrany dopiero o 19.15, czyli 45 minut przed zawodami. Jury skarżyło się, że gospodarze puszczali ich uwagi mimo uszu. Koniec końców tor był bezpieczny, natomiast w ogóle nie było widowiska. Prezes Ekstraligi dzień po finale zapowiedział, że sprawą zajmie się Komisja Orzekająca Ligi.

Przeglądając komunikaty na stronie spółki zarządzającej rozgrywkami, można było odnieść wrażenie, że sprawa Sparty, została zamieciona pod dywan. Nigdzie nie było choćby słowa o zamknięciu postępowania przez KOL i jego efektach. W Lesznie już zaczęli się zastanawiać, czy w PGE Ekstralidze mamy równych i równiejszych. Okazuje się jednak, że choć nie ma żadnego komunikatu, to kara dla Sparty została zasądzona.

Czytaj także: O losie medalu Drabika zadecyduje panel prawny FIM

Wiemy, że wrocławski klub dostał po kieszeni, ale wysokości grzywny nie udało się nam ustalić. Dodatkowo nałożono też karę na dyrektora klubu Krzysztofa Gałandziuka. Nie pełnił on co prawda na finale funkcji kierownika zawodów, ale w toku postępowania stwierdzono, że faktycznie taką funkcję pełnił. Został za to ukarany karą zawieszenia w zawieszeniu na okres 8 miesięcy. Kara biegnie od 19 października, więc do 19 czerwca dyrektor Sparty musi się mieć na baczności. Jeśli do tego czasu popełni jakieś torowe przewinienie, to kara zostanie odwieszona i nie będzie mógł pełnić żadnych funkcji.

Co ciekawe, dyrektor Gałandziuk był swego czasu komisarzem i PZM stawiał go za wzór. Odkąd trafił do Sparty, można odnieść wrażenie, że stał się wrogiem publicznym numer 1. Taka nieoczekiwana zamiana roli. Warto nadmienić, że pan Gałandziuk nie raz już tłumaczył, że żaden komisarz nie zna toru we Wrocławiu tak dobrze, jak on i nikt nie przygotuje go lepiej tak, żeby kibice zobaczyli widowisko. Z finałem 2019 jest ten problem, że wtedy widowiska nie było.

Czytaj także: Złoty Kask po nowemu. Tylko finał i zawodnicy z najlepszą średnią

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Komentarze (31)
avatar
smok
25.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widowiska nie było, bo komisarze się wtrynili. Popsuli cały finał swoimi uwagami. 
avatar
stary_trener
24.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dareczku jeszcze nie wiesz jaka wysokosc kary? Mowi sie, ze niema ,,wysokosci" a jest tylko NAGANA i do tego z wpisaniem do akt zeby brzmialo grozniej! Toz to przeciez wzorowo prowadzony klub Czytaj całość
avatar
stary_trener
24.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostafa i tak nie czyta komentarzy a co zechce to usowa lub blokuje a to, ze trzyma,, sztame" z Wroclawskim Guru wiemy od dawna. Obaj maja kompleks Leszna i dlatego nigdy organizacyjnie i sport Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
23.01.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Owszem była taka sytuacja . Należało by się przyjrzeć dla czego taka sytuacja zaistniała, Owszem Sparta dostała po kieszeni jakiej wysokości o nikt tego nie powie. Dla czego zawody były monoton Czytaj całość
avatar
stonowany
23.01.2020
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
To jest jakaś komuna. Karają, ale nie można tego sprawdzić. Komunikatu brak, wysokości kary brak, potwierdzeń brak. Innych kara się jawnie i przykładnie, a w przypadku Wrocławia znowu jakiś kab Czytaj całość