- Miałem bardzo poważną operację na rdzeniu kręgosłupa - mówi nam Tomasz Gollob, żużlowy mistrz świata z 2010 roku, który 3 lata temu po wypadku na motocrossie doznał urazu kręgosłupa i stracił czucie od linii klatki piersiowej w dół. Od tamtego czasu robi, co w jego mocy, by wrócić do pełnej sprawności.
- Cztery dni po styczniowym zabiegu starałem się nie ruszać, bo każdy ruch powodował ból, jakiego nigdy dotąd nie czułem - opowiada Gollob. - Nawet bóle spastyczne nie dały mi w kość tak, jak te pierwsze chwile po operacji na rdzeniu. Musiałem to jednak zrobić w ramach przygotowań do wylotu do kliniki w Stanach. Wciąż marzę o Ameryce.
Czytaj także: Płakał przez rywalizację z Gollobem
Były żużlowiec w ubiegłym roku poleciał do kliniki w Los Angeles, gdzie lekarze dali mu nadzieję na to, że może w znaczący sposób poprawić stan zdrowia, być może nawet stanąć na nogi. - Wyjazd do Stanów nie będzie miał jednak sensu, jeśli wcześniej się do tego nie przygotuję i nie zrobię kilku rzeczy w Polsce. Marzę o Stanach, dlatego poddałem się dwóm operacjom. Jedna miała miejsce przed świętami, kolejna teraz. Mogę powiedzieć, że nie mam już stymulatora i na razie to jedyna zmiana - zauważa Tomasz.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Stymulator miał pomóc Gollobowi w uśmierzeniu bólów spastycznych. Jego wyjęcie nie oznacza jednak, że teraz będzie całkowicie bezbronny. Operacja na rdzeniu, którą przeszedł, ma w znaczący sposób poprawić jego samopoczucie. - Jednak to nie stanie się teraz. To najbardziej niewyobrażalne cierpienie już za mną, ale teraz czeka mnie kilka trudnych miesięcy. Pamiętam, jak w końcówce kariery zmagałem się z niedowładem nogi. Przed sezonem zrobiłem zabieg, który miał mi pomóc, a ból minął dopiero po sezonie. Teraz też nastawiam się na długi proces czekania na poprawę - komentuje.
Gollob ma nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy jego ciało zacznie się zachowywać tak, że będzie mógł normalnie żyć. - Do tego dążę, stąd kolejne wizyty u profesora Marka Harata i te kolejne operacje. Mój organizm nie regeneruje się tak, jak u w pełni zdrowego człowieka, więc nie mogę pewnych rzeczy przyspieszyć, ale małymi krokami zbliżam się do celu, czyli wylotu do Stanów. Kiedy już wsiądę na pokład samolotu, muszę być w pełni przygotowany i to właśnie robię. Za kilka tygodni kontrola i przygotowania do kolejnego kroku - zdradza mistrz Tomasz.
Czytaj także: Zmarzlik ściga Golloba. Ma dopiero 24 lata, a już ma worek medali
Najlepszy polski żużlowiec w historii w tej chwili nie jest w stanie określić terminu wyjazdu na leczenie do Stanów. Miał już tam być jesienią 2019 roku, ale sprawy się skomplikowały. - To trzeba zrobić mądrze, dlatego moje ciało jest monitorowane przez profesora Harata, który z pewnością wybierze ten właściwy moment - kończy Gollob.