Żużel. Lista wstydu Fogo Unii Leszno. Odpuścili świetnego wychowanka. Skandal z walkowerem w tle

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Fogo Unia - GKM. Bracia Piotr Pawlicki i Przemysław Pawlicki dziękują sobie za walkę
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Fogo Unia - GKM. Bracia Piotr Pawlicki i Przemysław Pawlicki dziękują sobie za walkę

Fogo Unia Leszno to taka perfekcyjnie działająca maszyna. Niektórzy mówią nawet, że to żużlowa FC Barcelona. Trudno więc do czegoś się przyczepić, gdy idzie o działania klubu. W ramach naszego cyklu list wstydu udało się jednak znaleźć kilka wpadek.

Rozstanie z Przemysławem Pawlickim

[tag=2637]

Józef Dworakowski[/tag] wielokrotnie podkreślał, że chciałby, aby zespół Fogo Unii Leszno składał się w całości z polskojęzycznych zawodników. W zasadzie za niedługo tak może być, gdy doliczymy do tego Emila Sajfutdinowa, który mówi przecież po polsku, a wykluczyć nie można, że Brady Kurtz trafi na wypożyczenie. Pod warunkiem, że na wiosnę przegra rywalizację o miejsce w drużynie.

Idąc dalej w myśl idealistycznego spojrzenia na polski żużel, Fogo Unia mogłaby postarać się, aby w składzie było jeszcze więcej wychowanków. No bo gdzie, jak nie w najlepiej szkolącym klubie w Polsce, który naprawdę ma ku temu możliwości? W skład mistrzów mógłby wpasować się Przemysław Pawlicki.

Niegdyś wielka nadzieja tego klubu, która później nieco przygasła w blasku młodszego brata Piotra. Swego czasu team zawodnika nie potrafił znaleźć wspólnego języka z klubem. Chodziło w głównej mierze o finanse. Zapadła więc decyzja o odcięciu pępowiny i Przemysław rozstał się z macierzystym klubem.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Z jednej strony należy pochwalić klub, że pozostał nieugięty i nie chciał przepłacać za Pawlickiego. Z drugiej strony trochę szkoda, że wychowanek z takim potencjałem nie jeździ w rodzimym klubie. W ciemno można założyć, że z nim w składzie Fogo Unia byłaby jeszcze bardziej barwnym zespołem.

Nietrafiony transfer Petera Kildemanda 

Cofnijmy się do sezonu 2016. Wtedy aż się prosiło, żeby taki Pawlicki jeździł w Lesznie, kosztem Petera Kildemanda. Ten transfer, choć wydawał się całkiem interesujący, kompletnie działaczom nie wypalił. W sumie to w Fogo Unii Duńczyk zaczął swój sportowy zjazd. Zupełnie nie potrafił się odnaleźć. W kolejnych klubach było już później tylko gorzej.

Torowe animozje

Pewnie większość kibiców (szczególnie ci leszczyńscy) pamiętają dobrze datę 2 czerwca 2013 roku i pamiętny pojedynek Unii z ówczesną Marmą Polskie Folie Rzeszów. Wówczas doszło do skandalu z nieregulaminowym torem w roli głównej. Goście zgłaszali zastrzeżenia co do stanu nawierzchni. W efekcie najpierw na próbę toru wyjechał tylko Jurica Pavlic. Później zarządzono prace torowe, głównie związane z drugim łukiem.

Rezultaty działań nie przekonały rzeszowian, którzy odmówili startu w meczu. Do biegów nominowanych nie zgłosili żadnego zawodnika, bo drużyny... nie było już na stadionie. Posypały się kary finansowe, które finalnie opiewały na kwoty 115 tys. zł. (gospodarze) i 45 tys. zł. (goście). Do dziś większość z nas ma obrazki przed oczami, kiedy w prace torowe angażował się sam prezes Dworakowski, który przekonywał, że nawierzchnia nadaje się do jazdy. Pewnie w każdym sporze zwaśnione strony mają swoje racje. Tutaj pozostał jednak olbrzymi niesmak i fatalna reklama dla dyscypliny, która poszła w świat.

CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. W PGE Ekstralidze miliony, a na zapleczu setki tysięcy. Czy nowa umowa z telewizją to sukces?

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Nowy rok, stare problemy. Zawodnicy Unii Tarnów nadal czekają na pieniądze za sezon 2019. Co zrobi Grupa Azoty?

Źródło artykułu: