Żużel. Na starcie zjawiał na ostatnią chwilę. Dariusz Stenka przyodział mistrza w potrzebie
To jeden z najlepszych transferów w historii. Tak można określić przyjście do Lublina Dariusza Stenki, 30 lat temu. Przez ciężką kontuzję jego kariera zawisła na włosku. Wielokrotnie przyjeżdżał ostatni na start, a kończył bieg jako zwycięzca.
Gdańszczanie opuścili najwyższą klasę rozgrywkową w 1989 roku. "Doktor", bo taki pseudonim przylgnął do Stenki w trakcie kariery, był łakomym kąskiem na rynku transferowym. Sytuację wykorzystali lublinianie, którzy potrzebowali wzmocnień, po trzecim w historii awansie do pierwszej ligi. - Jeśli chodzi o krajowych zawodników, to było najlepsze wzmocnienie w historii. Kilka sezonów na bardzo wysokim poziomie. Dobrym strzałem swego czasu był Robert Miśkowiak. Jednak to Stenka robił wysokie średnie w Ekstralidze - mówi Marcin Wnuk, kierownik startu w Lublinie, kolekcjoner i pasjonat żużla.
Jeszcze przed rozpoczęciem ligi pojawiały się opinie, że transfer Stenki będzie tylko pocieszeniem, w przypadku gdy 1 kwietnia 1990 roku do Lublina nie zawita głośno zapowiadany Hans Nielsen. Stenka nie był dodatkiem, ale bardzo ważnym ogniwem drużyny, choć jego początki w Motorze okazały się trudne. - Darek przychodził do klubu, jako zawodnik o pewnej renomie - przyznaje Jerzy Głogowski, były trener i żużlowiec Motoru Lublin. - Znaliśmy go z innych torów, widzieliśmy jego talent i możliwości. Liczyliśmy, że wniesie dużą wartość do zespołu. Z każdym z nas zakolegował i przyjaźnił się. Na początku w ogóle mu nie szło. Potrzebował czasu na aklimatyzację. Przyszedł jednak przełomowy mecz z Falubazem, który dał mu wyraźnego kopa.
Czytaj także: Marcin Nowak jak wychowanek Startu. Skradł serca kibiców, ale to nie wystarczyło
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Krzysztof Piątek może mieć problemy przez swoją cieszynkę?!- Najlepiej kolegował się z Jerzym Mordelem - wspomina Wnuk. - Bardzo pomocny i uprzejmy dla młodych zawodników. Niezły jajcarz, a nie raz, nie dwa można było go spotkać w parku z papierosem w ręku, co dzisiaj jest nie do pomyślenia.
Tomasz Gollob wybrał drużynę 100-lecia Polonii Bydgoszcz
Ciekawym momentem był mecz w Gorzowie Wielkopolskim w 1991 roku. Hans Nielsen, lider lublinian, któremu zagubił się na lotnisku bagaż nie miał w czym wystąpić. Duński arcymistrz dzięki uprzejmości kolegów zgromadził potrzebny ekwipunek. Na prezentacji Nielsen pojawił w tej samej skórze co Stenka. Tego dnia obaj żużlowcy pojechali dla Motoru najlepiej. Duńczyk wywalczył osiemnaście punktów, a Stenka dziesięć i dwa bonusy.
Rok 1991 Motor skończył sezon ze srebrnym medalem. Później drużynie nie szło już tak dobrze, a klub, który był wielosekcyjny podupadał. Lubelski żużel stracił praktycznie wszystkich najlepszych zawodników. Dariusz Stenka odszedł z Lublina po sezonie 1994. Wrócił do Gdańska, gdzie znów pokazał swój kunszt. Roczne epizody zaliczył także w Stali Gorzów i Kolejarzu Opole.
Do Lublina trafił znowu pod koniec kariery w 1999 roku. - Bardzo mocno namawiałem pozostałe osoby z zarządu, aby wziąć go do LKŻ-u. Pamiętam jego pierwszy występ w Świętochłowicach. W swobodnym stylu wygrał pierwsze trzy biegi, co miało duży wpływ na nasze zwycięstwo - wspomina obecny menadżer Speed Car Motoru Lublin.
Co jeszcze wyróżniało Stenkę jako żużlowca? - Moje pierwsze skojarzenie z nim? Bardzo późno wyjeżdżał na tor. Wiele razy skutkowało to wykluczeniem z biegu -dodaje Ziółkowski.
- Był typowym startowcem - ocenia Głogowski - Bardzo dobre wyczucie motocykla. Był taki sezon, że Darek wziął ode mnie silnik, to był GM. Moja technika jazdy była bardziej dopasowana pod Jawy. Początkowo nie mogłem się dograć na GM-ach. Darkowi lepiej szły starty na wysokich obrotach, mi lepiej startowało się z dołu. To była dobra decyzja, a jego forma wzrosła. Wielokrotnie nie do przejścia na dystansie.
Dla kibiców Dariusz Stenka pozostaje gdańskim wojownikiem z koziołkiem na piersi, który tworzył jeden z najpiękniejszych epizodów w historii lubelskiego żużla.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>