Żużel. Marcin Nowak jak wychowanek Startu Gniezno. Skradł serca kibiców, ale to nie wystarczyło

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Marcin Nowak
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Marcin Nowak

Dużo można by pisać o zawodnikach, którzy mocno zapisali się w historii gnieźnieńskiego żużla. Jeżeli chodzi o tę niezbyt daleką przeszłość, to warto zwrócić uwagę na Marcina Nowaka, którego kibice wręcz pokochali.

Początkowo zachwytu z uwagi na transfer Marcina Nowaka do Startu Gniezno nie było praktycznie wcale. Kibice komentowali, że wychowanek leszczyńskiej Unii raczej nie jest w stanie być solidnym seniorem ekipy z Grodu Lecha. Nie brakowało sugestii, że Nowak okaże się niewypałem. Przed startem sezonu 2017 pojawiali się jednak też tacy, którzy byli bardziej łaskawi dla zawodnika, który przechodził z wieku juniorskiego w seniorski.

Czytaj także: Rusko walczy o Drabika jak o zagranicznego juniora. Uniewinnienie go wyrządzi krzywdę wszystkim

Premierowy sezon Nowaka w Gnieźnie był wręcz wymarzony. Ci, którzy marudzili, szybko zmienili zdanie i zaczęli doceniać tego żużlowca. Kibiców przyciągał do siebie nie tylko dobrymi wynikami, ale i postawą poza torem. To zawodnik z wyjątkowym charakterem. Było czuć, że jest w pełni oddany dla klubu i dałby się za niego pokroić. Zaangażowanie i wola walki Nowaka w 2017 roku dały mu średnią biegopunktową na poziomie 2,360.

Fani traktowali młodego zawodnika jak rodowitego gnieźnianina i wychowanka Startu. Nie wyobrażali sobie, by człowiek, który walnie przyczynił się do awansu czerwono-czarnych do wyższej klasy rozgrywkowej, nie był podstawowym zawodnikiem Startu w sezonie 2018. Z Marcinem Nowakiem wiązano ogromne nadzieje. Pierwsza liga okazała się dla niego wyzwaniem. Wykręcił średnią biegopunktową 1,661, co bez wątpienia nie było szczytem jego marzeń.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Sezon 2018 układał się dla wychowanka leszczyńskiej Unii bardzo różnie. Nie brakowało trudnych momentów. Niejednokrotnie, po nieudanych występach, był rozbity i tonął w smutku. To też wskazywało na jego oddanie i przywiązanie do czerwono-czarnych barw. Co ważne, kibice go nie opuszczali - byli przy nim nie tylko w wielkich chwilach, ale i także wtedy, gdy mu nie szło. Na poklepanie po plecach Nowak mógł w Gnieźnie liczyć zawsze.

Po rozgrywkach Nice 1. Ligi Żużlowej 2018 działacze Startu postanowili nie przedłużać współpracy z tym zawodnikiem. Wiadomość ta wywołała niemałe oburzenie wśród kibiców, którzy pisali wówczas, że klub strzela sobie w stopę. Musieli się jednak pogodzić z tym, że tracą jednego ze swoich ulubieńców. Zawodnika, którego wręcz pokochali i chcieli oglądać w czerwono-czarnych barwach jak najdłużej. To nie wystarczyło. Nowak chciał zostać, ale przedstawiciele klubu mieli inny plan.

Choć jego przygoda ze Startem Gniezno trwała relatywnie krótko, to śmiało można stwierdzić, że Marcin Nowak dał się poznać gnieźnieńskiej publice z bardzo dobrej strony. Do teraz lokalni kibice wyrażają się o nim w samych superlatywach, wierząc, że jeszcze kiedyś zobaczą go w akcji z orłem na piersi. Na razie jednak wychowanek klubu z Leszna będzie startował w Orle Łódź. Kiedy przyjedzie z tą drużyną na Wrzesińską 25, z pewnością będzie mógł liczyć na gorące przywitanie przez kibiców.

Czytaj także: Procedura startowa w PGE Ekstralidze. Technologia wyeliminuje złodziei startów?

Komentarze (3)
avatar
AMON
8.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wielka szkoda że Marcina Nowaka nie ma w Starcie Gniezno po sezonie 2018 powinien odejść celebryta Jabłoński taka prawda :) 
avatar
dendryk
8.02.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Ja liczę że Nowak będzie filarem Orła, i dzięki niemu pozycja drużyny będzie bardziej spektakularna niż w ubiegłym roku .