Żużel. Najpierw pokazywał kibicom tyłek, później reklamował lek na potencję. Trudna relacja Jasona Crumpa z Wrocławiem

PAP / MICHAL KAMARYT   / Jason Crump zakończył karierę w 2012 roku
PAP / MICHAL KAMARYT / Jason Crump zakończył karierę w 2012 roku

Swego czasu pokazywał kibicom cztery litery i był wygwizdywany przez cały Stadion Olimpijski. Kilka lat później na tym samym obiekcie był witany jak król i poprowadził Atlas Wrocław do złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski.

Jason Crump do Wrocławia zawitał po raz pierwszy w roku 1995. Wtedy wystąpił w ledwie jednym meczu. Trudno zatem mówić, by zdążył się dobrze zapoznać z wrocławską publiką. Zwłaszcza że już w kolejnym sezonie zdobywał punkty dla gorzowskiej Stali. Drugie podejście nastąpiło w roku 1999. Występów było już więcej, bo osiem.

Podczas gdy w stolicy Dolnego Śląska wiązali spore nadzieje z młodym wówczas Australijczykiem, ten w pogoni za pieniądzem ponownie wybrał gorzowską Stal. Kibice mu tego nie zapomnieli. Dlatego też Australijczyk dobrze zapamiętał finał Drużynowego Pucharu Świata, jaki odbył się w stolicy Dolnego Śląska w roku 2001.

To był debiut tych rozgrywek w nowej formule. Wyścigi w pięcioosobowej obsadzie, polska publika przekonana o sukcesie gospodarzy i… on, Crump. Nieuchwytny dla rywali. Ówczesny lider reprezentacji Australii z łatwością kolejne wyścigi. Publika, coraz bardziej przekonana o porażce Biało-Czerwonych, nie wytrzymała. Zaczęła na niego gwizdać, poleciały w jego kierunku obraźliwe słowa. Niektórzy, gdyby mogli, rzuciliby się na niego z rękoma.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Crump nie pozostał dłużny. Po kolejnych wygranych biegach zaczął stawać na motocyklu i wypinać w kierunku publiczności swój… tyłek. To oczywiście tylko jeszcze mocniej rozwścieczyło kibiców. W obecnych realiach Australijczyk pewnie otrzymałby za to upomnienie, być może poważną reprymendę od sędziego. Wtedy realia były zupełnie inne.

Aż przed sezonem 2006 we Wrocławiu pojawił się pomysł transferu Crumpa. Australijczyk musiał zmienić klub, bo akurat w Toruniu nie przelewało się z pieniędzmi. W transferze mistrza świata miała pomóc wrocławska firma, Hasco-Lek. Żeby było śmieszniej, Crump miał reklamować środek na potencję - Penigra. Pieniądz nie śmierdzi, więc w żaden sposób mu to nie przeszkadzało.

- Drużynie potrzebny był dobry zawodnik. Wierzę, że tak jak "Penigra" wzmacnia męską siłę, tak potencjał Jasona Crumpa wzmocni wrocławską ekipę żużlową - komentował wtedy Stanisław Han, prezes Hasco-Leku. Mistrz świata z sezonu 2004 z dumą zaczął promować jego lek na zaburzenia erekcji.

Sprowadzenie Crumpa do Wrocławia w roku 2006 było strzałem w dziesiątkę, a i kibice szybko zapomnieli mu dawne krzywdy. Drużyna wzmocniona Australijczykiem zdobyła Drużynowe Mistrzostw Polski, póki co ostatnie w jej historii. Natomiast rudowłosy żużlowiec przez pięć sezonów był prawdziwym liderem Atlasa/Betard Sparty Wrocław. Nawet jeśli po turniejach Grand Prix zdarzało mu się notować gorsze wyniki, to nigdy nie schodził ze średnią poniżej dwóch punktów na bieg.

Aż zimą 2010 roku historia zatoczyła koło. Akurat nadeszły chude lata dla speedwaya we Wrocławiu i Crump postanowił szukać szczęścia gdzie indziej. Wybrał ofertę rzeszowskiej Marmy, gdzie wysokim kontraktem skusiła go Marta Półtorak. Spędził tam jednak tylko dwa sezony i wraz z końcem 2012 roku zjechał z żużlowej sceny. Trochę nieplanowanie, po tym jak zorientował się, że nie otrzymał żadnej bajecznej oferty na sezon 2013.

Czytaj także:
Komitet TUE odrzucił wniosek Drabika
Duńczycy i Szwedzi zarabiają więcej od Polaków

Źródło artykułu: