Wygląda na to, że pełnomocnik Maksyma Drabika chce zakneblować usta POLADA, tak by nie ukazywały się żadne informacje w sprawie toczącego się przeciwko zawodnikowi postępowaniu. Zawodnik w wydanym niedawno oświadczeniu (więcej TUTAJ) zaprzeczał, by zwracał się z prośbą o utajnienie decyzji Komitetu Wyłączeń Terapeutycznych (tego samego, który odrzucił wniosek żużlowca o wsteczne TUE). Jednak Michał Rynkowski, dyrektor POLADA, zdecydowanie temu zaprzecza.
- Nieprawdą jest, jakobym zwracał się do POLADA z prośbą o utajnienie decyzji Komitetu Wyłączeń Terapeutycznych - czytamy w oświadczeniu Drabika. - Mój pełnomocnik zwrócił tylko POLADA uwagę, na obowiązek zachowania poufności wynikający z przepisów, którego naruszenie może negatywnie wpływać na ocenę sprawy i jej finalne rozstrzygnięcie. Nie bez przyczyny POLADA ma obowiązek zachować informacje dotyczące postępowania w tajemnicy - ma to na celu zapewnienie niezakłóconego przebiegu postępowania. Wypuszczanie na światło dziennie cząstkowych informacji nie umożliwia organom przyjęcia obiektywnego poglądu. Wręcz przeciwnie - prowadzi do tworzenia kolejnych spekulacji, wydawania ocen i budowania presji.
Dyrektor Rynkowki nie rozumie za bardzo, jaka jest różnica między utajnieniem a brakiem możliwości udzielania informacji. - Bezsprzecznym faktem jest, że pełnomocnik zawodnika zwrócił się do POLADA o nieudzielanie jakichkolwiek informacji o toczącym się postępowaniu o naruszenie przepisów antydopingowych. W szczególności w zakresie wyłączeń dla celów terapeutycznych, wnioskując o ich poufne traktowanie. POLADA tę prośbę uszanowała. Zastrzegamy sobie jednak możliwość udzielania ogólnych informacji o trwającym postępowaniu o naruszenie przepisów antydopingowych - mówi nam Rynkowski.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Drabik 22 wrześnie 2019, w trakcie kontroli antydopingowej po finałowym meczu Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław przyznał się do przyjęcia pół litra kroplówki. Jest to naruszenie przepisów, które zakazują infuzji dożylnych powyżej 100 mililitrów. Dlatego, że większe ilości mogą m.in. pomóc wypłukać z organizmu zakazane substancje.
W każdym razie mecenas Drabika, a pewnie także wrocławski klub i sam zawodnik, ewidentnie dążą do wyciszenia sprawy. Nie chcą, by POLADA cokolwiek komentowała, najlepiej jakby w ogóle milczała. Każda informacja wpływa negatywnie na wizerunek Drabika i Sparty. Wystarczy przypomnieć, jak kibice komentowali wniosek o wsteczne TUE. Nazywanie tego kombinatorstwem było jednym z łagodniejszych zarzutów.
W przypadku wniosku Drabika o wsteczne TUE największe wątpliwości budzi termin zwrócenia się z taką prośbą do komitetu. Gdyby nastąpiło to niezwłocznie po kontroli, to pewnie nie budziłoby aż takich wątpliwości. Teraz, cztery miesiące po, jest traktowane jako część linii obrony. I nie zmienia faktu to, iż mecenas zawodnika ubrał przyjęcie kroplówki w proces leczenia dolegliwości trapiącej żużlowca od połowy 2016 roku. To, a także hasła w stylu: jednodniowa hospitalizacja na stadionie, jest bardzo negatywnie odbierane. Nic dziwnego, że prawnik Drabika chce wszystko załatwić za zamkniętą kurtyną.
Czytaj także: Drabik mógł dostać TUE, gdyby nie chował głowy w piasek