Żużel. Bez Hamulców 2.0: Kto nie lubi Leona Madsena? Żyć bez niego nie umiemy (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen

Magda Bradtke, ładniejsza połówka Leona Madsena, wrzuciła na Facebooka tekst Łukasza Kuczery z komentarzem: ktoś tu bardzo nie lubi Leona. Pani Magdo, ja akurat Leona uwielbiam i nie wyobrażam sobie bez niego Grand Prix.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Gdyby nie było Leona Madsena, to żużel musiałby go wymyślić. Ten sport potrzebuje właśnie takich charakternych, ale i też zuchwałych zawodników, u których co w sercu to na języku. Mnie tam podobają się te przechwałki Leona w stylu: to ja powinienem być mistrzem świata, to ja jestem najlepszym debiutantem w cyklu. Ma facet cojones.

Inna sprawa, że nie do końca się z nim zgadzam. W ostatniej rundzie Grand Prix 2019 pojechał fenomenalnie i postawił Bartosza Zmarzlika pod ścianą, ale w decydującym momencie to Polak pokazał, że jest prawdziwym mistrzem. Po kilku sierpowych Leona, Bartosz wyprowadził dwa ciosy nokautujące. To zamyka sprawę.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

Natomiast nie ulega dla mnie wątpliwości, że w kwestii debiutu Madsen ma rację. To może kogoś irytować, zwłaszcza fanów Patryka Dudka (też w debiucie zdobył srebro), ale liczby przemawiają za Duńczykiem. Był niesamowity, fenomenalny i to trzeba mu oddać. Absolutnie nie zapominam o tym, że czasem oszukał sędziego, ukradł tu i ówdzie start, ale to nie zmienia mojej oceny. Trudno zresztą winić zawodnika za to, że arbiter był ślepy.

Kilka dni temu rozmawiałem z prezesem Eltrox Włókniarza Częstochowa Michałem Świącikiem i raz jeszcze pytałem go o to, czy Leon na początek sezonu będzie zdrowy. Kierowała mną autentyczna troska o zawodnika, który co i rusz wrzuca zdjęcia, informując o kolejnych zabiegach i postępach leczenia. Zdrowy Madsen jest speedway’owi bardzo potrzebny. A już najbardziej to potrzebuje go Zmarzlik. Dlatego, że nic tak nie napędza, jak rywalizacja i mocny przeciwnik depczący po piętach.

Madsen na swoje 5 minut czekał długo. Mistrzem Europy został mając 30 lat, srebro w GP zdobył w wieku 31 lat. Tym bardziej zasługuje na szacunek i uznanie. Jak patrzę na niego, to trochę przypomina mi się Nicki Pedersen ze złotych czasów. Ileż to razy słyszałem, jak przekomarzał się z dziennikarzami w kwestii rywalizacji z Gollobem: - jestem szybszy i lepszy od Tomasza - mówił, gdy z Gollobem przegrywał. Poza tym rzucał w rywala rękawiczkami i kopał w swoim boksie, co popadnie.

Także, jak dla mnie, niech Madsen dalej rozpycha się łokciami, niech dąży do perfekcji, a przy tym mówi o tym, co go boli. I niech będzie szczery do bólu. Proszę tylko o jedno, pozwólcie też nam dziennikarzom wyrazić swoją opinię. Bo nawet jeśli nie zgadzamy się z Leonem, nawet jeśli nazywamy go złodziejem startów, nie znaczy to, że go nie lubimy. Czasem polemizujemy, czasem stwierdzamy fakty, często krytykujemy, ale tu nie ma drugiego dna, ani żadnej ukrytej złośliwości.

Wierząc w zapewnienia prezesa Świącika, już ostrzę sobie zęby na rywalizację Zmarzlika z Madsenem, ale i też Emilem Sajfutdinowem. Jak się ktoś jeszcze podłączy, to tym lepiej dla cyklu GP.

I jeszcze jedno. Lubimy wkładać ludzi do różnych szufladek. Tak się jakoś stało, że Leon został włożony do tej samej, w której kiedyś siedział Pedersen. Trochę taki "czarny charakter" dla kibiców w Polsce. Nie w Częstochowie, ale w pozostałych częściach kraju jak najbardziej. To zresztą wyszło przy okazji głosowania na Gali PGE Ekstraligi, na której Leon przegrał z Martinem Vaculikiem rywalizację w kategorii: najlepszy zawodnik zagraniczny. Według mnie powinien był wygrać. Statystycznie był lepszy.

Czytaj także: Mistrz ze skazą kończy żużlową karierę

Czytaj także: Syn zwierzaka zapowiada powrót na tor

Źródło artykułu: