Korzystanie z jokera często podnosiło atrakcyjność finałowych zawodów o DPŚ. W polskiej lidze też mieliśmy jokera: w Ekstralidze do sezonu 2008, w I i II lidze do 2009 roku. Teraz, na etapie rozmów telewizji Canal Plus z PZM pojawił się pomysł, żeby jakoś urozmaicić 1. Ligę Żużlową, żeby czymś odróżnić ją od PGE Ekstraligi. Stąd joker. Trenerzy mogliby z niego korzystać, gdyby ich drużyna przegrywała 6 punktami, czyli tak jak to miało miejsce w przypadku DPŚ. Eksperci w sprawie jokera są wyjątkowo zgodni i nie przekonują ich żadne argumenty.
- Zacznijmy od tego, że regulamin dla wszystkich lig musi być ten sam - stwierdza żużlowy menedżer Sławomir Kryjom. - Jeśli jokera nie ma w Ekstralidze, to w pierwszej też nie powinno być. Dla pasjonatów żużla taka rozbieżność może nie miałaby wielkiego znaczenia, ale jeśli chcemy popularyzować ten sport, zwiększać zasięgi, to zasady muszą być spójne. W piłce na każdym poziomie gramy tę samą piłkę i na te same bramki, w żużlu musi być to samo.
Jacek Frątczak, telewizyjny ekspert, uważa, że liga z jokerem byłaby hybrydą. Poza tym regulacja nie podniosłaby jego zdaniem atrakcyjności rozgrywek. - Joker premiowałby drużyny oparte o dwóch silnych zawodników, ale układu sił by to nie zmieniło - stwierdza Frątczak, a Kryjom dodaje: - Co najwyżej mielibyśmy wypaczenie sensu sportowej rywalizacji.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"
No może jeszcze w kilku meczach eWinner Apator Toruń musiałby się mocniej nagimnastykować, żeby wygrać. - Jednym jokerem Apatora nie da się dogonić - komentuje Kryjom. - Poza tym Apator też, w razie czego, będzie mógł z tej broni skorzystać. W play-off ktoś przypadkiem może wygrać u siebie z Apatorem z pomocą jokera, ale zakładam, że toruński zespół będzie robił u siebie takie nadwyżki, że to nie będzie miało znaczenia - kwituje Frątczak.
A co wy myślicie o pomyśle z wprowadzeniem jokera do 1. Ligi Żużlowej? Zapraszamy was do wzięcia udziału w sondzie.
Czytaj także:
Kto nie lubi Leona Madsena?
Menedżer Motoru o tym, komu przeszkadza żużel w Lublinie