Żużel. Raport z przygotowań. Koronawirus wstrzymał PGG ROW Rybnik. Wszystko było niemal gotowe

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Siergiej Łogaczow
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Siergiej Łogaczow

Wydawało się, że PGG ROW Rybnik jest niemal w 100 proc. przygotowany do wyjazdu na tor i rozpoczęcia batalii o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Epidemia koronawirusa wstrzymała jednak rybnickie "Rekiny".

W tym artykule dowiesz się o:

To była burzliwa zima w PGG ROW-ie Rybnik. Jeszcze jesienią klub przedstawił kadrę, która nie powaliła żużlowych ekspertów na kolana. "Rekiny" miały utrudnione zadanie na rynku transferowym, bo beniaminkowi PGE Ekstraligi nie jest łatwo.

Nie udało się sprowadzić żadnej pierwszoplanowej gwiazdy, a do klubu trafili za to zawodnicy po przejściach, czyli Vaclav Milik, Andrzej Lebiediew i Robert Lambert. Zostali też ci, którzy mieli spory wkład w wywalczenie awansu do elity - Kacper Woryna, Troy Batchelor czy Siergiej Łogaczow.

Zawodnicy PGG ROW-u długo szykowali się do sezonu z nastawieniem, że ich trenerem będzie Piotr Świderski. Miał on zastąpić na stanowisku Piotra Żytę i to on zachęcał do transferu chociażby Milika czy Lamberta. Tyle że ostatecznie 36-latek nie dogadał się z klubem, a jego miejsce zajął doświadczony Lech Kędziora.

Bez zgrupowania

Rybniczanie jako jedna z nielicznych ekip ekstraligowych nie wybrali się zimą na obóz szkoleniowy. Prezes Krzysztof Mrozek na ostatnim spotkaniu z kibicami winę za to zrzucał na niedoszłego trenera, który miał dograć sprawy wolnych terminów z Lambertem czy Milikiem, ale tego nie zrobił.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

W tej sytuacji "Rekinom" zostało szykować się do sezonu na własną rękę. Klub miał jednak wszystko pod kontrolą, bo chociażby zawodnicy zagraniczni musieli dostarczać drogą elektroniczną swoje zdjęcia i odpowiednie dane, chociażby wagę. Wszystko po to, aby uniknąć sytuacji, w której choć jeden żużlowiec zaniedba się przez zimę.

Tor niemal gotowy, ale…

Gdy Lech Kędziora objął stery w klubie, ogłosił jasny plan - wyjazd na tor z dniem 9 marca. Był on bliski realizacji, bo pogoda w Rybniku sprzyjała rozpoczęciu jazd po zimowej przerwie. Tyle że akurat przed "dniem zero" aura się zepsuła i próbne jazdy żużlowców na stadionie przy ul. Gliwickiej odwołano.

Do tego doszły problemy z koronawirusem. Na Górnym Śląsku obawy związane z groźną chorobą pojawiły się znacznie wcześniej niż w reszcie kraju, bo osoby zdiagnozowane i przebywające w szpitalu w pobliskim Raciborzu tak naprawdę mieszkają i pracują na co dzień w Rybniku. Dlatego wybrane szkoły i placówki zostały zamknięte wcześniej niż w pozostałej części kraju.

To zmusiło działaczy PGG ROW-u do odwołania prezentacji drużyny, jaka miała się odbyć w hali w Rybniku-Boguszowicach 14 marca. Klub poprosił jednak kibiców, by nie zwracali biletów jakie wcześniej nabyli, bo cały zysk z ich sprzedaży trafić ma na leczenie i rehabilitację Antka Szczyrby, syna byłego żużlowca "Rekinów" - Marka Szczyrby.

Woryna i Lambert trenują

W tej chwili wiadomo też, że nie odbędą się sparingi zaplanowane przez PGG ROW. To efekt decyzji GKSŻ, która zabroniła klubom organizowania test-meczów do końca marca.

Zawodnicy mogą jednak trenować na własną rękę, z czego korzystali do woli Kacper Woryna oraz Robert Lambert. Rybniczanin wybrał się do chorwackiego Gorican, a Brytyjczyk był obecny na treningu w Toruniu. Do tego lada moment na Wyspach Brytyjskich jazdy powinien rozpocząć Troy Batchelor.

Zagrożenie spowodowane koronawirusem ma sprawić, że odwołane zostaną co najmniej dwie pierwsze kolejki PGE Ekstraligi. Dlatego też niemożliwość rozegrania meczów sparingowych w drugiej części marca nie powinna być dla "Rekinów" tak dużym problemem. Kibice też o tym zapomną, jeśli sytuacja w kraju w końcu się unormuje, a rybniczanom uda się na koniec sezonu utrzymać wśród najlepszych.

Czytaj także:
Ekstraliga Żużlowa nie chce zawieszać Drabika
Kluby mogą zbankrutować przez koronawirusa

Źródło artykułu: