Żużel. Koronawirus. W Niemczech jeszcze większe restrykcje, ale mają nadzieję

Materiały prasowe / Franzi Klahn / Na zdjęciu: Steven Mauer w barwach Wolfe Wittstock
Materiały prasowe / Franzi Klahn / Na zdjęciu: Steven Mauer w barwach Wolfe Wittstock

Stan zagrożenia epidemicznego w Polsce spowodował wstrzymanie działalności organizacji sportowych. Jednak Anne Ewert, rzecznik prasowy Wolfe Wittstock, powiedziała nam, że w Niemczech sytuacja jest jeszcze gorsza i nie wiadomo kiedy to się skończy.

W tym artykule dowiesz się o:

Większość polskich drużyn wstrzymała przygotowania do sezonu i przede wszystkim władze klubów starają się mobilizować swoich zawodników do rozsądku w czasach pandemii. Wszystko po to, aby żaden z nich się nie zaraził chorobą.

Doniesienia medialne sugerują, że sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów wygląda podobnie i te informacje potwierdziła w rozmowie z WP SportoweFakty Anne Ewert, rzecznik prasowy Wolfe Wittstock.

- W Niemczech teraz wszystko wygląda podobnie jak w Polsce. Wprowadzone zostały jednolite restrykcje dla całego społeczeństwa mające na celu ograniczenie kontaktów. Dlatego na ten czas wszystkie obiekty sportowe i kluby zostały zamknięte. W efekcie czego treningi również zostały wstrzymane - mówiła Ewert.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Jednakże z informacji przekazanych przez niemiecki klub wynika, że za naszą zachodnią granicą wprowadzono jeszcze większe ograniczenia dotyczące czy to prowadzenia organizacji sportowych, czy nawet życia codziennego. Dodatkowo te restrykcje mają trwać, przynajmniej w teorii, znacznie dłużej niż w Polsce.

- Mówiąc szczerze, nie mamy pojęcia do kiedy będą trwać wprowadzone zakazy. Liczymy, że zostaną one chociaż złagodzone do końca maja, abyśmy mogli wznowić przygotowania - mówi Anne Ewert. - Restrykcje dotykają również naszych żużlowców, ale zdajemy sobie sprawę, że to wszystko dla ich zdrowia. Niestety w Niemczech zamknięte są siłownie i sale treningowe, jednak mamy nadzieję, że zawodnicy dbają o formę w swoich domach. Nie zdecydowaliśmy się na przygotowanie specjalnych planów treningów dla naszych żużlowców, ponieważ to byłoby naprawę bardzo trudne do zrealizowania. Obecnie jest taka sytuacja, że każdy mieszkaniec Niemiec powinien zostać w domu i może z niego wyjść tylko na zakupy, do pracy czy lekarza - opowiada rzeczniczka prasowa Wolfe Wittstock o sytuacji u naszych zachodnich sąsiadów.

Według danych przekazanych przez "Deustche Welle" w Niemczech jest już ponad 6000 potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem oraz 13 zgonów. Stąd też nie dziwi skala podjętych działań mających na celu powstrzymanie pandemii. Widząc dysproporcje pomiędzy stanem zagrożenia wirusem w Polsce a w Niemczech można mieć obawy czy właśnie z tego powodu rozgrywki 2. Ligi Żużlowej nie zanotują znacznego opóźnienia.

- Obecnie kiedy można wyłącznie stosować zabezpieczenia przed wirusem COVID-19, a nie skutecznie go leczyć, to jest duży problem. Nie można patrzeć w ten sposób, że polskie kluby przyjeżdżające na mecz z Wolfe Wittstock mogą zarazić się chorobą, ponieważ tak samo to my możemy zakazić się koronawirusem jak przyjedziemy do Polski - odpowiada na obawy innych klubów Anne Ewert. - Najważniejsze, aby zostały otwarte granice. Jeżeli swobodny ruch na terenie UE zostanie wznowiony, to będziemy mogli zacząć pozytywnie patrzeć w przyszłość - dodaje rzecznika niemieckiego klubu.

Podobnie jak w polskich klubach, niemiecki zespół podkreśla, że w czasie panującej pandemii sport schodzi na drugi plan i teraz są rzeczy ważniejsze. - W tym momencie możemy wyłącznie spokojnie czekać i mieć nadzieję, że żaden z żużlowców nie zachoruje na wirusa COVID-19 - kończy Anne Ewert.

Zobacz także: PSŻ dał wytyczne swoim zawodnikom
Zobacz także: Okres bez żużla w Rzeszowie zaczyna się wydłużać

Źródło artykułu: