Wyłanianie mistrza w sytuacjach ekstremalnych. Żużel dostał dar od Boga. Inne dyscypliny mają ogromny problem

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Martin Vaculik i Artiom Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Martin Vaculik i Artiom Łaguta

Żużel ma w pewnym stopniu szczęście, że za sprawą swojej specyfiki startuje dopiero na wiosnę. Dzięki temu nie ma teraz takiego problemu jak w piłce nożnej czy koszykówce, ma za to czas na przygotowanie planu na przyszłość.

Koronawirus sparaliżował świat sportu. Na przyszły rok przeniesiono Euro 2020, pod znakiem zapytania stoi organizacja Igrzysk Olimpijskich 2020 w planowym terminie, mnóstwo innych - mniejszych - imprez przełożono na inne daty, sporo wydarzeń odwołano. Wiadomo już, że pandemia koronawirusa spowoduje olbrzymie straty finansowe w świecie sportu.

Bo do tego, że wywołała ogromne zamieszanie, nikt nie może mieć najmniejszych wątpliwości. I nie trzeba wychodzić nawet poza granice Polski, by dostrzec, że organizacje sportowe znalazły się w bardzo trudnym położeniu nie tylko ze względu na zagrożone finanse i niepewną przyszłość. Do rozwiązania jest też inny, poważny problem.

Mowa o końcowych klasyfikacjach krajowych rozgrywek - medalistach, spadkowiczach. Jak sprawiedliwie rozwiązać tę kwestię, skoro sportowcy nie mogą rywalizować w sportowej walce? Są rozgrywki zawieszone do odwołania, są też takie wstrzymane na pewien czas. Ale i w przypadku tych drugich wiele wskazuje na to, że termin przerwy trzeba będzie przedłużyć.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Tu pojawia się pytanie: co zrobić z obecnym sezonem. Uznać wyniki z dotychczas rozegranych meczów, anulować sezon i po prostu o nim zapomnieć, a może cierpliwie czekać, aż pojawi się możliwość do dokończenia rozgrywek? Ile głów, tyle pomysłów.

Piłkarska PKO Ekstraklasa 

Rozgrywki zostały zawieszone do końca marca, jeszcze przed ogłoszeniem tej decyzji odwołano mecze 27. i 28. kolejki. - Musimy cały czas pamiętać, że dokończenie sezonu będzie ostatecznie uzależnione od sytuacji w kraju oraz decyzji klubów i PZPN - powiedział Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy SA, która w związku z przerwą w rozgrywkach powołała sztab kryzysowy.

Przedstawicieli piłki klubowej w Europie ucieszyła wtorkowa decyzja o przełożeniu XVI Mistrzostw Europy na 2021 rok. To szansa na dokończenie sezonu i zminimalizowanie strat finansowych spowodowanych paraliżem wywołanym przez pandemię SARS-CoV-2. Trzeba jednak pamiętać, że samo przesunięcie ME nie gwarantuje tego, że rozgrywki krajowe zostaną dograne do końca.

Gdyby zdecydowano się na wariant z zaliczeniem obecnej klasyfikacji, mistrzem Polski zostałaby Legia Warszawa.

Siatkarska PlusLiga 

Władze Polskiej Ligi Siatkówki S.A. podjęły decyzję o zawieszeniu rozgrywek do odwołania (zarówno kobiet, jak i mężczyzn). Póki co nie jest jasne, czy zmagania zostaną wznowione.

- Wszystko będzie zależało od tego, jak wirus będzie się rozprzestrzeniał. Dobrze, że już w połowie marca została podjęta decyzja o zatrzymaniu rozgrywek. Mamy trochę czasu - terminarz był rozpisany do 9 maja, więc jeżeli będzie szansa na grę, to zawsze można zmienić warunki play-offów i dokończyć zmagania. W tej chwili ciężko jednak spekulować jak to się skończy - powiedział nam Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk.

Gdyby zdecydowano się na wariant z zaliczeniem obecnej klasyfikacji, mistrzem Polski zostałaby Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Koszykarska Energa Basket Liga 

Rozgrywki zawieszono do odwołania. Spora grupa obcokrajowców wyjechała już do swoich krajów, kilku rozwiązało swoje kontrakty z klubami. Wszystko wskazuje na to, że sezonu nie uda się dograć. - Nie wierzę w możliwość dalszego rozgrywania tego sezonu - stwierdził dla WP SportoweFakty Radosław Piesiewicz, prezes Polskiej Ligi Koszykówki.

Jak rozwiązać kwestię końcowej klasyfikacji? - W tej ekstremalnie trudnej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania. Każdy będzie pokrzywdzony i zgłaszał pretensje. Osobiście optuję za zakończeniem sezonu, wraz z ostatecznym sklasyfikowaniem wszystkich drużyn - powiedział Piesiewicz.

Wyjaśnił, że wynikiem wiążącym w przypadku zakończenia sezonu będzie stan obecny. Mistrzem Polski zostałby Stelmet Enea BC Zielona Góra.

Mniej zamieszania jest u kobiet. Zarząd Polskiego Związku Koszykówki podjął uchwałę o zakończeniu sezonu 2019/2020 Energa Basket Ligi Kobiet po 21. kolejce rundy zasadniczej. Fazy play-off nie będzie, mistrzem Polski została Arka Gdynia.

PGNiG Superliga w piłce ręcznej

Rozgrywki mężczyzn i kobiet zostały zawieszone do odwołania. Dalsze decyzje będą podejmowane w zależności od rozwoju sytuacji epidemiologicznej.

U panów wymuszoną przerwę ogłoszono na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej. Wyniki, w tym jedynego meczu 25. kolejki między PGE VIVE Kielce a Azotami Puławy, na razie zostały utrzymane.

Gdyby zdecydowano się na wariant z zaliczeniem obecnej klasyfikacji, mistrzostwo Polski mężczyzn trafiłoby do PGE VIVE Kielce, jednak trzeba zauważyć, że kielczaninie jako jedna z dwóch drużyn (drugą jest KS Azoty Puławy) mają na koncie mecz więcej. Gdyby anulować wynik jedynego spotkania 25. kolejki, które doszło do skutku, PGE Vive miałoby taki sam bilans punktowy jak druga w tabeli Orlen Wisła Płock.

Jeśli chodzi o klasyfikację wśród kobiet, obecnym liderem jest drużyna MKS Perła Lublin.

Hokej na lodzie

W związku z obawą przed rozprzestrzeniającą się epidemią koronawirusa władze Polskiego Związku Hokeja na Lodzie zdecydowały o zakończeniu rozgrywek ligowych.

Decyzję podjęto przed startem półfinałów PHL. Miały się w nich zmierzyć drużyny GKS-u Tychy i KH GKS-u Katowice oraz Unii Oświęcim i JKH GKS Jastrzębie.

Jak wynika z regulaminu rozgrywek, złoty medal Polskiej Hokej Ligi mają otrzymać tyszanie, którzy byli najlepszą drużyną sezonu zasadniczego. Srebrne medale przypadłyby zespołowi z Oświęcimia, a brązowe katowiczanom i jastrzębianom.

Żużlowa PGE Ekstraliga 

Dochodzimy do dyscypliny, która nie ma takich problemów, jak te wymienione wyżej. Wszystko za sprawą specyfiki czarnego sportu. Rozgrywki żużlowe rozpoczynają się na wiosnę (marzec), trwają do jesieni (październik), a że jeszcze nie ruszyły, nikt nie musi myśleć o tym, jak wyłonić mistrza.

Na teraz jedyną konsekwencją dla najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce jest przełożenie dwóch pierwszych kolejek na późniejszy termin. To, biorąc pod uwagę problemy innych dyscyplin, małe piwo.

Kolejny plus dla żużla jest taki, że działacze już teraz mogą przygotować się na nadzwyczajne sytuacje i przygotować plan działania w ekstremalnych przypadkach. Na przykład takich, z jakimi mamy do czynienia obecnie.

Pytanie jednak, jakie byłoby najlepsze i najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie dla speedwaya, zakładając, że nietypowa sytuacja rozpoczyna się już w momencie trwania sezonu. Tak jak ma to miejsce teraz w piłce nożnej, siatkówce czy koszykówce.

Wariantów jest kilka, ale wydaje się, że złotego środka po prostu nie ma. No chyba, że problemy zaczęłyby się już po odjechanej rundzie zasadniczej - tu większego kłopotu by nie było, bo można zaliczyć rezultaty po tej fazie sezonu. Nikt nie miałby większych zastrzeżeń.

Pozostałe możliwe warianty na wyłonienie mistrza: zaliczenie wyników po odbyciu się określonego procentu spotkań ligowych (np. 75 proc.) czy uznanie rezultatów po pierwszej części rundy zasadniczej. Z tym, że oba te warianty mają swoje spore wady.

Zaliczenie wyników po odbyciu się określonej części meczów mogłoby być niesprawiedliwe dla klubów, które w końcowej części zmagań mają teoretycznie ładniejszy terminarz lub w ostatniej kolejce jadą bezpośrednią potyczkę z sąsiadem w tabeli. Uznanie wyników po pierwszej połowie fazy zasadniczej także wiązałoby się z kontrowersjami. Może się przecież zdarzyć tak, że drużyna X w pierwszych siedmiu kolejkach mierzy się z teoretycznie mocniejszymi drużynami u siebie, a ze słabszymi na wyjeździe. Z tymi mocniejszymi przegrywa, ze słabszymi, które wykorzystują atut domowego toru - także.

Wniosek jest taki, że żużlowi działacze mają czas na wykazanie się. Opracowanie najlepszego wariantu łatwym zadaniem nie będzie, ale to absolutna konieczność. Pozostałe dyscypliny takiej szansy nie dostały. To trzeba wykorzystać.

Zobacz też:
Żużel. Prezes mistrza Polski: Nie mam dochodów, nie mam z czego płacić. Trzeba nam terapii szokowej
Żużel. Półtora okrążenia: Stołek prezesa klubu byłby ostatnią rzeczą jakiej bym sobie teraz życzyła (felieton)

Źródło artykułu: