Żużel. Koronawirus. Wielka Brytania zostawiła zawodników na lodzie. Liczą na pomoc premiera Borisa Johnsona

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rory Schlein
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rory Schlein

- Wielka Brytania jedzie na czołówkę z koronawirusem - mówili jeszcze kilka dni temu eksperci. Rząd premiera Borisa Jonhsona ostatecznie zmienił politykę walki z COVID-19. Pozostawieni sami sobie zostali jednak żużlowcy.

W tym artykule dowiesz się o:

Podczas gdy większość krajów Unii Europejskiej zaczęła zamykać granice i stawiać na izolację społeczeństwa, by w ten sposób walczyć z koronawirusem, kompletnie inne podejście długo stosowali rządzący Wielką Brytanią.

Premier Boris Johnson chciał budować tzw. odporność stadną, która polega na tym, że spory procent ludności zostanie zakażony chorobą, ale ich organizmy zaczną produkować przeciwciała zwalczające COVID-19 (czytaj więcej o tym TUTAJ). W końcu premier Wielkiej Brytanii zrozumiał swój błąd i zmienił strategię.

W tej chwili Brytyjczycy, podobnie jak Polacy, mają mocno ograniczone swobody obywatelskie. Zamknięto sklepy, ograniczono możliwość wyjścia z domu. Równocześnie rząd stworzył program, który ma pomóc tym, którzy wskutek pandemii koronawirusa utracili źródło zarobku. Osoby zatrudnione na umowie o pracę dostaną od państwa 80 proc. wynagrodzenia, ale nie więcej jak 2,5 tys. funtów.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

To zła wiadomość dla żużlowców, bo zdecydowana większość z nich prowadzi własną działalność gospodarczą. Na Wyspach, podobnie jak w Polsce, oznacza to konieczność opłacania składek. Do tego często dochodzą koszty leasingu busa czy też opłacenia mechaników. Tymczasem sezon żużlowy wskutek pandemii koronawirusa został wstrzymany.

Rząd Johnsona dla samozatrudnionych nie ma tak dobrych wieści. Oferuje im bowiem 95 funtów tygodniowo. Dlatego przedsiębiorcy się zbuntowali. Stworzyli petycję, w której domagają się podobnego traktowania jak osoby działające na podstawie umowy o pracę.

"Rząd oczekuje, że zaakceptujecie ofertę pomocy, która jest warta mniej niż 400 funtów miesięcznie. To nie do zaakceptowania. Potrzebujemy zmiany i sprawiedliwego pakietu dla wszystkich pracowników, którzy płacą podatki" - napisano w petycji.

W ledwie kilkanaście godzin petycję podpisało ponad 584 tys. Brytyjczyków. W tym gronie znaleźli się też żużlowcy, który prowadzą swoją działalność na tym terenie - Rory Schlein, Ricky Wells czy Daniel King. Każdy z nich udostępnił informację na ten temat w social mediach, a kibice trzymają za nich kciuki.

Problem żużlowców polega na tym, że wskutek pandemii koronawirusa zabrano im możliwość zarobku również w innych ligach. Swoje rozgrywki zawiesiła Polska, pierwsze mecze nowego sezonu przełożyli już Duńczycy, a lada moment podobną decyzję mają podjąć Szwedzi. Część zawodników może przeczekać trudny okres chociażby pracując u swoich sponsorów, a nie każdy otrzyma taką możliwość. Tymczasem nadal trzeba będzie płacić składki i podatki.

Czytaj także:
Czy koronawirus ma duży wpływ na żużlowców?
Lebiediew poucza kibiców z Polski

Źródło artykułu: