Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że wszystkie reguły gry mamy ustalone. Upadł pomysł, aby w sezonie 2020 w PGE Ekstralidze obowiązywał przepis o zagranicznym juniorze. Co najwyżej wśród niektórych prezesów i ekspertów toczono dyskusję o powrocie KSM. Teraz to wszystko jest nieaktualne. Powód? Koronawirus.
Pandemia COVID-19 sprawiła, że nie wiemy, w którym momencie zainaugurujemy sezon, ani w jakich składach. Może się bowiem okazać, że część zawodników nie może swobodnie podróżować do Polski. Dlatego Wojciech Stępniewski bierze pod uwagę okrojenie składów i zamrożenie spadków (czytaj więcej o tym TUTAJ).
O braku spadków nie chcą słyszeć I-ligowcy (czytaj więcej o tym TUTAJ). Dlatego to może być idealny moment, by powiększyć PGE Ekstraligę. - Jestem za. Zawsze byłem - powiedział nam Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
- Ubyło nam parę drużyn. Nie ma w tym sezonie na żużlowej mapie Piły, a kto wie, co będzie dalej? Co jeśli z powodu kryzysu spowodowanego koronawirusem wycofają się sponsorzy w innych ośrodkach? Przecież już teraz mówi się chociażby o problemach w ekstraligowym Gorzowie - dodał Krzystyniak.
Zdaniem naszego rozmówcy, w obecnej sytuacji podjęcie decyzji o powiększeniu PGE Ekstraligi może się okazać salomonowym rozwiązaniem. Kluby z najwyższej klasy odjadą sezon bez stresu, I-ligowcy będą mieli o co walczyć, a w sezonie 2021 nie będzie nam grozić bałagan związany z brakiem chętnych do jazdy w II lidze.
- Mówię to już teraz. Może się okazać, że w roku 2021 mamy tylko tyle drużyn, że konieczne będzie ułożenie dwóch poziomów rozgrywek. Koronawirus dużo zmieni w sporcie, nie tylko w żużlu. Zaczniemy całą zabawę od nowa, bo obecny ład na naszych oczach przestał właśnie istnieć - podsumował Krzystyniak.
Czytaj także:
Czy koronawirus ma duży wpływ na żużlowców?
Lebiediew poucza kibiców z Polski