Żużel. Bez Hamulców 2.0: Koniec z przejadaniem pieniędzy. Włóżcie coś do skarpety (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow (czerwony) i Janusz Kołodziej (niebieski)
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow (czerwony) i Janusz Kołodziej (niebieski)

Koronawirus obnażył żużel. Po 3 tygodniach okazało się, że klubowe budżety są puste. Wiem, sytuacja jest trudna i nadzwyczajna, ale z drugiej strony ciśnie się na usta pytanie, a co wy robicie z tą wielką kasą z telewizji? Wszystko przejadacie?

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Koronawirus to jest coś, co przerabiamy pierwszy i mam nadzieję ostatni raz. Eksperci od ekonomii już mówią, że kryzys, jaki dotknie gospodarkę, będzie podobny do tego z lat 30. XX wieku. Słowem będzie strasznie, bo wtedy upadały wielkie fortuny, wzrosła liczba samobójstw, a bezrobocie było gigantyczne.

Jeśli teraz ma być równie źle, jak w czasach Wielkiego Kryzysu, to jestem w stanie zrozumieć kłopoty klubów. Nie rozumiem jednak, dlaczego poskładały się tak szybko. Bo jeśli PGE Ekstraliga pisze w liście do zawodników: "wiemy, że macie swoje rachunki do opłacenia, że macie na utrzymaniu teamy, ale klubowe kasy są puste", to dla mnie to brzmi niepokojący. Naprawdę? Wystarczyły 3 tygodnie kryzysu i pozamiatane?

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Nie wiem, jak wy, ale ja uważam, że koronawirus obnażył żużel. Pokazał, że zarządzaniu klubów nie towarzyszy żadna wizja. Byle przeżyć od pierwszego do trzydziestego. Więcej się nie liczy. Po nas choćby potop. I to wszystko wygląda źle, czy wręcz bardzo źle, choć każdy dostaje ponad 2 miliony z Ekstraligi Żużlowej w ramach podziału środków z kontraktu telewizyjnego i sponsorskiego.

Przecież to nie może tak wyglądać, że żyjemy z dnia na dzień. Rozumiem rodziny żyjące z zasiłków, czy średniej krajowej, że ledwo wiążą koniec z końcem, ale kompletnie nie kapuję, jak zawodowy klub, gdzie mówi się, że sport to biznes, po 3 tygodniach pandemii ledwo zipie. To, co będzie za miesiąc czy dwa? Rozumiem, że wtedy powiemy sobie, że lepiej nie jechać, bo nie ma za co.

Nie byłoby tych kłopotów, co obecnie, a przynajmniej nie w tej skali, gdyby jednak kluby nie żyły ponad stan, lecz działały według pewnego planu. Gdyby nie wydawały niemalże wszystkich pieniędzy na kontrakty zawodników (efekt licytacji), to pewnie udałoby się co nieco odłożyć do skarpety. A taka żelazna rezerwa potrafi zdziałać cuda. Wystarczy podać przykład Car Gwarant Startu Gniezno, gdzie w sezonie 2019 wypracowano 50 tysięcy zysku i dzięki temu klub jako tako funkcjonuje.

Jeśli przeżyjemy koronawirusa, to trzeba będzie powiedzieć, że kluby muszą stać się przedsiębiorstwami, które nie tylko przejadają kasę, ale i też inwestują i oszczędzają, by mieć na lepsze jutro, by każdego następnego sezonu nie zaczynać od zera, bo to zwyczajnie słabe. Przecież nikt nie powiedział, że każdy co roku musi walczyć o złoto. Czasami nawet lepiej zrobić krok w tył, bo kibice poczują głód i ten kolejny medal lepiej smakuje.

Do refleksji nad stylem życia klubów skłania mnie zwłaszcza to, co stało się z Fogo Unią Leszno. Trzy tytuły z rzędu, premie za medale od ligi i sponsorów, ale to wszystko dawno przejedzone i teraz trzeba prosić MOSiR, żeby wziął stadion na utrzymanie, trzeba ciąć płace pracownikom, trzeba powiedzieć zawodnikom, że na przelewy kontraktów muszą poczekać. A przecież tu chodzi o kwoty na przygotowanie do sezonu. Żużlowcy już dawno te pieniądze wydali. Z oszczędności. Szkoda tylko, że kluby też tych oszczędności nie mają. Teraz by się przydały.

PS1: Z ulgą przyjąłem informację, że miasto Gorzów wypłaciło kolejną transzę truly.work Stali. Po wycofaniu się tytularnego sponsora klub potrzebował tej informacji. Trzeba pamiętać, że klub wciąż ma 600 tysięcy złotych długu z lat minionych do spłacenia.

PS2: Boję się myśleć, co będzie w tym roku z 1. i 2. Ligą Żużlową. W pierwszej kasa z telewizji i sponsora nie jest aż tak wielka (po około 350 tysięcy na głowę), w drugiej nie ma żadnych ekstra dodatków. Za chwilę prezesi tych ekip zaczną pytać: jak żyć?

Czytaj także:
Mistrz Polski obniżył kontrakt menedżera. Efekt koronawirusa
Zwolnienia w firmie prezesa i sponsora Wybrzeża. Klub też ucierpi

Źródło artykułu: