PGE Ekstraliga wysłała jakiś czas temu zawodnikom pismo informujące o trudnej sytuacji dyscypliny w związku z koronawirusem. Żużlowcy mogli w nim przeczytać, że cięcia kontraktów na pewno będą, choć jeszcze nie wiadomo, jaka będzie ich skala. Za chwilę będziemy jednak znali odpowiedź na to pytanie, bo kluby robią właśnie bilans strat.
O bilans poprosiła Ekstraliga, która chce znać skalę problemu, by móc uczciwie rozmawiać z zawodnikami o obniżkach. Uczciwie, to znaczy dysponując twardymi danymi od poszczególnych prezesów z konkretnymi informacjami, czyli jacy sponsorzy odeszli i ile uciekło przez to z kasy. Informacja ma też dotyczyć wpływów z miasta (o ile spadły) i ewentualnych strat związanych z jazdą bez kibiców, bo to również trzeba wziąć pod uwagę.
Renegocjacje będą dotyczyły w istocie średniej stawki za punkt, bo raty kontraktowe zostały w przypadku większości klubów wypłacone. Najmniej, po 30 tysięcy złotych na głowę (plus minus 10 procent wszystkich należności), zapłaciła Fogo Unia Leszno, ale prezes Piotr Rusiecki zaklina się, że jak kryzys minie, to sytuacja wróci do normy.
W tej chwili średnia stawka za punkt (z dodatkami) wynosi około 6 tysięcy złotych. Nowej nie znamy. Spekuluje się, że ma być ona o połowę mniejsza (3 tysiące), choć środowisko zawodnicze liczy, że wszystko skończy się na 25-procentowej obniżce i zejściu do średniej rzędu 4,5 tysiąca. Jak będzie, to czas pokaże. Z pewnością strony spotkają się w środku drogi, bo tak zwykle jest. Trzeba pamiętać, że renegocjacje wymusza sytuacja gospodarcza. Ekonomia z powodu koronawirusa cierpi i traci.
Czytaj także:
Rok temu jeździł na żużel, teraz zbiera wymazy
Bez Hamulców 2.0: brawo panie Grzyb za ten lot na Bermudy
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill